22 października 2018

Coraz więcej rozwodów na starość. „Siwy rozwód” to też grzech!

(Źródło: unsplash.com)

Rozwody po pięćdziesiątym roku życia zdarzają się w naszych czasach dwukrotnie częściej niż w poprzednim pokoleniu. Amerykanie nazywają to zjawisko „siwym rozwodem” („grey divorce”). Socjologowie łączą ten trend z… wydłużającą się długością życia ludzi.

 

Co ciekawe, wiele osób rozwodzących się w bardzo dojrzałym wieku wierzy, że ich zadanie jako rodziców zostało już wykonane – i można zakończyć tę misję. Ludzie ci często powtarzają, że trwali przez lata w nieszczęśliwym małżeństwie „dla dobra dzieci”, by je „odchować”. Jakże błędny jest to tok myślenia, w odniesieniu do konsekwencji moralnych, które mogą przecież przynieść również konsekwencje w wieczności!

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rosnący współczynnik rozwodów

Większość osób powyżej sześćdziesiątego roku życia pamięta jeszcze czasy, kiedy rozwód był stosunkowo rzadki. Według Centers for Disease Control, wskaźnik rozwodów w USA w latach 50-tych był płaski i wynosił nieco mniej niż 400 tys. rocznie. Na początku lat sześćdziesiątych rozwody stały się bardziej popularne. Do 1974 roku było ich ponad milion rocznie, a liczba ta pozostawała bez zmian do końca lat dziewięćdziesiątych.

 

Przyczyn tego wzrostu było wiele – wśród nich przyjęcie prawa o możliwości udzielenia rozwodu bez orzekania o winie. Przedtem jeden z małżonków musiał udowodnić, że drugi dopuścił się cudzołóstwa, zaangażował się w skrajne okrucieństwo lub porzucił rodzinę, aby małżeństwo zostało prawnie rozwiązane.

 

Fakt, że więcej żon pracowało poza domem pozwolił rozwiedzionym kobietom przetrwać finansowo bez przyznawania alimentów od jej byłego męża. Rosnąca mobilność umożliwiła rozwiedzionym osobom porzucenie „nieszczęścia małżeńskiego” i zamieszkanie w miejscu, w którym nikt nie znał ich przeszłości. Protestanckie wyznania stały się bardziej wyrozumiałe dla rozwodów, co znalazło odzwierciedlenie w zachowaniu niektórych „katolickich” jednostek. W miarę jak rozwód stawał się coraz bardziej powszechny, ci, którzy się rozwiedli, byli mniej narażeni na ostracyzm.

 

Co ciekawe, w pierwszej dekadzie XXI wieku liczba rozwodów spadła. Zapanował nawet krótki okres samozadowolenia wśród ludzi Kościoła, którzy zaczęli myśleć, że ludzie wchodzą w związek małżeński lepiej przygotowani. Prawdziwy powód był jednak o wiele prostszy – i moralnie niedopuszczalny. Współżycie bez małżeństwa straciło swoje społeczne piętno w tym samym czasie, w którym rozwód stał się powszechny. To mniejsza liczba małżeństw powodowała mniejszy wskaźnik rozwodów.

 

W miarę jak społeczeństwo staje się bardziej „libertariańskie”, są tacy, którzy nie mają problemu z „siwym rozwodem”. Niektórzy nawet pochwalają „heroizm” rodziców, którzy czekali, aż ich dzieci dorosną przed rozwiązaniem ich małżeństw. Takie podejście jest jednak głęboko błędne z wielu powodów.

 

Rozwód boli każdego, kto jest z tym związany

Według Kościoła, nawiązanie nowego związku jest nadal grzechem śmiertelnym, jeśli prawowity współmałżonek żyje. Jest to tak samo prawdziwe w wieku 75 lat, jak w wieku 25 lat. Szóste przykazanie mówi po prostu: „Nie cudzołóż”. Nasz Pan powtarza to w Ewangelii (Mt 5, 32), kiedy mówi: „Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”. Nie ma fragmentu Pisma Świętego, który by sugerował, że rozwód i ponowne małżeństwo jest czymś innym niż cudzołóstwem. Nie jest to tylko jednorazowy akt, który jest grzechem; jest to życie w grzechu.

 

„Siwy rozwód” też niszczy rodzinę. Wielu, którzy próbują usprawiedliwić swoje zachowanie popada w popularny błąd, mówiąc: „Dzieci są elastyczne, mogą się łatwiej dostosować niż dorośli”. To nie jest i nigdy nie było prawdą. Choć dorosłe dzieci nie muszą znosić niektórych natychmiastowych aspektów rozwodu przez które cierpią młodsze dzieci – mieszkając w dwóch domach, zastanawiając się, któremu z rodziców ma być posłuszny, lub pamiętając, aby nie planować niczego na weekend, który spędzają ze swoim „innym” rodzicem. Ale „siwy rozwód” powoduje ogromne zakłócenie również w życiu dorosłych dzieci.

 

Te dzieci bowiem wciąż potrzebują wzorców – wzorców dla własnej dorosłości. To pokolenie staje się bezbronne wobec trudnych sytuacji w dorosłości – zupełnie inaczej niż ich rodzice. Oni mieli bowiem inne wzorce, ale wybrali rozwód. Kolejne pokolenie będzie znało tylko jedną drogę – właśnie „zakończenie” małżeństwa. Dom, w którym zostali wychowani, jest demontowany w momencie, gdy rozpoczynają swoje życie i karierę. Dynamika emocjonalna wynikająca z konieczności wskazania wyższości jednego rodzica nad drugim jest obecna tak samo, jak gdyby rozwód miał miejsce wcześniej. Rozwód wycina im znany grunt spod nóg, ponieważ zagraża podstawom ich życia.

 

„Siwy rozwód” stanowi również straszliwy przykład dla przyszłych pokoleń. Przykład rodziców ma bowiem zasadnicze znaczenie przy wyborze małżonka i zawieraniu udanego małżeństwa. Choć nie jest prawdą, że dzieci rozwiedzionych rodziców koniecznie same się rozwodzą, szanse na to, że tak się stanie, rosną.

 

Co z wnukami?

Rozwód dotyczy również wnuków. Rozwody uczą wnuków, że rozpad małżeństwa jest dopuszczalną opcją. Dzieci naturalnie hołubią swoich dziadków. Kiedy dojdzie do konfliktu – a rozwód będzie miał miejsce – wnuki będą traktowały ten konflikt na jeden z dwóch sposobów. Albo zaakceptują go jako nieuniknioną część życia, albo zostaną oszołomieni faktem, że nigdy nie widzą babci i dziadka w tym samym czasie. Jeśli to zaakceptują, wpłynie to na ich własną zdolność do tworzenia szczęśliwego małżeństwa w przyszłości. Co więcej, poranione wnuki będą cierpieć z powodu strachu przed odrzuceniem, bo skoro „babcia może żyć bez dziadka – może też żyć beze mnie”.

 

Bez względu na to, jak wnuki zinternalizują rozwód, nadal będzie komplikować ich życie. Wakacje, które powinny jednoczyć rodziny, stają się czasem stresu, ponieważ trzeba będzie zdecydować, który dziadek przyjedzie na uroczystą kolację. Wnuki słyszą dyskusje na temat tego, czy dziadkowie mogą uczestniczyć w uroczystości urodzinowej w tym samym czasie. Stres towarzyszący takiemu wydarzeniu odczuwają nawet osoby zbyt młode, by to opisać.

 

Współczesna kultura dotyka rozwodu jako panaceum na drodze do wolności osobistej. Temu błędowi trzeba się oprzeć. „Siwy rozwód” to nie punkt poboru opłat, który otwiera drogę do wesołego i lekkomyślnego przejścia na emeryturę bez odpowiedzialności. To kolejna próba Złego, chcącego zwadzić ze sobą parę i doprowadzić ich do grzechu śmiertelnego, niszcząc w tym procesie także ich rodzinę – w tej i kolejnej generacji.

 

Edwin Benson

tfp.org

tłum.malk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie