9 października 2020

Czy we Wszystkich Świętych pójdziemy na cmentarze?

Przedstawiciele rządu i politycy PiS twierdzą, że powrót do sytuacji, jaka miała miejsce w marcu i kwietniu 2020 roku w związku z tak zwaną pandemią koronawirusa nie wchodzi w grę, a przynajmniej nie na skalę ogólnopolską. Lockdown i związane z nim obostrzenia okazały się bowiem porażką gospodarczą, moralną i duchową z czego coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę. Niewykluczone jednak, że w najbliższych dniach, w związku z uroczystością Wszystkich Świętych, zostanie przywrócona część obostrzeń jak ograniczenia w przemieszczaniu się czy zamknięcie cmentarzy i kościołów.

 

Tylko tyle i aż tyle

Wesprzyj nas już teraz!

Ktoś powie, że takie czarnowidztwo to przesada, bo rząd tym razem na pewno dotrzyma słowa i żadnych obostrzeń uderzających w polskich katolików i wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcą pamiętać o zmarłych nie wprowadzi. Być może tak będzie, ale biorąc pod uwagę, że w Ministerstwie Zdrowia trwają intensywne analizy dotyczące Wszystkich Świętych i ogłoszenia ewentualnych obostrzeń w związku z tak zwaną pandemią koronawirusa taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny.

 

Na początku października wiceszef MZ Waldemar Kraska zapytany na konferencji prasowej o ewentualne obostrzenia na uroczystość Wszystkich Świętych, kiedy to Polacy tłumnie odwiedzają cmentarze i groby swoich bliskich odpowiedział, że „być może trzeba będzie ruch przemieszczania ograniczyć”. Polityk dodał, że trzeba „na bieżąco analizować, w jaki sposób do tej kwestii podejść”. W jego ocenie „kontakty międzyludzkie w okresie Wszystkich Świętych mogą skutkować zakażeniem”.

 

Kilka dni później głos w tej sprawie zabrał dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie immunologii i terapii zakażeń. Stwierdził on w rozmowie z Interią, że: „Okres Wszystkich Świętych należy rozłożyć na poszczególne weekendy, a 1 listopada zamknąć cmentarze” i „Trzeba zrobić wszystko, aby to święto nie odbyło się w tym roku w takiej formie jak dotychczas”.

 

Wszystkich Świętych to nie tylko wizyta na cmentarzu, to także spotykanie się całych rodzin, wspólne spędzanie czasu. Nagle 20 milionów ludzi zacznie się przemieszczać po całej Polsce. Co więcej, 1 listopada jest w tym roku w niedzielę, a zatem to będzie cały weekend – tłumaczył dr Grzesiowski. – Jeśli dodamy do tego statystyki z poprzednich lat, zobaczymy też , ile wypadków drogowych jest w tym okresie. Wiele z tych osób musi trafić do szpitala. Czy znajdą się dla nich wolne łóżka? Obawiam się, że nie – wskazywał ekspert. Na koniec ekspert stwierdził, że ograniczenia muszą zostać wprowadzone, ale nie wolno tego robić 30 października, tylko odpowiednio wcześnie, żeby „ludzie nie dostali szału”.

 

Co było?

Chyba nikt z trzeźwo myślących i wierzących na serio polskich katolików nigdy nawet nie pomyślał, że dożyje czasów, w których kościoły będą zamknięte. Jak inaczej nazwać bowiem sytuację, w której w liturgii może uczestniczyć 5 wiernych? A z taką sytuacją mieliśmy przecież do czynienia na początku rządowej walki z tak zwaną pandemią koronawirusa. Wiele wskazuje na to, że teraz sytuacja ta może się powtórzyć.

 

Żeby zrozumieć dlaczego należy przypomnieć jak wyglądała dotychczasowe przeciwdziałanie tzw. pandemii ze strony rządzących.

 

W marcu rządzący zdecydowali, że należy zachować się jak prymus i zrobić to, co wcześniej zrobiono na Zachodzie – wprowadzić lockdown, czyli uniemożliwić obywatelom jakiekolwiek życie gospodarcze, społeczne, religijne, a nawet rodzinne. Czy było to działanie racjonalne? Według rządzących jak najbardziej.

 

Na początku kwietnia premier Mateusz Morawiecki wraz z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim chwalili się, że polska strategia walki z tak zwaną pandemią koronawirusa „sprawdza się”. –Gdybyśmy nie stosowali tych rygorów, chorych mogłoby być 40 tys. lub więcej – ocenił szef rządu. – Zdajemy sobie sprawę, że izolacja jest uciążliwa, ale gdyby nie te restrykcje, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu– dodał.

 

Morawiecki zapowiedział wówczas, że rządzący „dokładnie przemyślą plan powrotu do nowej rzeczywistości”. – Jestem przekonany, że przedłużenie restrykcji oraz nowe reguły, które przedstawimy, pozwolą nam wracać do nowej rzeczywistości. Musimy jednak utrzymywać dyscyplinę– podkreślił.

 

A restrykcji było co nie miara:

– ograniczenia w wydarzeniach o charakterze religijnych – w kościołach może przebywać maksymalnie 5 osób;

– ograniczenia w przemieszczaniu się;

– obowiązek noszenia maseczek ochronnych;

– zakaz wychodzenia na ulicę nieletnich bez opieki dorosłego;

– ograniczenia w funkcjonowaniu galerii handlowych i wielkopowierzchniowych sklepów budowlanych;

– zakaz korzystania z parków, lasów, plaż, bulwarów, promenad i części cmentarz;

– ograniczenia dotyczące liczby osób w sklepach, na targach i na poczcie;

– zamknięcie szkół, uczelni, przedszkoli i żłobków.

 

Policja i sanepid bardzo skrupulatnie sprawdzali czy obostrzenia są przestrzegane. Wielokrotnie karano mandatami kapłanów, którzy nie wyganiali wiernych z kościołów, tylko pozwolili im na udział w Eucharystii. Kary sypały się również w niektórych samorządach na osoby, które poszły na cmentarz. Stwierdzono bowiem, że koronawirus jest „pobożnym” drobnoustrojem i wmówiono znacznej części społeczeństwa, że to kościoły są jego głównymi ogniskami.

 

Moglibyśmy do tego dołożyć dziesiątki pomniejszych absurdów związanych z zamrażaniem polskiej gospodarki i życia społecznego. Skutek był taki, że tysiące Polaków straciło pracę, kolejne tysiące zmarły w skutek „zamrożenia służby zdrowia”, sąsiedzi zaczęli na siebie donosić jak w najmroczniejszych czasach PRL-u, ceny poszły w górę, miliony wiernych nie mogły godnie i po Bożemu obchodzić Wielkiego Tygodnia…

 

Co jest?

30 czerwca – niecałe 2 tygodnie przed drugą turą wyborów prezydenckich – premier Mateusz Morawiecki powiedział podczas spotkania w Kraśniku, że sytuacja epidemiczna „jest opanowana”. – Jest coraz mniej zachorowań, dlatego wszystkich zapraszam: śmiało idźcie do urn wyborczych 12 lipca. Młodsi, starsi, w sile wieku. To bezpieczniejsze niż jak codziennie wychodzicie do sklepu, na pocztę, do kościoła – mówił do zgromadzonych.

 

Z kolei na początku lipca w Tomaszowie Lubelskim szef rządu apelował o mobilizację podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. – Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. To jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać. Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca – apelował Morawiecki.

 

Kampania wyborcza dobiegła końca, wybory się odbyły i co? Zaczęły pojawiać się głosy, że trzeba przywrócić obostrzenia. Mało tego: początkowo pojawiały się nawet groźby powtórnego wprowadzenia lockdownu. Co ciekawe – w tej kwestii obserwujemy historyczny, jedyny w swoim rodzaju sojusz największych stacji telewizyjnych na polskim rynku medialnym.

 

TVP w praktycznie każdym wydaniu „Wiadomości” pokazuje „przypadkowych przechodniów”, którzy chwalą noszenie maseczek i przestrzegają przed chorobą, która w zdecydowanej większości przypadków jest przechodzona bezobjawowo. TVN i jego eksperci atakują rządzących, że robią za mało w kwestii walki z tzw. pandemią i co rusz sugerują, że najwyższy czas „przykręcić śrubę”. Z kolei niedawno w Polsacie głos zabrało dwóch ekonomistów, którzy wzywali do wprowadzenia bardziej radykalnych obostrzeń i srogiego karania wszystkich, którzy ich nie stosują.

 

Warto zwrócić uwagę, jak trzy wyżej wymienione stacje relacjonowały protest przeciwko obostrzeniom, jaki miał miejsce w pierwszej połowie września w Warszawie podczas którego zebrani domagali się „zakończenia pandemii”. Dziwnym trafem kamery nagrywały kilku, prawdopodobnie nietrzeźwych uczestników czy też gapiów tego protestu oraz wykrzykiwanie kilku wulgarnych haseł przez część protestujących. Przeciwnicy szczepień, którzy zabierali głos zostali zrównani z wyznawcami teorii płaskiej ziemi i innymi spiskowcami, a rzeczowe argumenty na temat tzw. pandemii zostały skrupulatnie przemilczane.

 

Co będzie?

Przyszedł październik i niemal wszystkie media codziennie informują o kolejnych „rekordach zakażeń”. Rząd najpierw bez jakiejkolwiek refleksji i bez większego sensu wprowadzał „żółte” i „czerwone” obostrzenia w kolejnych samorządach.

 

Wszystko zmieniło się 8 października. Tego dnia premier Morawiecki poinformował, że cała Polska stanie się jedną wielką „żółtą strefą” z „czerwonymi wyjątkami”. Wróciliśmy więc do sytuacji sprzed kilku miesięcy: obowiązkowe maseczki niemal zawsze i niemal wszędzie, ograniczona liczba miejsc w transporcie publicznym, ograniczona liczba gości na weselach etc. Wszystko może się jednak zmienić już 10 października, kiedy premier poinformuje o „nowych obostrzeniach”, które prawdopodobnie i tak nie będą ostatnimi!

 

Jakie one będą? Puśćmy wodze fantazji. W niektórych regionach Niemiec obowiązuje „godzina policyjna”, dlaczego więc nie wprowadzić jej w Polsce? W Wielkiej Brytanii prawdopodobnie władza odwoła święta Bożego Narodzenia – dlaczego więc i w Polsce tego nie zrobić? W niektórych regionach Hiszpanii można przemieszczać się tylko do pracy bądź do sklepu – Polska niby jest gorsza i nie jest w stanie zrobić czegoś takiego?

 

Biorąc pod uwagę, że polski rząd zdaje się przeciwdziałać tzw. pandemii na podstawie żółtych pasków w TVN24, to dlaczego miałby nie zamknąć cmentarzy? Dlaczego ponownie miałby nie zamknąć kościołów? BA! Dlaczego miałby nie zakazać Komunii Świętej, spowiedzi, chrztów, bierzmowania etc? W pewnym stopniu udało się to zrobić na wiosnę, to dlaczego tego nie powtórzyć i nie zrealizować na 100 procent?

 

Minęło pół roku od wprowadzenia pierwszych obostrzeń, a my wracamy do punktu startowego. Najgorsze jednak jest to, że premier nadal będzie zaklinał rzeczywistość i mówił, że w Polsce i tak jest lepiej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Z kolei opozycja nadal będzie krzyczeć, że wszyscy zginiemy, i że trzeba jeszcze bardziej wziąć społeczeństwo za twarz.

 

Chryste, dopomóż!

Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami

Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami

Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, zmiłuj się nad nami

 

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie