23 marca 2016

Bóg Zmartwychwstał dla nas

Zaiste nieskończenie głęboką jest tajemnica Wcielenia, ale głębszą jest jeszcze tajemnica Odkupienia; bo któryż rozum ludzki czy anielski doskonale to pojmie, że aby wykupić niewolnika, sam Syn Boży staje się skazańcem; aby od śmierci wiecznej zachować człowieka, Bóg sam w ludzkim ciele umiera.

Wyjaśnię to przypowieścią. W pewnym królestwie podły jakiś złoczyńca zostaje skazany na śmierć za wielkie zbrodnie. Już go wiodą na rusztowanie; wtem przed tronem króla staje syn jego jedynak, chluba ojca i nadzieja kraju, i tak mówi: „Ojcze, zamiast tego zbrodniarza strać mnie na szubienicy, jego zaś puść wolno, a nawet przyjmij za syna i wynieś do godności królewskiej”. Ojciec zezwala na tę ofiarę, skazuje syna na śmierć, zbrodniarza zaś obdarza życiem i koroną. Co byście, najmilsi, powiedzieli o takiej miłości? Zapewne nazwalibyście ją szaloną, a nawet do uwierzenia niepodobną. Otóż taką miłością Bóg nas ukochał, bo Syn Boży za wolą Ojca przyjął na siebie winy i kary nasze i ofiarował się pokutować za nas, cierpieć za nas, umrzeć za nas, aby nam wyjednać przebaczenie Ojca, synostwo Boże i trony w niebie.

Któż się teraz dziwić będzie, że św. Magdalena de Pazzis na widok krzyża wołała: „Twoja miłość, o Panie, jest szaloną, iż z takim zapomnieniem siebie ukochałeś nas nikczemnych”. Nie dziw też, że ludzie samolubni, którzy Pana Boga według siebie mierzą, nie chcą uwierzyć w tę miłość. A jednak prawdą jest, co powiedział Apostoł: Tego, który nie znał grzechu, uczynił (Bóg) grzechem (to jest okupem grzechu) za nas, abyśmy się stali sprawiedliwością Bożą w Nim (2 Kor 5, 21), i znowu: Umiłował mię i wydał samego siebie za mię (Ga 2, 20).

Wesprzyj nas już teraz!

Tajemnica Odkupienia odsłania nam lepiej niż upadek aniołów i pierwszych rodziców, lepiej nawet niż zgroza piekła, całą złość i szkaradę grzechu, bo jakże straszną obrazą majestatu Bożego musi być grzech, skoro dla przebłagania sprawiedliwości Bożej, aż krew Boga-Człowieka popłynęła na krzyżu. Przy świetle tej tajemnicy wnikamy też głębiej w bezdenną przepaść miłości Bożej, bo Chrystus Pan, przyjąwszy grzechy nasze jako swoje, nie tylko żałował za nie tak bardzo, że w Ogrojcu krwawy pot wylewał, a z krzyża wołał: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił (Mk 15, 34), ale wyjednał nam łaskę skruchy i odpuszczenia grzechów w sakramencie pokuty; nie tylko raz umarł za grzechy nasze, ale umiera mistycznie w każdej Mszy Św., by nam przyswajać owoce Ofiary krzyżowej; nie tylko krzyżem otworzył dla nas niebo, ale zostawił środki do osiągnięcia nieba, więc Kościół swój, sakramenty Św., opiekę Najśw. Matki i inne pomoce, tak że więcej łask daje nam Pan teraz, aniżeli dał Adamowi przed grzechem, i usprawiedliwione są słowa św. Augustyna: „O szczęśliwa wino, która takiego znalazłaś Odkupiciela”.

Słuchajcie jednak, najmilsi. Tajemnica Odkupienia nie byłaby miała wiary u ludzi, gdyby zmartwychwstanie Chrystusowe nie było wycisnęło na niej Boskiej swej pieczęci. Usuńcie to zmartwychwstanie, a któż uwierzy w Odkupienie? Raczej uważano by Chrystusa Pana za marzyciela albo nawet za oszusta, jak to i dziś bezbożne niedowiarstwo śmie bluźnić. Jeżeli Chrystus nie powstał – mówi sam Apostoł – próżna (to jest, bezpodstawna i daremna) jest wiara wasza, bo jeszcze jesteście w grzechach waszych (1 Kor 15,17), przeto że w takim razie nie masz Odkupienia, nie masz Kościoła, sakramentów świętych. Ale Chrystus Pan zmartwychwstał, a więc On jest Bogiem prawdziwym, On naszym Odkupicielem.

Ludzkość uwierzyła w zmartwychwstanie Chrystusowe i ta zaś wiara kazała jej upaść u stóp krzyża i zawołać: Ave crux, spes unica (Witaj krzyżu, nadziejo nasza jedyna). W świetle tej wiary poznali ludzie, jak wielką jest szkarada i złość grzechu, a gdy pierwej kochali grzech i robili sobie zeń bożyszcze, teraz brzydzą się grzechem i to tak wielce, że jeden z gorętszych miłośników Jezusowych – św. Anzelm – nie waha się wyrzec: „Gdybym widział z jednej strony wszystkie męczarnie piekła, a z drugiej grzech i musiał między jednym a drugim wybierać, bez wahania rzuciłbym się w piekło, aby grzechu nie popełnić”. I wierni słudzy Chrystusowi nie tylko brzydzą się grzechem, ale unikają grzechu, i to troskliwiej niż śmierci, a nieraz narażają się na śmierć srogą, by tylko grzechu nie popełnić. I nie tylko uciekają przed grzechem, choćby powszednim, ale z miłości ku swemu Panu starają się o wszelakie cnoty, tak że wśród świata pogańskiego utworzył się świat nowy, pełen świętych myśli, uczuć, słów, czynów, cierpień i ofiar nieraz heroicznych, świat ozdobiony świętymi, jak niebo gwiazdami, a każdy święty to istny cud łaski Bożej i żywy pomnik boskości Kościoła i jego Twórcy. W ten sposób zwycięża Chrystus grzech w sługach swoich, co Apostoł wyraził tymi słowy: Wydany jest dla występków naszych, a wstał z martwych dla usprawiedliwienia naszego (Rz 4, 25).

Za zmartwychwstaniem Chrystusowym poszło zatem zmartwychwstanie człowieka; a to zmartwychwstanie odbywa się ciągle i w każdym chrześcijaninie, bo do każdego mówi Apostoł: Wstań, który śpisz, i powstań z martwych, a oświeci cię Chrystus (Ef 5, 14) i znowu: Jako Chrystus wstał z martwych przez chwałę Ojcowską, tak i my, byśmy w nowości życia chodzili (Rz 6, 4). Nuże tedy wszyscy do Chrystusa i za Chrystusem!

Ale Chrystus Pan zmartwychwstał własną mocą, jako Bóg prawdziwy; my zaś jedynie mocą Bożą powstać możemy, jako ludzie nędzni i grzeszni, toż módlmy się, by Bóg zlitował się nad nami. Na rozkaz Chrystusa anioł odwalił kamień grobowy; nam niech anioł ziemski – kapłan – odwali kamień grzechów w Sakramencie Pokuty, przynieśmy tylko żal prawdziwy. Chrystus już nie wrócił do grobu swego; my nie wracajmy do grzechów. Chrystus zostawił w grobie prześcieradła całunowe; my porzućmy na zawsze całuny grzechów, to jest złe przywiązania i namiętności, które nas pierwej krępowały. Chrystus powstał z martwych w ciele jaśniejącym i uwielbionym, na którym zostały znaki ran świętych; niechże i dusze nasze jaśnieją wiarą, nadzieją i miłością, ciała nasze ozdobione będą czystością i umartwieniem, a całe życie nasze niech nosi na sobie znamiona życia i śmierci Zbawiciela.

 

Józef Sebastian Pelczar, Zwycięstwo Chrystusa Pana nad grzechem, w: Mowy i kazania 1877-1899, Kraków 1998, s. 219-221.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 240 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram