Przypuszczam, że policjanci otrzymawszy od sądu informację, że mają dokonać aresztowania, zinterpretowali go jako polecenie ujęcia przestępcy i jego aresztowania na czas procesu, i dlatego zachowywali się tak, jak to jest typowe w takiej sytuacji – mówi mec. Marcin Strzeszyński, obrońca Grzegorza Brauna.
Sytuacja aresztowania Grzegorza Brauna jest nietypowa, a policja i biurokracja sądowa działa bardzo schematycznie. Typowe sytuacje w polskim sądownictwie to: areszt prewencyjny (który stosuje się na czas procesu w stosunku do osób, do których istnieje zagrożenie, że będą utrudniać proces, np. unikać stawiennictwa w sądzie) lub odbywanie orzeczonej już kary pozbawienia wolności. Przypadek pana Brauna nie jest żadnym z nich. Sąd zakwalifikował jego zachowanie jako naruszenie powagi instytucji i wymierzył mu karę porządkową.
Wesprzyj nas już teraz!
Przypuszczam, że policjanci otrzymawszy od sądu informację, że mają dokonać aresztowania, zinterpretowali go jako polecenie ujęcia przestępcy i jego aresztowania na czas procesu, i dlatego zachowywali się tak, jak to jest typowe w takiej sytuacji. Polecenie aresztowania dotyczy zazwyczaj osób, które się ukrywają, stąd – jak przypuszczam – uznanie przez policjantów, że reżyser ma być ujęty w sposób niespodziewany. Dopiero w toku rozwoju zdarzeń, zwłaszcza interwencji osób bliskich G. Brauna, zaczęło docierać do służb więzienno-sądowniczych, że nie chodzi tu o typowy areszt, ale o wykonanie kary porządkowej.
Środki zastosowane przez policję na polecenie sądu są nieproporcjonalne do sytuacji: pan Braun w żadnym wypadku nie stanowił zagrożenia. Sam zgłosił się do aresztu, co było ewidentnym sygnałem, że nie będzie przeszkadzał wykonaniu wymierzonej mu kary. Wówczas odprawiono go i nakazano czekać na wezwanie. Następnie zaś zastosowano wobec niego działania, jakby był przestępcą.
Obecnie pan Braun przebywa w areszcie śledczym, gdzie przebywają osoby osadzone w innym niż on trybie: czekające na wyrok.
(wysłuchała DN)