10 listopada 2016

De Mattei: „Klęcząc przed Lutrem”

(fot.REUTERS/Max Rossi TPX IMAGES OF THE DAY/FORUM)

Mówimy to z głębokim żalem. To, co wyszło na światło dzienne podczas spotkania ekumenicznego pomiędzy papieżem Franciszkiem a Światową Federacją Luterańską w Lund, wydaje się być nową religią. Religią, której punkty wyjścia są wyraźne, ale punkty dojścia mroczne, niepokojące.

 

Sloganem, który rozbrzmiewał najdonośniej w katedrze w Lund, był slogan o potrzebie „wspólnej ścieżki”, która doprowadziłaby katolików i luteranów „od konfliktu do komunii”. Zarówno papież Franciszek, jak i pastor Martin Junge, sekretarz Federacji Luterańskiej, nawiązywali w swoich kazaniach do ewangelicznej przypowieści o winorośli i gałązkach. Katolicy i luteranie mieliby być „suchymi gałązkami” jednego krzewu winorośli, które nie przynoszą owoców w wyniku podziału z roku 1517. Jednakże nikt nie wie, czym miałby być ten „owoc”. W tej chwili jedyne, co wydaje się łączyć zarówno katolików, jak i luteranów, to stan głębokiego kryzysu, choć wywołany innymi przyczynami.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Luteranizm był jednym z poważnych czynników sekularyzacji społeczeństwa Zachodu, a dzisiaj doświadcza przedśmiertnych drgawek, co spowodowane jest konsekwencją, z jaką rozwinął ziarna swojego własnego zniszczenia, obecne u samych jego początków. Kraje skandynawskie, od dawna uważane za wzory naszej przyszłości, stały na pierwszej linii sekularyzacji. Jednakże Szwecja, po tym, jak przekształciła się w kraj multikulturalizmu i praw homoseksualistów, jest dzisiaj krajem, w którym praktykuje… 2% luteranów. A 10% ludności wyznaje islam!

 

Kościół katolicki natomiast znajduje się w kryzysie samozniszczenia, co jest wynikiem porzucenia swojej tradycji, by przyjąć proces sekularyzacji współczesnego świata, dokładnie w chwili, kiedy następuje jego dezintegracja. Luteranie szukają w ekumenizmie tchnienia życia, a Kościół katolicki nie zdaje sobie sprawy z wynikającego z tych uścisków tchnienia śmierci.

 

„To, co nas jednoczy, jest dużo większe od tego, co nas dzieli” – powtarzano ponownie na ceremonii w Lund. Jednak, co dokładnie jednoczy katolików i luteranów? Nic, nawet chrzest – jedyny z siedmiu sakramentów, który uznają luteranie. W rzeczywistości dla katolików chrzest usuwa grzech pierworodny, podczas gdy zdaniem luteranów nie może on być anulowany, bowiem według nich natura ludzka jest „radykalnie zepsuta”, a grzech „niezwyciężony”. Formuła Lutra „grzesz mocno, ale jeszcze mocniej wierz” rzeczywiście streszcza jego myśl. Człowiek jest niezdolny do dobra i nie może zrobić nic innego, jak grzeszyć i ślepo zdać się na Bożą łaskę. Bóg decyduje w arbitralny, nieodwołalny sposób, kto zostaje potępiony, a kto zbawiony. Wolność nie istnieje, tylko surowa predestynacja wybranych i potępionych.

 

Protestanckie zawołanie „tylko wiara” idzie w parze z „tylko Pismo”. A przecież według katolików istnieją dwa źródła Bożego Objawienia: Pismo Święte i Tradycja. Luteranie wykluczają Tradycję, gdyż twierdzą, że człowiek musi nawiązać bezpośrednią relację z Bogiem, bez żadnego pośrednictwa. Jest to zasada „wolności badania” Biblii, z której wyrasta indywidualizm i współczesny relatywizm. Zasada ta zakłada zakwestionowanie Kościoła i papieża, którego Luter nazwał „apostołem szatana” i „antychrystem”. Oprócz papieża, Luter szczególnie nienawidził katolickiej Mszy, którą chciał zredukować do zwykłego „upamiętnienia”. Jak? Poprzez zakwestionowanie ofiarnej natury transsubstancjacji chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. A przecież dla katolików odnawianie bezkrwawej ofiary Chrystusa, którą jest Msza Święta, jest jedynym źródłem Bożej łaski. Czy jest to proste nieporozumienie i niezrozumienie?

 

Papież Bergoglio oświadczył w Lund: „My także musimy spojrzeć z miłością i uczciwością na naszą przeszłość, uznać błąd i prosić o przebaczenie”. I jeszcze: „należy przyznać z tą samą uczciwością, że nasz podział był odstąpieniem od pierwotnej intuicji ludu Bożego, który w sposób naturalny dąży do pozostawania w jedności, a podział ten został spowodowany bardziej przez światowych ludzi władzy, a nie wolę wiernych”.

 

Kim są ci ludzie władzy? Czy to papieże i święci, którzy od samego początku walczyli przeciwko luteranizmowi? Czy to Kościół, który przez pięć wieków go potępiał? Sobór Trydencki wygłosił wszak stanowcze słowa o niezgodności wiary katolickiej z wiarą protestancką! Nie możemy podążać za papieżem Franciszkiem po innej ścieżce.

 

 

 

Roberto de Mattei

Pierwszy raz opublikowano w „Il Tempo” 1 listopada 2016

 

tłum. Jan J. Franczak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie