17 lutego 2017

Czego możemy spodziewać się na szczycie UE w rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich

(Muzeum Kapitolińskie gdzie podpisano w 1957 r. Traktaty rzymskie, By Hadi [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons)

UE przygotowuje się do szczytu w Rzymie w 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich. Podczas nieformalnego spotkania na Malcie w ub. miesiącu uzgadniano stanowisko na spotkanie w Rzymie. Państwa z Grupy Wyszehradzkiej mają różne zapatrywania na reformę UE.

 

Grupa Wyszehradzka obejmująca Polskę, Czechy, Słowację i Węgry chce wzmocnić uprawnienia państw członkowskich i bronić strefy Schengen. W Vallette kraje te zgodziły się przygotować wspólne stanowisko do Deklaracji Rzymskiej. Dokument, który zostanie ogłoszony w stolicy Italii ma określić przyszłość Europy. Ta w dużej mierze będzie zależeć jednak od wyników tegorocznych wyborów w Niemczech, Francji, Holandii i prawdopodobnie we Włoszech.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Niemcy i Włochy proponują ściślejszą integrację strefy euro, by przezwyciężyć obecne trudności UE. Polska domaga się reformy UE i wysuwa propozycję podpisania nowego traktatu, który wzmacniałby kompetencje państw członkowskich kosztem biurokratów z Brukseli. Premier Beata Szydło mówi o konieczność ochrony suwerenności narodowej.

 

Rafał Dymek, dyrektor Polskiej Fundacji Roberta Schumana ostrzega przed rozpoczęciem reformowania UE bez konkretnego planu. Sugeruje, że trzeba sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie: jaką odpowiedzialność ma mieć UE.

 

Węgry, które początkowo obwiniały Komisję Europejską za spowodowanie złożonego kryzysu zarówno gospodarczego, jak i politycznego, po głosowaniu w sprawie Brexitu zmieniły ton. Teraz wyczekują, co się stanie po wyborach w Europie i postulują jedynie usprawnienie funkcjonowania Unii. Na razie – według polityków węgierskich – nie ma co zmieniać formalnie traktatu, chociaż jak podkreślił sekretarz stanu ds. UE Szabolcs Takács, jego kraj jest „otwarty” i „elastyczny.” Węgierski polityk tłumaczył, że na razie trudne jest dla Węgier pozycjonowanie instytucjonalne w UE dwóch prędkości, ponieważ Budapeszt w bliższej perspektywie nie ma zamiaru przyjęcia wspólnej waluty.

 

Węgry będą popierać głębszą współpracę gospodarczą dla dobra strefy euro, ale tylko wtedy, gdy zachowana zostanie jedność wspólnego rynku i równe traktowanie wszystkich członków UE.

 

Słowaccy politycy nie są zainteresowani wielką reformą UE. Powtarzają jedynie, że UE potrzebuje konsolidacji. Słowacki premier Robert Fico mówił w Vallette: Musimy szanować się nawzajem w UE. Nie może być mocniejszych i słabszych państw członkowskich (…) Nie ma sensu niszczyć coś, byle tylko pokazać siłę, zwłaszcza teraz biorąc pod uwagę okoliczności Brexitu i nowego podejścia USA.

 

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ivan Korčok stwierdził, że Grupa Wyszehradzka powinna skupić się na „trzech najważniejszych aspektach: strefie euro, Schengen i rynku wewnętrznym”.

 

Słowackie władze deklarują, że są otwarte na dyskusję w sprawie reformy zarówno ze zwolennikami głębokich zmian, jak i z tymi, którzy nie  chcą „coraz ściślejszej unii”. Dodają jednak, że nie widzą potrzeby zmieniania traktatów.

 

Ivan Lesay, były sekretarz stanu w ministerstwie finansów odpowiedzialny za agendę europejską, a obecnie pracujący dla różnych instytucji finansowych w Europie, w tym dla Europejskiego Banku Inwestycyjnego przekonuje jako jeden z nielicznych polityków słowackich, że dalsza integracja i jeszcze większe ograniczenie kompetencji państw członkowskich są koniecznością. – Jesteśmy w punkcie, a może nawet już dalej, w którym konieczny jest wg mnie skok jakościowy w UE, aby nie zaczęła się ona rozpadać. Tak czy inaczej, obecne status quo jest nie do utrzymania – stwierdził.  Dodał, że sytuacja w strefie euro zaczyna wymykać się spod kontroli i w obliczu zagrożeń politycznych, społecznych, podatkowych, bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, UE nie może dłużej funkcjonować na obecnych zasadach. Lesay prognozuje, że wspólnota może i przetrwa, ale jej znaczenie będzie stopniowo maleć.

 

Republika Czeska zawsze przeciwstawiała się zmienianiu traktatów, wskazując, że ramy prawne UE dają wystarczająco dużo możliwości, by rozwiązać aktualne problemy. Praga przekonuje, że niezależnie od możliwości pojawienia się Europy dwóch prędkości, UE powinna przede wszystkim spełniać oczekiwania swoich obywateli. – Nie potrzebujemy więcej Europy, ale mniej Europy. Potrzebujemy mniej biurokracji i przepisów, więcej więzi między UE a Stanami Zjednoczonymi i więcej wolnego handlu – przekonuje czeski eurodeputowany Jan Zahradil z eurosceptycznej partii ODS.

 

– Czesi czują się bezpiecznie tylko wtedy, gdy są przekonani, że żyją w miejscu, gdzie zapewniona jest pełna kontrola granic zewnętrznych i gdzie odpowiednie władze mają instrumenty wystarczające, aby ochronić ludzi przed zagrożeniami – stwierdził sekretarz stanu do spraw europejskich Tomáš Prouza. Powiedział też, że UE musi działać bardziej jako aktywny gracz globalny, reagując na kryzysy zewnętrzne.

 

Dla Czechów w odniesieniu do kwestii gospodarczych i społecznych, istotne jest zachowanie swobód w wspólnego rynku, to jest: swobody przepływu kapitału, towarów, usług i przemieszczania się. Ta ostatnia zdecydowanie jest dla Pragi najważniejsza.

 

Źródło: euractiv.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram