5 września 2019

Dekret PKWN „o reformie rolnej” siedemdziesiąt pięć lat później

6 września 1944 r. osadzony w Lublinie przez Sowietów tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego wydał dekret „o reformie rolnej”. Był to rewolucyjny przewrót w stosunkach własnościowych na polskiej wsi. Nastąpiła likwidacja ziemiaństwa. Przeprowadzono nadział ziemi dla małorolnych chłopów i robotników rolnych. Historia Polski nie zna wydarzenia o tak dużej skali oddziaływania na społeczny układ stosunków w kraju.

 

Musimy pamiętać, że komuniści, którzy brali władzę z rąk Sowietów, nie mieli nic do zaoferowania Polakom, poza dwoma konkretami. Pierwszym były ziemie zachodnie, w posiadanie których miało wejść państwo polskie po pokonaniu Niemiec. (Oczywiście komuniści oddawali Sowietom Kresy Wschodnie, bo taka była wola ich mocodawców). Drugi konkret do hasło „reformy rolnej”, czyli zaboru ziemi właścicielom bez odszkodowania i jej podziału między tych, którzy jej potrzebują.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przeludnienie polskiej wsi nie jest tajemnicą dla nikogo, kto zna choćby pobieżnie międzywojenne dzieje Rzeczypospolitej. Słabo rozwinięty przemysł – mimo dużych wysiłków państwa zwłaszcza w latach poprzedzających wybuch II wojny światowej – nie mógł wchłonąć „ludzi zbędnych”. Szacowano ich liczbę na ponad 20 proc. ludności wiejskiej w kraju, czyli 2,5 miliona.

 

Ruch komunistyczny w Polsce przed tzw. wyzwoleniem przez Sowietów był niezmiernie słaby. Stworzono go głównie z ludności należącej do mniejszości narodowych. Oddziaływała na Polaków pamięć wojny 1919-1920 i świadomość, że komunizm stanowi narzędzie ekspansji wschodniego sąsiada, a Polska jest istotnym obiektem na drodze tej ekspansji. Podobnie było na Węgrzech. W rejonie Międzymorza były oczywiście kraje, w których ruch komunistyczny stanowił realną siłę. Mam tu na myśli Czechosłowację i Jugosławię. W obydwu tych państwach komuniści stworzyli sobie wizerunek głównej siły antyniemieckiej. Symbolizuje to sprzeciw KPCz wobec Monachium (1938) w przypadku Czechosłowacji i partyzantka Tity w Jugosławii podczas II wojny światowej.

 

„Reforma rolna” miała dać komunistom w Polsce realną liczbę zwolenników – a być nią miały zastępy beneficjentów nadziału upragnionej ziemi. Obiecano więc ją w Manifeście tzw. Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, a tekst tej odezwy – jak wiadomo – poprawiał osobiście Stalin. Dokument ów obiecuje przejęcie przez państwo ziemi w posiadaniu właścicieli mających powyżej 50 hektarów w Polsce centralnej i ponad sto w przedwojennych województwa zachodnich (śląskim, poznańskim i pomorskim). Skonfiskować miano ziemię „zdrajców narodu polskiego”, kolaborantów, optantów Rzeszy, dezerterów z wojska. O ziemiach wschodnich nie sposób mówić, bo zagarnął je Związek Sowieckim. Na ziemiach zachodnich, nazwanych odzyskanymi właściwie cała ziemia przechodziła w ręce państwa. Umowa Poczdamska szefów rządów trzech mocarstw koalicji przewidywała masowe wysiedlenie ludności niemieckiej z terytoriów przyznanych „pod administrację polską” i włączonych do ZSRR (północna część Prus Wschodnich).

 

Rozprawa z ziemiaństwem miała też – i to nie na ostatnim miejscu – ten motyw jakim było zlikwidowanie tej warstwy społecznej, która dostarczała elit II Rzeczypospolitej (np. w dyplomacji występowała nawet wielka nadreprezentacja osób pochodzenia ziemiańskiego). Eliminacja tej grupy społecznej dawała swoistą gwarancję zbudowania nowego ładu w Polsce. Stare elity zastąpić miała nowa warstwa „właścicieli” Polski Ludowej. Wznosząc ustrój komunistyczny, planowano zapewnić sobie wychowanie nowej klasy „robotników umysłowych”.

 

Dekret z 6 września 1944 r. – wydany został zaledwie sześć tygodni po stworzeniu PKWN, który w Chełmie pojawił się 27 lipca, w oparciu o prawo wydawania takich aktów prawnych z mocą ustawy, co przyznała mu tzw. Krajowa Rada Narodowa. Ów akt prawny powoływał do życia Państwowy Fundusz Ziemi. Przejmował on majątki ziemskie wywłaszczonych i przekazywał w posiadanie nabywców, którymi byli robotnicy rolni i małorolni chłopi.

 

W październiku 1944 r. odsunięty został od stanowiska Andrzej Witos, mianowany w PKWN kierownikiem resortu rolnictwa. Kierownictwo przejął Osóbka-Morawski (jako przewodniczący). Wydarzenie to uznaje się za początek ofensywy komunistów na polu realizacji ich planu masowego wywłaszczenia właścicieli majątków ziemskich i nadziału gruntów.

 

Dekret z 6 września 1944 nakładał na powiatowe urzędy ziemskie obowiązek sporządzenia spis nieruchomości podlegających podziałowi. Wykonanie – w oparciu o tę dokumentację – powierzono gminnym komisjom reformy rolnej. Wybierać je mieli wszyscy mieszkańcy danej gminy mający poniżej 5 ha ziemi oraz robotnicy rolni i dzierżawcy ziemi. Wybory przeprowadzono gromadami – a były to jednostki na które dzieliła się gmina wiejska. Każda gromada wybierała 2 członków gminnej komisji reformy rolnej.

 

Komuniści zrozumieli, że dla wszystkich chętnych ziemi braknie. Zdecydowali się tworzyć gospodarstwa karłowate – małorolne, aby beneficjentów było jak najwięcej. Co jednak jest bardzo istotne – od początku tej rewolucji agrarnej – trzymali się zasady, aby nie parcelować całości pozyskanej ziemi, lecz mniej więcej jedną trzecią zostawić w posiadaniu państwa. Kryła się za tym wyraźna myśl zapewnienia sobie bazy do późniejszej kolektywizacji. Jest przecież oczywiste, że bolszewicka myśl polityczna zakładała zawsze takie a nie inne rozwiązanie jako punkt dojścia. Ziemia w ręku drobnych posiadaczy to obciążający przejaw burżuazyjnej gospodarki. Chłop staje się „drobnym kapitalistą”. Należy go więc zlikwidować.

 

Przyjmuje się, że przeciętne nowe gospodarstwo utworzone w skutek nadziału ziemi miało powierzchnię ok. 5 hektarów – jak podaje historyk gospodarczy prof. Wojciech Morawski. W takich jednak rejonach kraju jak małopolska gospodarstw o takich rozmiarach nie stworzono. Powstawały one często o powierzchni 2,5 do 3 hektarów.

 

Bilans przewrotu jakim była reforma agrarna PKWN daje się streścić następująco: po pierwsze, rozparcelowano blisko 10 milionów hektarów, ponad 6 milionów przeszło w ręce indywidualnych gospodarzy a blisko 4 pozostało w dyspozycji państwa; po drugie, 61 proc. wszystkich gospodarstw było gospodarstwami karłowatymi i małorolnymi; po trzecie, parcelacji gruntów rolnych towarzyszył zabór przez państwo lasów, co przyniosło przejęcie 3,5 miliona hektarów obszarów zalesionych. Oczywiście są to wyliczenia całościowe – w odniesieniu do kraju.

 

Rolnik wchodzący w posiadanie ziemi z nadziału otrzymywał tytuł własności, ale bez prawa sprzedaży, wydzierżawiania lub podziału. Cenę jednego hektara wyliczono na 10-15 kwintali żyta, oczywiście w relacji do klasy bonitacyjnej. Nabywca miał zapłacić tę należność pieniężnie lub w naturze, ale mógł korzystać z rozbicia na raty w skali 10-20 lat.

 

Wywłaszczanych ziemian traktowano w sposób właściwy dla postępowania komunistów, chociaż nie było to traktowanie takie jak w Rosji, gdzie zgodnie z nauką Lenina przyjęto hasło „grab zagrabione!”. Istnieje zresztą przekaz źródłowy, który wskazuje, iż Stalin nie był zadowolony z reformy rolnej w Polsce, lecz zalecał „rewolucję agrarną” i domagał się natychmiastowego wysiedlenia ziemian z ich domostw. Nie wiadomo jednak, na ile relacja o takiej wypowiedzi odpowiada rzeczywistości, gdyż sugeruje ona jednak umiarkowanie komunistów polskich. Tak czy inaczej, reforma rolna komunistów w Polsce nie przypominała wywłaszczenia właścicieli ziemi w Rosji, gdyż mimo swej brutalności nie towarzyszyło jej zastosowanie przemocy na tak wielką skalę. Należy zresztą nadmienić, że w Jałcie i Poczdamie Stalin odgrywał rolę twórcy demokratycznej Polski, która pójdzie własną, niesowiecką drogą. Nie było mu więc potrzeba takich czynów jak zbrodnicza eksterminacja ziemian. W budowaniu reżimu komunistycznego liczyła się „mądrość etapu”.

 

Ziemianie polscy nie dostawali oczywiście żadnego odszkodowania. Mieli oni prawo otrzymać w zamian 5 hektarów do gospodarowania, zawsze jednak w innym powiecie niż ten, w którym znajdował się utracony przez daną osobę majątek ziemski. Nie korzystali ziemianie z tej opcji. Otrzymywali jednak uposażenie dożywotnie od państwa w kwocie odpowiadającej VI urzędników państwowych, co było świadczeniem niezwykle skromnym. Niektórzy z wywłaszczonych ziemian – jako rolnicy z doświadczeniem – próbowali pracy nad zagospodarowaniem Ziem Odzyskanych, administrując np. majątkami poniemieckim. Realia pierwszych lat reżimu na to jeszcze pozwalały. Po przejściu komunistów do twardego kursu w r. 1948 i 1949 było to jednak już na ogół niemożliwe. 

Parcelowanie majątków ziemskich odbywało się w sposób daleki od zasad jakiejkolwiek praworządności. Zlikwidowano przy tym dwory i pałace będące ostoją kultury i polskości przez wieki. Na te wartości nie zważano – w myśl komunistycznego hasła budowy nowego ładu. Dobra takie jak dziedzictwo kulturowe nie stanowiły przedmiotu troski rządzących. Nie liczyły się zabytki, akta archiwalne czy inne pamiątki przeszłości.

 

Rozgromienie ziemiaństwa pozostaje jednym z wielce doniosłych skutków dekretu komunistów z 6 września 1944 r. dla Polski.

 

Rewolucyjna reforma rolna z 1944 r. nie uderzyła w Kościół. PKWN jednoznacznie zapowiedział bowiem w swym Manifeście, że w sprawie kościelnych majątków ziemskich nastąpi nowa regulacja prawna w przyszłości. Przybywając do Polski na czołgach sowieckich komuniści nie chcieli wchodzić w konflikt z Kościołem, aby nie utracić wszelkich szans zdobycia poparcia Polaków. Dopiero w r. 1950 przyszło uderzenie w Kościół. Wyszła ustawa o przejęciu tzw. dóbr martwej ręki. Kościołowi zabrano majątki ziemskie.

 

Trzeba podkreślić, że ustrój rolny Polski po reformie PKWN uległ pogorszeniu. Liczne a niepełnorolne gospodarstwa nie były zdolne do produkcji towarowej. Zniszczenie majątków ziemskich skutkowało dużymi trudnościami rolnictwa w zakresie wytwórczości żywności. Wspomniane 3 miliony hektarów ziemi, którą zatrzymało państwo, mogły zmniejszyć liczbę gospodarstw karłowatych, gdyby ją rozparcelowano. Przeważyła jednak ideologiczna motywacja. Rewolucja agrarna w rozumieniu komunistów była rozłożona na etapy. Nadział ziemi w indywidualne ręce to pierwszy jej etap. Następnym byłaby kolektywizacja. Zaciekły opór chłopów polskich sprawił jednak komunistom olbrzymie trudności. Spółdzielnie produkcyjne w Polsce centralnej zakładane pod przymusem w szczytowej dobie ofensywy stalinowskiej (1950—1955) zostały w roku 1956 w olbrzymiej większości rozwiązane. Postępy w organizowaniu PGR-ów osiągnął rząd komunistyczny jedynie na Ziemiach Odzyskanych.

 

***

           

Wspominając rewolucyjne działania komunistów z 1944 r. trzeba przyznać, że reforma rolna okazała się jednym z najbardziej skutecznych działań, gdyż przyniosła nieodwracalne skutki, chociaż były to działania władz z mandatu obcego. Zwrócić uwagę należy, że pod względem społecznym nastroje w Polsce pod koniec okupacji przesunęły się wyraźnie na lewo. Problem reformy rolnej istniał – i nie można twierdzić, że został wymyślony przez komunistów. W swoim „testamencie” Rada Jedności Narodowej, a więc parlament Polski Podziemnej również obiecywała „sprawiedliwą reformę rolną”, ale oczywiście trudno sobie było ją wyobrazić w tak niszczycielskiej formie jak ta w wykonaniu komunistów. Nie byłaby to również reforma bez odszkodowania. Rozstrzygnięcia szczegółowe pozostawiono jednak do decyzji przyszłego Sejmu.

 

Nie ulega wątpliwości, że nadział ziemi bezrolnym lub małorolnym dał komunistom określone poparcie. Nie było ono jednak na wsi tak wielkie, aby mogło przełożyć się na wynik referendum i wyborów, gdyż głosowania te trzeba było w drastyczny sposób sfałszować, chcąc utrzymać władzę. Wieś polska żyła pod strachem przed kolektywizacją. Nie pomagały taktyczne zapewnienia o „polskiej drodze do socjalizmu”. Dopiero później – po tym gdy przeminęły lata stalinowskiej polityki nastawionej na kolektywizację – powstawał u części Polaków pogląd o pozytywnych następstwach nadziału „ziemi obszarniczej”. Tak oto dekret z 6 września 1944 r. stał się swoistym mitem założycielskim PRL. Organizacje lewicowe podnoszą od czasu do czasu jego dobroczynne skutki.

 

Marek Kornat

 

Marek Kornat (ur. 1971 w Proszowicach) – polski historyk, sowietolog, edytor źródeł, eseista, profesor nauk humanistycznych i kierownik Zakładu Dziejów Dyplomacji i Systemów Totalitarnych w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie oraz na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie