Sceny niczym z filmu sensacyjnego rozegrały się w Kijowie. Najpierw funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy wyważyli drzwi i wkroczyli do mieszkania Michaila Saakaszwilego byłego współpracownika prezydenta Ukrainy. Polityk uciekł na dach budynku, gdzie został obezwładniony przez dziewięciu antyterrorystów. Następnie jego zwolennicy uwolnili go z rąk policji i wynieśli na czele marszu, który udał się w stronę parlamentu Ukrainy.
– Wzywam was do rozpoczęcia pokojowych protestów, żeby usunąć (prezydenta Petra) Poroszenkę. Nie powinniście się niczego obawiać – tuż po uwolnieniu powiedział Saakaszwili do swoich zwolenników, stojąc na schodach kościoła rzymskokatolickiego pw. św. Aleksandra, obok którego znajduje się jego mieszkanie.
Wesprzyj nas już teraz!
– Idziemy do Rady Najwyższej, gdzie będziemy domagać się impeachmentu prezydenta. (…) Wzywam wszystkich do przyjścia na Majdan Niepodległości i rozpoczęcia procesu uwolnienia kraju od Poroszenki i jego bandy! Nie mamy się czego obawiać, to niech oni boją się nas! – dodał były prezydent Gruzji.
Wcześniej, kiedy Służba Bezpieczeństwa Ukrainy weszła do mieszkania Saakaszwilego, ten uciekł na dach ośmiopiętrowej kamienicy, skąd wygłosił oświadczenie do swoich zwolenników, którzy zaczęli gromadzić się przed budynkiem. Oskarżył w nim prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę o „działanie na zlecenie” prezydenta Kremla i Władimira Putina.
– Chcą mnie porwać, bo stanąłem w obronie narodu ukraińskiego. Chcieli mnie po cichu uprowadzić, ale to im się nie udało! – krzyczał Saakaszwili.
Były współpracownik prezydenta Ukrainy został siłą ściągnięty przez funkcjonariuszy SBU, wyprowadzony z kamienicy i wsadzony do radiowozu. Ten jednak został zablokowany przez zwolenników polityka. Doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego.
Po kilku godzinach Saakaszwili został uwolniony z rąk policji przez swoich zwolenników. Uwolniony polityk udał się na czele tłumu ludzi w stronę budynku parlamentu.
Źródło: rp.pl, tvn24.pl
TK