23 lutego 2017

Przy autostradzie w Tulsie znajduje się „mega-kościół” o przykuwającej uwagę nazwie. Jego główny kampus ciągnie się bez końca. Odprawiane nabożeństwa są dostosowane do współczesnych gustów i obejmują pulsującą muzykę, barwne światła stroboskopowe i pozytywne kazania.

Motto? „Pomóż ludziom zwyciężać”.

Wesprzyj nas już teraz!

Strona internetowa dumnie zachęca odwiedzających do „zwyciężania każdego dnia”, co jest sloganem marketingowym przypominającym wiele kasyn w tej okolicy.

 

Nie chodzi mi o to, by złorzeczyć przeciwko mega-kościołom. Jestem pewien, że wielu ludzi o dobrym sercu chodzi do tego kościoła. Jednak chciałbym zadać pytanie, czy jesteśmy powołani, by „zwyciężać każdego dnia?” Czy to jest Ewangelia? Czy dlatego Chrystus umarł, by uczynić nas zwycięzcami w życiu?

 

 

Ewangelia i klęska

 

Jako katolicy musimy odpowiedzieć donośnym „NIE!”. Nigdzie w Piśmie nie ma żadnego nawiązania do „zwyciężania”. Wprost przeciwnie. Wciąż na nowo wzywa się nas do umierania, do niesienia swojego krzyża. Wzywa się nas, byśmy uśmiercili starego człowieka i chodzili w życiu Ducha Świętego.

 

Słyszymy, że ubodzy w duchu i smucący się są błogosławieni. Słyszymy, że prześladowani, wyśmiewani i cierpiący tego świata zdobędą królestwo niebieskie. Pierwsi będą ostatnimi. Biedni będą bogatymi. Pokorni zostaną wyniesieni. Najwięksi są ci, którzy służą.

 

W trakcie misji Jezusa Jego uczniowie chcieli być zwycięzcami. Zostawili wszystko, by pójść za Chrystusem, ale także oczekiwali wspaniałej nagrody, wysokiego stanowiska w Jego ziemskim mesjanistycznym królestwie, które wkrótce miało być wprowadzone. Tak ogromny był ich entuzjazm dla ziemskiego wysławienia, że nieustannie sprzeczali się o to, który z nich otrzyma najwyższe stanowisko. Kiedy Jezus mówił o swoim przeznaczeniu, o śmierci na krzyżu, ganili Go i mówili Mu, że to się nie wydarzy. W głowie mieli jedynie doczesny triumf.

 

Wszystko jednak się stało. Ich Mesjasza aresztowano, zbito na krwawą miazgę, wyszydzono i ukrzyżowano z pospolitymi przestępcami.  Uczniowie osłupieli… Jak to możliwe? Mesjasz miał podeptać swoich wrogów, ale Jego wrogowie przybili Go do krzyża! Ich Mesjasz, ich Bóg, został całkowicie pokonany, całkowicie pohańbiony w oczach świata. Nie wiedzieli jeszcze, że służą samo-uniżającemu się Bogu, który nie przyszedł, by Mu służono, ale by służyć i oddać swoje życie w okupie za wielu.

 

 

Odwrócony paradygmat

 

Ewangelia jest odwróceniem wszystkich ludzkich wartości. Tylko przyjmując śmierć i klęskę, drogę krzyża, możemy wejść do radości życia wiecznego.

 

Zamerykanizowana Ewangelia dobrobytu i zwycięstwa w życiu jest obca historycznemu chrześcijaństwu i wierze apostołów. Taka Ewangelia nic nie znaczy w płomiennej kuźni obozów koncentracyjnych lub gułagów, w miejscach, w których kreuje się świętych. Jest ona niczym innym, jak tylko okrutnym szyderstwem dla męczennika, który jest torturowany i zabijany na wzór jego ukrzyżowanego Pana. I taka Ewangelia byłaby nierozpoznawalna dla chrześcijan z katakumb, którzy szli na pożarcie przez lwy radośnie śpiewając. Taka Ewangelia jest jedynie płytkim i powierzchownym kłamstwem, nie ważne, jak miło by brzmiała.

 

„Nauka krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie – uczy św. Paweł – mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia”.

 

 

Krzyż to droga radości

 

Świat nigdy nie jest przyjazny dla prawdziwego chrześcijaństwa. Miłość przyszła na świat, a świat Miłość ukrzyżował. Jeśli mielibyśmy naśladować Chrystusa, musimy być przygotowani na klęskę, gdyż jesteśmy powołani do naśladowania Pana, który stanął w obliczu ostatecznej klęski – hańby upokorzenia na krzyżu. Sługa nie jest większy niż jego pan.

 

Nie znaczy to, że życie chrześcijańskie jest życiem w nieszczęściu i przygnębieniu ani nie oznacza to, że powinniśmy szukać prześladowań czy cierpieć z powodu kompleksu ofiary. Ani trochę! Odkryjemy, że istnieje ogromna radość, którą można odnaleźć na drodze małości i pokory, jaką jest naśladowanie Chrystusa. Niezliczeni męczennicy i wyznawcy, i cierpiący święci dają świadectwo temu faktowi. A radość ta jest dużo bardziej satysfakcjonująca i trwała niż radość, którą oferują nam marne obietnice świata.

 

Zamerykanizowane chrześcijaństwo głosi sukces, zwycięstwo, dobrobyt i wygraną. Ci, którzy idą za tą Ewangelią, otrzymują swoją nagrodę. Jednak, jeśli chodzi o nas, niech będzie nam wolno powiedzieć za świętym Pawłem: „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”.

 

Sam Guzman

„The Catholic Gentleman”

tłum. Jan J. Franczak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 057 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram