15 grudnia 2017

„Cicha noc”. Tu życie ma smak kary…

Debiutanckiego obrazu Piotra Domalewskiego „Cicha noc” z całą pewnością nie obejrzałbym z własnej woli – uczyniłem to wyłącznie na usilną prośbę redakcji. Po co bowiem oglądać filmy, których przyzwoity człowiek nie powinien zaszczycać choćby przelotną uwagą? Przyzwoity człowiek wszak nie chodzi na wesela do domów złych, gdzie naszprycowane botoksem niebezpieczne kobiety – pitbul je trącał – w pokłosiu pokotem leżą, a drogówka juma świnki i galerianki w tataraku.

 

Po co się kręci tego typu filmy? Żeby się poczuć pełną gębą Europejczykiem, który nie inaczej przecież jak tylko z góry może patrzeć na tubylców dziczy, co się rozciąga między Odrą a Bugiem? Żeby sobie zapewnić jakieś pokręcone katharsis – bo przecie ich twórcy z tego samego plemienia? Żeby się wylegitymować jeśli nie lepszym pochodzeniem, to chociaż lepszymi aspiracjami? „Czy ja Lechita? Czy mi z oczu patrzy gburstwo, pijaństwo, obżarstwo…, gust do wrzasku, do ukwaszonych ogórków…? Czy to wszystko mam na twarzy?” (Słowacki).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Trudno mi uwierzyć, że wypływa to z dobrej woli. Tworzyć świat opery żebraczej zaludniony galerią ponurych typów, z których żaden nie wzbudza choćby krztyny sympatii, może tylko ktoś, kto z całej duszy nienawidzi tego narodu. A przynajmniej równie mocno gardzi tymi kmiotami z zapadłych kątów tego obciachowego kraju, w którym „panuje powszechny zły humor”; gdzie „wszyscy po kimś albo po czymś płaczą, zbiedzeni, skłopotani, przelęknieni”; gdzie „melancholia, qui me monte á la gorge”, przez co „nieraz w szczęśliwszych krajach czułem przybite do czoła piętno niższości”; a ostatecznie – „bydło”… (Orzeszkowa).

 

„Cicha noc” opowiada o prymitywnych burakach, którym szkoda dwóch złotych na toaletę; którzy kradną choinki z lasu, kopią psy, mieszkają w obskurnych chałupach, taplają się w błocie, egoistycznie garną pod siebie, nie bacząc na krzywdę najbliższych, ba, wyrządzają im najgorsze świństwa, a bez gorzały zupełnie nie ma w nich życia. Od pokoleń tacy są i nic ich nie zmieni. I niby pozostają we wszystkich swych poczynaniach głęboko ludzcy (wszak grzech to nieodrodny element naszej upadłej natury), a jednak trudno na nich patrzeć inaczej niż z odrazą. Zwłaszcza, że z ekranu wieje nudą – parciany scenariusz rozłazi się, dramaturgii w nim tyle, co trucizny w zapałce, aktorzy grają „na pół gwizdka”. Słabizna.

 

Krzyczące oskarżenie systemu 

Po co się kręci takie filmy? Czyżby miał to być – pars pro toto – zbiorowy portret Polaków? Jeśli tak, to jest na nim skaza – w postaci mnie. „Jestem Polakiem i nic co polskie nie jest mi obce” (Rzewuski), a wcale tak nie żyję. Ani moja rodzina. A także moi znajomi. Ich znajomi również – skrzętnie o to dopytywałem – nie spędzają w ten sposób Bożego Narodzenia. Tak więc, albo nasz krąg jest w tej kwestii marginesem, albo margines stanowią bohaterowie „Cichej nocy”. A po co kręcić filmy o marginesie? Może dlatego, że się po prostu nie umie zajmująco opowiedzieć ciekawej historii o przeciętnych Polakach w przeciętnych warunkach socjalno-bytowych i ich przeciętnych problemach – taki wszak typ produkcji stanowi przytłaczająca większość filmów obyczajowych opuszczających hollywoodzkie wytwórnie. A może wręcz przeciwnie: nasi twórcy doskonale wiedzą, z której strony jest chleb posmarowany, przeto płodzą wyłącznie upośledzone klony zupełnie niezłych zachodnich wzorców, w rodzaju „Listów do M” (to dla dystrybutorów odmóżdżającego barachła), bądź też podobne „Cichej nocy” odrażające wiwisekcje (to dla ideologicznie zafiksowanych jurorów festiwali filmowych).

 

Dla mnie „Cicha noc” Piotra Domalewskiego – nie mam pojęcia, czy zgodnie z zamysłem autora, czy wbrew jemu, czy też zupełnie obok – to wielkie, wniebogłosy krzyczące oskarżenie systemu, w którym Polacy muszą żyć od wielu dekad. Tak długo, że wszelka alternatywa praktycznie wyparowała z ich zbiorowej pamięci. I żyją jak pariasi we własnym kraju – niby już niepodległym, niby wolnym – w którym nic nie mają, nic nie mogą, nic nie znaczą, a zakres ich zdolności decyzyjnych wyznacza wybór, w której z galerii handlowych (pozostających w tych samych, obcych rękach) spędzą niedzielę.

 

W swoim własnym na pozór kraju Polakowi nie wolno sobie nawet w swoim własnym na pozór domu bez pozwolenia władzy okna zamurować, gdy mu się widok sąsiada znudzi, za to bwana urzędnik może mu z buciorami, z których notabene słoma tak samo, a nierzadko znacznie bardziej wystaje (ale taka lepsza, bo z unijnych dotacji) wleźć w życie prywatne. A co! Niech se tubylec za dużo nie wyobraża, nigger słowiański jeden!

 

Nie z Polakami problem, lecz z władzą

„Bo tu jest czyściec szary, tu życie ma smak kary, tu jest samo dno, tu widać całe zło” (Lipiński i Tilt). Ale to nie z Polakami jest problem, tylko z władzą, która ich od długich dziesięcioleci systematycznie niewoli. Tak jest, niewoli, wyjaławia z inicjatywy i oducza odpowiedzialności. „Dlaczego władza każdej maści ma mnie za nic?” – pytał dramatycznie Adaś Miauczyński w „Dniu świra”. Nie tylko jego. Od czasów, których nie pamiętają już najstarsi żyjący, każda władza w „tym kraju”, od nazi-komuny po dobrą zmianę ma Polaków za psi pazur.

 

A pięknoduchy artyści, dziennikarze, intelektualiści – przyklejeni do niej w jej najrozmaitszych formach i agendach „tajnych, widnych i dwupłciowych” (Norwid), bo to przecież karmicielka najpewniejsza, co nie wymaga ani mądrości, ani oryginalności, ani prawdy, zwykłą wiernością się zadowalając – tłoczą zniewolonemu, ograbionemu, ogłupiałemu narodowi w głowy, że coś ma w genach, coś wyssał z mlekiem matki, a coś w nim wytworzyła patriarchalna kultura katolicka. Dlatego – najpierw państwo! Ono już najlepiej pokieruje tym ludkiem helotów. „Spytaj milicjanta – on ci prawdę powie! Spytaj milicjanta – on ci wskaże drogę!” (Dezerter).

 

Czy to wszystko chcieli powiedzieć twórcy „Cichej nocy”? Nie wiem, i raczej wątpię. Ja jednak – nudząc się setnie, bo jako się rzekło, obraz ów jest poza wszystkim nudny jak flaki z olejem – nie potrafiłem w nim dostrzec niczego ponad to, czym się powyżej podzieliłem.

 

 

Jerzy Wolak

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie