Bułgarskie media coraz częściej informują o nowych „martwych duszach”. I nie jest to porównanie bezpodstawne. W opuszczonych domach i willach w okolicy Sofii przemytnicy i organizatorzy kanałów przemytowych ukrywają coraz większe grupy imigrantów.
Proces przetrzymywania trwa nawet do kilku tygodni. Imigranci pozostają w zamknięciu, nierzadko głodni, bez dostępu do bieżącej wody, dopóki nie znajdzie się busów do ich transportu.
Wesprzyj nas już teraz!
Do znajdującej się w odległości 40-50 km granicy bułgarsko-serbskiej przewozi się ich najczęściej autami, które mają zagraniczne (głównie brytyjskie) rejestracje. Co ciekawe, ostatnio imigrantów z „bazy” do „bazy” przewozi się nawet… taksówkami! Taksówkarze prawie zawsze włączają liczniki udając, że przewożą zwykłych klientów.
Nieliczni, starsi mieszkańcy okolic Sofii żyją w coraz większym strachu. Wiedzą m.in. o tym, że nocą imigranci (głównie z Afganistanu i Syrii) z innych miejsc w Bułgarii są przewożeni do opuszczonych domów w ich wsiach.
– Trasy dojścia do granicy podzielone są na wiele odcinków. W ten sposób zmniejsza się do minimum możliwość zlokalizowania grup imigrantów przez straż graniczną i inne służby. Stąd potrzeba zapewnienia sobie wielu opuszczonych domów-kryjówek. W regionie sofijskim przemytnicy nie mają problemów ze znalezieniem takowych – mówi jeden z oficerów DANS czyli Narodowej Agencji Bezpieczeństwa.
Służby monitorują także tereny na pograniczu bułgarsko-tureckim. Tam jednak takich opuszczonych domów czy willi prawie nie ma i imigranci muszą jak najszybciej przedostawać się w głąb Bułgarii.
Źródło: www.monitor.bg
ChS