Chociaż prawdziwy żołnierz Chrystusa, dążąc do doskonałości, nie powinien nigdy sam decydować o zejściu z tej drogi, to jednak czasami pewne uniesienia duchowe powinien z rozwagą powściągać. Kto bowiem na początku okazuje nadmierny zapał, szybko słabnie i zatrzymuje się w pół drogi. Pamiętając zatem o tym, co powiedziano na temat umiarkowania w ćwiczeniach zewnętrznych, wiedz również, że i cnoty wewnętrzne można zdobywać powoli i stopniowo. Wówczas to, co małe, pomnaża się i utrwala.
Na przykład, doznając przeciwności, nie powinniśmy się starać wyłącznie nimi radować i ich pragnąć, jeśli wcześniej nie opanowaliśmy niższej cnoty cierpliwości. Ponadto radzę ci, abyś nie zajmowała się wszystkimi lub wieloma cnotami jednocześnie, lecz po kolei, najpierw jedną, potem drugą, gdyż dzięki temu nawyk cnoty łatwiej zakorzenia się w duszy. Jeśli bowiem będziesz nieprzerwanie ćwiczyć się w jednej cnocie, w razie potrzeby twoja pamięć łatwiej do niej powróci, umysł wyostrzy się w poszukiwaniu coraz to nowych sposobów i racji, aby ją zdobywać, a wola skłaniać się będzie ku niej chętniej i skuteczniej. Opór tych władz byłby znacznie większy, gdyby zajmowały się zdobywaniem wielu cnót naraz.
Przy takim jednolitym ćwiczeniu uczynki dotyczące jednej cnoty, ze względu na wzajemną zgodność, stają się mniej męczące, ponieważ jeden przywołuje i wspomaga inny, jemu podobny. Z powodu tego podobieństwa odciskają one w nas wyraźniejsze piętno, a serce jest gotowe i usposobione do przyjmowania nowych uczynków, ponieważ wcześniej spełniło inne, podobne.
Wesprzyj nas już teraz!
Racje te są tym silniejsze, im bardziej jesteśmy przekonani, że ten, kto dobrze ćwiczy się w jednej cnocie, uczy się także ćwiczyć w innej. W ten sposób pomnożenie jednej cnoty powoduje wzrost wszystkich, ponieważ są one ze sobą nierozerwalnie związane jak promienie skupione w jednym Boskim świetle.
Wawrzyniec Scupoli, Walka Duchowa, Klub Książki Katolickiej, Poznań 2002