9 października 2012

Chrześcijaństwo na „krańcach ziemi”

(Modlitwa 70 tysięcy chrześcijan, przed rokiem w Egipcie. Fot. Open Doors.)

Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony /Mk 16, 15-16/.

Owocem realizacji tego nakazu jest obecność wyznawców Jezusa Chrystusa w najdalszych nawet zakątkach ziemi. Dobra Nowina rozprzestrzenia się dla zbawienia wszelkiego stworzenia. Jednak los wielu chrześcijan jest dramatyczny, ich życie i zdrowie jest narażone. Akty przemocy wobec wyznawców Chrystusa stają się coraz brutalniejsze i częstsze, śmiało można mówić o prześladowaniu za wiarę. Warto w tym kontekście zapytać o drogę, w jaki sposób nauka Pana Naszego Jezusa Chrystusa dotarła na „krańce ziemi”. Jakimi szlakami szła i docierała do nieznających jej ludzi, którzy przyjęli ją i nierzadko cierpią za jej wyznawanie. O to zapytaliśmy dr Elżbietę Przybył-Sadowską z Instytutu Religioznawstwa UJ.


Wesprzyj nas już teraz!

 

Jakimi drogami chrześcijaństwo dotarło do takich krajów, jak np. Indie?

Warto na początek przypomnieć sobie rzecz dość oczywistą – to, gdzie narodziło się chrześcijaństwo. Palestyna była wtedy częścią Cesarstwa Rzymskiego, zatem kierunek zachodni dla rozwoju misji chrześcijańskiej jest dość naturalny, ale przecież niejedyny. Przez ziemie leżące na wschód od Palestyny biegły popularne szlaki handlowe. Chrześcijaństwo rozprzestrzenia się więc także na Wschód, podążając w ślad za karawanami kupców .Ożywione kontakty kulturalne między ludźmi zamieszkującymi te tereny tylko tej sprawie pomagają. Mają one przecież długą tradycję, np. kontakty między Mezopotamią i Indiami sięgają aż trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Powiązania ziem, gdzie rodzi się chrześcijaństwo, ze Wschodem są więc potężne, znacznie silniejsze niż z Rzymem, z którym Bliski Wschód łączą wówczas przede wszystkim zależności polityczne.

 

A zatem wschodni kierunek ekspansji chrześcijaństwa nie powinien dziwić?

Kierunek wschodni był najbardziej oczywistym szlakiem misyjnym. Tam udawały się karawany. Jednak nie wiemy dokładnie, kiedy chrześcijaństwo trafiło do Indii. Według tamtejszej tradycji, działalność misyjną na terenie Indii, a dokładnie na Wybrzeżu Malabarskim, prowadził apostoł Tomasz. Miał on odegrać rolę podobną do tej, którą w Rzymie odegrali św. Piotr i św. Paweł. Miejscowa tradycja głosi także, że św. Tomasz miał nawrócić grupę braminów, co – o ile tak właśnie było – de facto musiałoby oznaczać, że do chrześcijaństwa mogli przyłączać się tylko przedstawiciele tej grupy.

Chrześcijaństwo bowiem trafiło w Indiach na społeczeństwo zorganizowane w diametralnie odmienny sposób. Ma ono swoją strukturę społeczną opartą na klasach społecznych, tzw. warnach, które z kolei dzieliły się na kasty. Bramini, czyli kapłani, byli najwyższą grupą społeczną, odizolowaną od innych całym systemem nakazów i zakazów, wśród których najważniejszym był zakaz mieszania się z przedstawicielami niższych grup. Chrześcijaństwo musiało więc zaadaptować się do nowych warunków społecznych i włączyć się w istniejący system. Na marginesie, jest to zresztą klasyczny wzór prowadzenia misji znany w całym świecie chrześcijańskim. Nawraca się najpierw władcę i jego dwór, a oni z kolei wprowadzają chrześcijaństwo wśród swoich poddanych. Tyle tylko, że w Indiach taki wzór raczej nie miał szans powodzenia.

Poza tym nie dysponujemy żadnymi dokumentami, które w sposób pełny i jednoznaczny odpowiedziałyby na pytanie, czy chrześcijaństwo rzeczywiście dotarło do Indii w czasach apostolskich i czy się tam przyjęło. Są za to dowody, że kilka wieków później na teren Indii przybyli nestorianie – zwolennicy doktryny wyraźnie oddzielającej boską i ludzką naturę w Jezusie Chrystusie. Nestorianizm został uznany za herezję i potępiony na soborze efeskim w 431 roku. Oficjalnie ten Kościół nazywa się obecnie Asyryjskim Kościołem Wschodnim. Uznani za heretyków nestorianie musieli opuścić granice Cesarstwa. Trafili do Persji. Wielu z nich trudniło się kupiectwem i w ten sposób misje nestoriańskie dotarły m.in. do Indii. Kościół nestoriański w Indiach funkcjonował do czasu kolonizacji tych ziem przez Portugalczyków, czyli do XVI wieku. W wyniku dość brutalnej akcji misyjnej Portugalczyków miejscowa hierarchia podpisała unię z Rzymem w Diamper w 1599 roku. Po zawarciu tej unii wszystkie księgi nestorian zostały uznane za heretyckie i spalone. Właśnie dlatego nasze informacje o wcześniejszej historii tego Kościoła są tak skąpe. Wiemy, że Kościół istniał, ale szczegółów jego historii nie znamy.

 

Przenieśmy się jeszcze bardziej na Wschód i zapytajmy o początki chrześcijaństwa w Chinach i w Japonii.

Obecność chrześcijaństwa na tych terenach związana jest z okresem kolonizacji i misjami katolickimi. Emblematyczną postacią jest tu osoba św. Franciszka Ksawerego i jego działalność misjonarska w Japonii w połowie XVI wieku Tu również misjonarze trafili na silnie zamkniętą strukturę społeczną.

Specyfiką japońskiej mentalności jest przy tym łatwość włączania nowych idei w już istniejące tradycje. Tak łączyli shinto – starą religię japońską – z buddyzmem. W ten sposób wielu Japończyków potraktowało też nową religię, którą przywiózł św. Franciszek. I właściwie taka sytuacja utrzymuje się w Japonii poniekąd do dziś. Jeśli zsumujemy liczbę wyznawców shinto, buddyzmu i chrześcijaństwa, wówczas otrzymamy liczbę trzykrotnie wyższą od liczby mieszkańców Japonii. Dlaczego? Otóż dlatego, że wielu Japończyków uważa się jednocześnie na wyznawców buddyzmu i shinto albo chrześcijaństwa i buddyzmu. W pierwszych okresach misji na terenach dzisiejszych Chin i Japonii chrześcijanie byli mocno prześladowani. Miejscowa ludność, nie bez racji, uznawała ich obecność za przejaw ekspansji Zachodu i za sposób uzyskania przewagi handlowej i gospodarczej.

 

Jak wygląda historia początków wspólnot chrześcijańskich na terenach obecnie zdominowanych przez islam?

Zacznijmy od tego, że większość wspólnot chrześcijańskich na tych terenach jest niemal tak samo stara jak chrześcijaństwo. I właściwie nie ma czemu się dziwić. Antiochia, Aleksandria, Damaszek to przecież najważniejsze miasta cesarstwa rzymskiego na Wschodzie. Zatem dostęp do nich stał otworem przed misjami apostolskimi, a przecież chrześcijaństwo od samego początku było religią misyjną. Widać to doskonale, gdy się uważnie czyta Nowy Testament. Weźmy na przykład Syrię. Przecież św. Paweł nawrócił się właśnie pod murami Damaszku. Oślepiony i zdezorientowany trafił tam pod opiekę chrześcijan, których wcześniej prześladował. W innym miejscu Nowego Testamentu możemy przeczytać o nawróceniu dworzanina etiopskiej królowej Kandaki. Antiochia – jedno z najważniejszych miast Bliskiego Wschodu (obecnie na terytorium Turcji) – była pierwszą stolicą biskupią św. Piotra. To właśnie tam po raz pierwszy nazwano wyznawców Chrystusa chrześcijanami. W granicach obecnego państwa tureckiego znajduje się też Kapadocja, z której wywodzą się najważniejsi Ojcowie Kościoła okresu wprowadzania w życie uchwał Soboru Nicejskiego (IV wiek) – św. Bazyli Wielki, św. Grzegorz z Nyssy, św. Grzegorz z Nazjanzu. Wreszcie monastycyzm chrześcijański narodził się przecież w Egipcie. Przez wiele wieków to właśnie Bliski Wschód stanowił centrum świata chrześcijańskiego.

 

W jaki sposób znaleźli się tam katolicy?

Jest kilka źródeł obecności na tych terenach wspólnot katolickich. Pierwszą są unie podpisywane jeszcze w średniowieczu z Rzymem. Zwłaszcza unia lyońska i unia ferraro-florencka. Po każdej z nich na Wschodzie dokonywał się rozłam. Część wiernych unie przyjmowała, a cześć – dodajmy, że zwykle była to większość – ją odrzucała. Drugim momentem był czas kolonizacji. Tereny te od wieków znajdowały się pod panowaniem islamu, więc na miejscowych chrześcijanach duże wrażenie robiła siła kultury zachodniej. Nie bez znaczenia była też możliwość uzyskania wsparcia finansowego, zwłaszcza gdy ich własne patriarchaty od wieków znajdowały się w stanie bliskim upadku.

Wewnętrzna słabość miejscowych wspólnot chrześcijańskich była zresztą chyba najważniejszą przyczyną rozprzestrzeniania się na tym terenie katolicyzmu i protestantyzmu.

 

Kim są obecni dość silnie w przekazie medialnym płynącym z Egiptu Koptowie?

Koptowie to rodzima ludność Egiptu, która nie przeszła na islam. Zanim te tereny znalazły się pod panowaniem islamu, funkcjonowały tam dwie zwalczające się wspólnoty chrześcijańskie. Jedna, związana z patriarchatem w Konstantynopolu, nazywana kościołem melkickim, czyli królewskim, oraz druga grupa, która powstała w wyniku odrzucenia uchwał soboru chalcedońskiego. Przez swoich przeciwników byli nazywani monofizytami i oczywiście prześladowani Koptowie, którzy doświadczyli okrutnych prześladowań ze strony chrześcijańskiego cesarstwa, powitali muzułmanów jako wyzwolicieli. Warto jednak pamiętać, że inwazję islamu w Egipcie przetrwali nie tylko Koptowie, ale także Kościół melkicki związany z Konstantynopolem, a więc Kościół, który jest częścią wspólnoty Kościołów prawosławnych.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie