Carles Puigdemont i Casamajó podpisał deklarację niepodległości „republiki Katalonii”. Nie wejdzie jednak ona od razu w życie. Separatystyczni liderzy chcą bowiem rozpocząć rozmowy z władzami Królestwa Hiszpanii.
Na czas rozmów i mediacji deklaracja niepodległości Katalonii pozostanie zawieszona. Dokument głosi jednak, że region wraz z dniem 10 października „odzyskuje pełną suwerenność”. Nie jest to jednak prawda, gdyż jak powiedział w rozmowie z PCh24.pl prof. Jacek Bartyzel, „Katalonia, wbrew temu co się nagminnie zmyśla, nigdy nie była niepodległym państwem”.
Wesprzyj nas już teraz!
Czytaj więcej: Jedność albo islamizacja. Dokąd zmierza Katalonia?
We wtorkowy wieczór Puigdemont wystąpił przed Generalitat de Catalunya, czyli katalońskim organem władzy autonomicznej. Przewodniczący instytucji zadeklarował, że przyjął od lokalnej społeczności mandat do ogłoszenia Katalonii niezależnego państwa w formie republiki. Następnie podpisał deklarację niepodległości hiszpańskiej prowincji, która jednak nie wchodzi w życie od razu.
Dokument wezwał organizacje międzynarodowe i państwa do uznania Katalonii za niepodległe oraz suwerenne państwo, zaś lokalne władze do podjęcia działań zmierzających do skutecznego ogłaszania niepodległości.
Nie jest jednak pewne jak będzie wyglądał ów proces, zważywszy na zahamowanie katalońskich działań przez słowa Puigdemonta apelującego o odrodzenie wprowadzania w życie skutków deklaracji niepodległości.
Jak dotąd władze hiszpańskie nie odniosły się do katalońskiej deklaracji. Wcześniej premier królestwa Mariano Rajoy zapowiedział odebranie Katalonii autonomii w sytuacji „jednostronnego ogłoszenia niepodległości”.
Źródło: wp.pl
MWł
