Nawet mnie nie przesłuchano, nie zamknięto w areszcie, co jak na standardy rosyjskie jest dość delikatnym potraktowaniem. Tak czy inaczej to pokazuje, że chodziło głównie o pozbycie się mnie z obszaru Federacji Rosyjskiej – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr hab. Henryk Głębocki.
Naukowiec jest adiunktem w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, pracownikiem Oddziałowego Biura Badań Historycznych w Krakowie. Od niemal ćwierć wieku prowadzi prace badawcze w Rosji. Jak mówi, spodziewał się różnych przeszkód i szykan, ale nie wydalenia z kraju. Jak zaznacza, takie działania FR oficjalnie miało związek z wcześniejszym wydaleniem z Polski rosyjskiego historyka. Dla dr. Głębockiego skutkiem takich działań jest „zablokowanie dostępu do zbiorów archiwalnych, a nawet bibliotecznych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Naukowiec przyznaje, że podczas przerwanej kwerendy koncentrował się na rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, szukając dokumentów dotyczących uczestników polskiego ruchu społecznego i niepodległościowego przed rokiem 1917 i 1918. Chciał też rozpocząć kwerendę dotyczącą polityki sowieckiej w okresie międzywojennym wobec Polaków. – Z tym były również związane wykłady poświęcone tzw. operacji polskiej NKWD z lat 1937-1938, w wyniku której NKWD zamordowała od 111 do ok. 200 tysięcy Polaków. Na tę konferencję zostałem zaproszony do Memoriału i Instytutu Polskiego w Petersburgu – mówi.
Zdaniem historyka, Rosja prowadzi grę, w której „jednym pozwala się, a innym zabrania badać przeszłość i dokumentować zbrodnie”. Jak dodał, w efekcie praktycznie nikt z masowych morderców z epoki sowieckiej nie odpowiedział za swoje czyny. – Nie przywrócimy życia zamordowanym, nie ukarzemy już katów. Jednak jest w naszej mocy, aby mówić prawdę o tych strasznych czasach i w ten sposób oddać sprawiedliwość niewinnym ofiarom polskim, rosyjskim i innych narodowości – dodaje.
Zdaniem Głębockiego, to co się stało, jest katastrofą, jeśli idzie o plany naukowe i dotychczasowy sposób wykonywania pracy. – Uważam jednak, że sprawa ta powinna zwrócić większą uwagę na los innych badaczy działających w samej Rosji w trudniejszych warunkach oraz na problem dostępu do zbiorów archiwalnych – dodaje. Historyk zapewnia też, że chciałby wrócić do rosyjskich archiwów, by kontynuować swoją pracę.
Źródło: naszdziennik.pl
MA