23 września 2016

Co czynić, by osiągnąć świętość?

Co mam czynić, by zostać świętą? – pytała święta Scholastyka brata swego św. Benedykta. Chcieć – brzmiała odpowiedź. A gdy po raz drugi i trzeci to samo stawiała pytanie, zawsze tę samą otrzymywała odpowiedź: Chcieć, chcieć. […]

Więc czego konkretnie chcieć, by dojść do doskonałości? Czy może chcieć bez zastrzeżeń poświęcać samego siebie, swe siły, mienie i czas swój na rzecz bliźnich? Owszem, gorliwość o dobro bliźnich jest rzeczą świętą, ale ona nie rodzi ani stanowi świętości; raczej ją zakłada. Kto by sądził, że doskonałość polega na zewnętrznej gorliwości, wielki popełnia błąd, a kto by w ten sposób postępował w życiu, nie stałby się nigdy doskonałym i nie zdziałałby wiele dobrego, a może sprawiłby daleko więcej złego niż dobrego. W tym nieroztropnym kulcie zewnętrznej gorliwości tkwi wielkie niebezpieczeństwo. Na oko, bowiem wygląda on dziwnie ponętnie, a jednak, pisze Pius X, brzemienny jest w zgubne następstwa. Kto gorliwością zewnętrzną chce zastąpić własną doskonałość wewnętrzną, oszukuje samego siebie, bo sam zostanie z próżnymi rękami wobec Boga i własnego sumienia; praca zaś jego, choćby była najlepsza, nie zrodzi trwałych owoców, bo wszystkie będą robaczywe, to znaczy zanieczyszczone ziemską pobudką, a może nawet martwe dla braku miłości. […]

Więc co mamy “chcieć”, by zostać doskonałym?

Wesprzyj nas już teraz!

Musisz chcieć zaprzeć się siebie – tak uczy Pius X w myśl słów Chrystusa: „Jeśli kto chce za Mną iść, niech sam siebie zaprze” (Mt 16,24). Zaparcie się siebie – oto punkt praktycznie decydujący w życiu duchowym. Tu w grę wchodzi nasza wola, nasza własna inicjatywa, nasza praca; gdy ją spełnimy, wszystko inne się znajdzie. Tu rozpoczyna się dzieło naszego uświęcenia, o ile ono w naszych jest rękach, i tu znajduje dopełnienie swoje.

Chodzi tylko o to, by dobrze zrozumieć, co to jest zaparcie się siebie, co to jest umartwienie czy abnegacja.

Czy tu chodzi o umartwienia zewnętrzne, które zadajemy sobie dobrowolnie od czasu do czasu, a które grupują się wokół trzech naczelnych dzieł umartwienia, jakimi są modlitwa, post i jałmużna? Owszem, dobre są i zbawienne umartwienia tego rodzaju. Są one cenną pomocą na drodze doskonałości, zwłaszcza na początku, kiedy pycha, pożądliwość ciała i oczu silnie napierają, oraz na wyżynach duchowych, gdzie dusza podejmuje się dzieł pokutniczych, by w ten sposób dać wyraz gorącej miłości swojej i pragnieniu ofiary i zadośćuczynienia. Wszakże praktyki te są dorywcze i okolicznościowe; są pomocą, ale nie są treścią, są środkiem, ale nie celem.

Zaparcie się siebie, na którym, praktycznie mówiąc, polega doskonałość życia wewnętrznego – to praca, codzienna, prosta praca. Więc nie chodzi o nic nadzwyczajnego, o wielkie dzieła. Chodzi o zwykłą pracę. I dlatego doskonałość i świętość jest czymś całkiem prostym; ona leży na zwykłej drodze naszego życia.

Cała tajemnica tkwi w tym, by dobrze zrozumieć, co znaczy praca w życiu duchowym.

Czy to praca fizyczna? – Owszem, także praca fizyczna. Każde powołanie, każdy zawód wymaga pewnego wysiłku fizycznego. Nawet karmelitanka bosa zna wysiłek fizyczny. W życiu jednych praca fizyczna stanowi główne zajęcie, u innych jest raczej dodatkiem lub okolicznością. W każdym razie praca fizyczna jako umartwienie ciała ma wartość dla życia duchowego, jeśli ją podejmujemy z dobrych pobudek.

Trudniejsza i mozolniejsza jest praca umysłowa, umartwienie rozumu. Dla jednych stanowi ona naczelne zajęcie, w życiu drugich mniej się uwydatnia, ale zawsze służyć może i powinna wyrobieniu wewnętrznemu, byle tylko kierowała nią szlachetna pobudka.

Najtrudniejsza wreszcie i najmozolniejsza jest praca moralna. Ona jedna zasługuje na pełne miano zaparcia się siebie.

Co to jest praca moralna czy wewnętrzna? Czy polega ona na odbywaniu pewnych ćwiczeń duchowych, jak metodycznej medytacji i rachunku sumienia? Oczywiście, że praktyki życia duchowego są ważnym czynnikiem w pracy wewnętrznej. Trzeba uważać za niewzruszony pewnik zarówno tradycyjnej nauki o życiu duchowym jak i praktyki wiekowej, skrystalizowanej najlepiej i dostosowanej do wymogów nowoczesnych przez św. Franciszka Salezego, że bez rozmyślania czy modlitwy myślnej i bez codziennego rachunku sumienia praca nad życiem wewnętrznym jest wprost niemożliwa. Są to konieczne narzędzia, z których pomocą docieramy do własnego wnętrza, by tam przeprowadzić gruntowne oczyszczenie, znaleźć Boga i nawiązać z Nim obcowanie. Doświadczenie uczy najwymowniej, ile wysiłku i konsekwencji potrzeba, ile trzeba „chcieć”, by wiernie zachować praktykę rozmyślania i rachunku sumienia. […]

Nie wolno zaniedbać modlitwy myślnej, choćby ona polegała na prostym, niemym, oschłym, nużącym trwaniu w obecności niewidzialnego Boga, choćby była cierpliwym tylko wyczekiwaniem, aż czas przeznaczony na modlitwę upłynie. Wytrwać, chcieć wytrwać – takie jest zasadnicze hasło praktyk zewnętrznych życia duchowego, zwłaszcza modlitwy myślnej i rachunku sumienia.

Jeśli praca leżąca poniekąd na peryferiach życia duchowego, jak modlitwa myślna i rachunek sumienia, rozmowa sam na sam z Bogiem i rozmowa sam na sam z samym sobą, jeśli, powiadam, już ta praca wymaga tyle wysiłku i konsekwencji, że stosunkowo mało ludzi zdobywa się na tyle energii, cóż dopiero będzie, kiedy chodzi o istotną pracę wewnętrzną, na której polega doskonałość i świętość.

 

ks. dr Aleksander Żychliński, Praca wewnętrzna, „Szkoła Chrystusowa”, Lwów 1933, t. 6.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram