2 stycznia 2018

Dmowski jako sługus Rosji?

(Roman Dmowski. By Photo: Harris & Ewing color: Oldphotosincolor [Public domain], via Wikimedia Commons)

Tekst pochodzi z 28. numeru magazynu „Polonia Christiana” (wrzesień 2012). Przypominamy go w związku z 80. rocznicą śmierci Romana Dmowskiego, jaka przypada 2 stycznia roku 2019.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Roman Dmowski nie ma dobrej prasy w III RP. Jak wiadomo, dla lewicy – zarówno starej jak i nowej – jest uosobieniem całego zła: „katonacjonalizmu”, szczęśliwie zamrożonego w okresie komunizmu, jednak po roku 1989 w szybkim tempie odtajającego. Co ciekawe, myśl polityczna współautora polskiej niepodległości nie cieszy się estymą także u komentatorów politycznych identyfikujących się z szeroko rozumianą prawicą. Nader często bowiem przeczytać można w prasie nielewicowej, że na przykład realizowana przez niektóre rządy RP tzw. polityka wschodnia jest polityką Dmowskiego, przez co należy rozumieć bojaźliwość wobec wschodniego sąsiada i wyrzeczenie się aktywnej polityki w naszym regionie Europy.

 

Wykładając niejeden semestr na różnych uczelniach dzieje polskiej myśli politycznej, wiele wysiłku wkładałem w walkę ze stereotypem „prorosyjskości Dmowskiego”, podkreślając, że owa rzekoma prorosyjskość przywódcy ruchu narodowego była funkcją jego antyniemieckości, tzn. przekonania, że najpoważniejszym wrogiem polskości u progu XX wieku jest nie Rosja, ale Niemcy. Pisał o tym Dmowski w roku 1908 na kartach swej bodaj najbłyskotliwszej analizy politycznej „Niemcy, Rosja i kwestia polska”, formułując i uzasadniając swą antyniemiecką orientację polityczną.

 

Praca „Niemcy, Rosja i kwestia polska” stanowiła odpowiedź na pytanie: z kim Polakom trzeba iść w przyszłej ogólnoeuropejskiej wojnie (wszak na Starym Kontynencie mocno już wtedy pachniało prochem). Dmowski odpowiadał: z Ententą. A dlaczego? Bo tam nie ma Niemiec. A Ententa w naszym regionie Europy to Rosja. Sprawy polskiej na pewno – przekonywał Dmowski – nie podejmie Francja, uznająca (zwłaszcza od lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, czyli od momentu zawarcia sojuszu polityczno‑wojskowego z Rosją) naszą sprawę za wewnętrzną sprawę Rosji. Tym bardziej nie uczyni tego Wielka Brytania.

 

Chcąc więc iść z Ententą, trzeba iść z Rosją. Jeśli wygra Ententa, granice Rosji przesuną się na zachód, bo tylko w tym kierunku Rosja w Europie może się powiększać. To zaś oznacza, że Rosja obejmie całość ziem polskich, w tym także te, które w sensie cywilizacyjnym (zabór pruski) czy w kwestii zakresu autonomii przyznanej Polakom (zabór austriacki) stoją na poziomie nieporównywalnie wyższym niż cały zabór rosyjski. A skoro Rosji nie udało się dotąd (tj. do początku XX wieku) „strawić” tego zaboru, tym bardziej nie będzie to możliwe w odniesieniu do Poznańskiego czy Galicji. Schemat był więc następujący: przez skupienie ziem polskich w ręku jednego zaborcy wiedzie droga ku autonomii, a w dalszej perspektywie – do niepodległości. Warto przypomnieć, że w podobny sposób rozumował książę Adam Jerzy Czartoryski, co znalazło odzwierciedlenie w pisanych przezeń sto lat wcześniej memoriałach politycznych dla cara Aleksandra I.

 

Powtórzę: Rosja miała w oczach Dmowskiego ten walor, że była członkiem Ententy, a więc polityczno‑wojskowego sojuszu wymierzonego w Niemcy. Jednakowoż Dmowski cenił Rosję za coś jeszcze, mianowicie: za słabość. Rosja jest nie tylko słabsza od Niemiec, ale nieuchronnie kroczy ku totalnej autodestrukcji, co rzecz jasna, nie jest obojętne z punktu widzenia polskiej polityki.

 

Praca „Niemcy, Rosja i kwestia polska” ukazała się trzy lata po wstrząsie, jakim była dla Rosji przegrana wojna z Japonią i pierwsza rewolucja. Ale to, zdaniem Dmowskiego, zaledwie początek. Rosję czeka bowiem rewolucyjna dogrywka – nowy wstrząs, o wiele krwawszy od rewolucji 1905 roku – który na długie lata pogrąży kraj w chaosie.

 

„Rosja od razu nie zginie” – pisał Dmowski – „bo wielkie budowy państwowe nagle nie upadają, rutyna zaś rządów biurokratycznych na pewien czas może jeszcze wystarczyć. Ale upadek będzie się zbliżał w szybszym o wiele niż dotychczas tempie, szczeliny w budowie państwa będą coraz szersze i będzie ich coraz więcej, klęski zewnętrzne i katastrofy wewnątrz będą coraz częstsze i coraz straszniejsze (…) W tych warunkach państwo [rosyjskie] musi się staczać po równi pochyłej, w oczekiwaniu nowych katastrof zewnętrznych i wewnętrznych, które znów wstrząsną nim w podstawach ze straszniejszym może skutkiem niż ostatnia”.

 

Gdzie tu bojaźliwość wobec Rosji, tak przecież charakterystyczna dla rządzącej obecnie w Polsce ekipy? [red.: tekst powstał w roku 2012, gdy rządziła koalicja PO-PSL]. Przecież cała polityczna kalkulacja Dmowskiego opierała się na postępującej słabości Rosji, tylko bowiem z taką Rosją, jako z najsłabszym ogniwem Ententy, można się politycznie wiązać. Rosja znajdzie się w obozie zwycięzców, ale będzie już tak słaba, że zyskane przez nią polskie nabytki staną się dla niej przeszkodą nie do pokonania.

 

Tak, Rosja była dla Dmowskiego atrakcyjna. Ale – powtórzmy – nie z powodu swojej siły, lecz wręcz odwrotnie: z powodu słabości z perspektywą na całkowity upadek. Dokładnie z odwrotnych powodów Niemcy stanowiły dla Dmowskiego źródło największych obaw.

 

Ponadto Dmowski wcale nie krył wysoce krytycznej oceny poziomu rosyjskiej cywilizacji i kultury tamtejszego społeczeństwa. Uzasadniając konieczność przyjęcia przez Polaków opcji antyniemieckiej, pisał: „Społeczeństwo jest tu w o wiele większej mierze zbiorem jednostek niż społeczeństwa zachodnie, w których występują warstwy historyczne ze swymi instynktami i pojęciami tradycyjnymi oraz grupy społeczne związane stałymi interesami (…) Ponieważ społeczeństwo ma mniej wewnętrznych organizacji, odgrywa tu o wiele większą rolę psychologia tłumu, na której zmuszony jest opierać widoki swoje zarówno rząd, jak i jego przeciwnicy. (…) Polityka niszczenia węzłów organizacji społecznej tam, gdzie ta organizacja jest nierosyjska – przy tamowaniu jej rozwoju na gruncie rdzennie rosyjskim – była stałym systemem i nim pozostała (…) W ten sposób organy rządu pracują nad przygotowaniem gruntu dla socjalizmu, z którym wolą mieć do czynienia, niż z dążeniami narodowymi polskimi”. Diagnoza, jak widać, utrzymana zupełnie w duchu markiza Astolphe’a de Custine’a czy naszego Zygmunta Krasińskiego – autorów, których trudno przecież zakwalifikować jako prorosyjskich.

 

We współczesnej polskiej publicystyce prawicowej co rusz pojawiają się oskarżenia Dmowskiego o bezkrytyczną prorosyjskość. Architekci czarnej legendy przywódcy Narodowej Demokracji sięgają niekiedy po argumenty wprost kuriozalne, jak choćby fakt złożenia przysięgi na wierność carowi złożoną przez Dmowskiego jako członka rosyjskiej Dumy Państwowej, mający służyć za koronny dowód na służalczość przywódcy endecji wobec Rosji.

 

Pragnę zauważyć, że analogiczne przysięgi pod adresem króla Prus lub cesarza Austrii musieli składać członkowie Kół Polskich w parlamencie pruskim i austriackim, w tym tak wielkie postacie polskiej polityki jak Wojciech Trąmpczyński, Wojciech Korfanty, Michał Bobrzyński czy Ignacy Daszyński. Zanim w sierpniu 1914 roku pierwsza kompania kadrowa legionów Józefa Piłsudskiego wymaszerowała z krakowskich Oleandrów, „komendant” musiał złożyć przysięgę na wierność cesarzowi austriackiemu – czy to oznacza, że był on austriackim sługusem? A co z licznymi oficerami Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej, którzy szlify otrzymali w armiach państw zaborczych i w związku z tym musieli składać przysięgę wierności ich władcom? Czy wobec tego, na przykład, generała Tadeusza Rozwadowskiego, bez którego nie wygralibyśmy z bolszewikami w roku 1920, należy uznać za zdrajcę?

 

 

Grzegorz Kucharczyk

 

Tekst pochodzi z 28. numeru magazynu „Polonia Christiana”. Przypominamy go w związku z 80. rocznicą śmierci Romana Dmowskiego, jaka przypada 2 stycznia roku 2019.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie