13 lutego 2014

O mnóstwie grzechów popełnianych w świecie

(Św. Ludwik z Granady)

Spowity tak głęboką ciemnością, która zasłania niezliczone zasadzki i niebezpieczeństwa, czy może świat być czym innym, jak nie widownią ustawicznych upadków i grzechów? Ze wszystkich nieszczęść, jakie go nawiedzają, to jest zło największe, najbardziej zdolne do tego, by go nam obrzydzić. Ten wzgląd wydaje się św. Cyprianowi tak silny, że nie widzi potrzeby, by przedstawiać swojemu przyjacielowi jakikolwiek inny powód, który by miał wzbudzić w nim tę pogardę świata, jaką go Święty pragnie natchnąć. Przenosi go więc w duchu na wysoką górę, z której widać morza, ziemię, rynki, izby sądowe, miejsca publiczne i miejsca tajemne. Wszędzie pokazuje mu swobodnie panującą nieprawość, rozlewające się potokami zbrodnie i zepsucie. To mu wystarczy, by dać mu odczuć, jak wielką wdzięczność winien jest Panu Bogu za to, że go usunął od tak przewrotnego i godnego pogardy świata.

Idź tam i ty, bracie; wstąp i ty na tę górę. W którąkolwiek stronę zwrócisz swoje oczy, po całej kuli ziemskiej dostrzeżesz tyle wszelkiego rodzaju rozpusty, tyle kłamstw, potwarzy, oszukaństwa, wiarołomstwa, kradzieży, zazdrości, próżności, przede wszystkim jednak tak powszechne zapomnienie o Bogu, tak zupełną obojętność na zbawienie, że na widok takiej przewrotności, skamieniejesz prawie ze strachu i przerażenia.

Zobaczysz ludzi żyjących w większości jak bydlęta: ludzi, którzy idąc za popędem swoich wyuzdanych namiętności, nie bardziej oglądają się na sprawiedliwość i rozsądek, niż nie mający żadnego wyobrażenia o Bogu i zamykający całe swe przeznaczenie między narodzeniem a śmiercią, poganie. Zobaczysz niewinność prześladowaną, a zbrodnię bezkarną; uczciwość pogardzaną, a złość chwaloną, wysławianą: pokorny i ubogi deptany jest tam nogami, łaska ludzka we wszystkim bierze górę nad cnotą. Zobaczysz, jak ludzie frymarczą prawem, jak prawda nie popłaca; zobaczysz wstydliwość wyśmianą, wszystkie czyny, wszystkie urzędy, wszystkie zawody skażone, spodlone, oddane nieprawości. Zobaczysz tłumy ludzi przewrotnych, godnych najsurowszych kar, jak wspięli się wysoko przez oszustwa i podstępy, a teraz otaczają ich bogactwa, poważanie i bojaźń. Zobaczysz ludzi, którym zaledwie pozostała postać człowieka, wyniesionych do największych zaszczytów, do najwyższych godności. I wreszcie zobaczysz w świecie mamonę na ołtarzach, upajającą się kadzidłem, jakie tłumy jej świętokradzkich wielbicieli – bardziej licznych i bardziej uprzejmego serca, niż wielbiciele prawdziwego Boga – spalają przed nią, odrzucając na jej rozkaz Boskie i ludzkie prawa i nie zachowując ze sprawiedliwości niczego oprócz jej nazwy.

Wesprzyj nas już teraz!

[…] Taki obraz świata nie powinien cię dziwić. Jaki monarcha, takie państwo; jaka głowa, takie członki. A któż jest księciem tego świata? Kto jego głową? Szatan. Sam Chrystus Pan zapewnia Cię o tym. Czy to nie wystarczy, by przekonać cię, że ten świat nie jest niczym innym, jak tylko siedliskiem zbrodni, kałużą zgnilizny? A skoro tak jest, dlaczego nie miałbyś powiedzieć za filozofem: Jak mógłbym się ostać na świecie tak przewrotnym, w którym widzę tylko fałsze, zdrady, złości; w którym ledwo rozpoznasz jakieś ślady dobrej wiary, pobożności i sprawiedliwości; w którym swobodnie panują wszelkie występki; w którym brat powstaje przeciw bratu; w którym syn pragnie śmierci ojca, a małżonka śmierci swojego męża; w którym nie znajdziesz niemal nikogo – wielkiego, czy małego – kto nie popełniałby pod rozmaitymi pozorami kradzieży i niesprawiedliwości; w którym z każdej strony widzę unoszące się nieczyste płomienie rozpusty, żądzy panowania i wszelkich pożądliwości; w którym jeden promień Boskiego światła odkryłby przed nami tyle duchów ciemności, ile promień słońca odkrywa pyłu i kurzawy; w którym – gdyby tu i ówdzie nie znalazło się kilka dusz sprawiedliwych, których niewinność wstrzymuje gniew Boży – w każdej chwili trzeba by się obawiać, że spadną na nas wszystkie pioruny nieba? Jak mógłbym nie pragnąć stąd uciekać? Jak mógłbym nie wołać z Prorokiem: Kto mi da na puszczy gospodę podróżników i opuszczę lud mój i odejdę od nich? Bo wszyscy są cudzołożnicy, zbór przestępników (Jer 9, 2); i z królem-Psalmistą: Kto by mi dał skrzydła jako gołębice, a będę łatał i odpoczywał (Ps 54, 7).


Św. Ludwik z Granady, Przewodnik grzeszników, Viator, Warszawa 2002, s. 385-388.

 

PODCAST. CZYTA JAN MONIAK

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram