18 kwietnia 2016

Celebracje ze swastyką w tle. Jak Polacy „za Niemca” obchodzili święta

(Zniszczenie Pomnika Adama Mickiewicza w Krakowie przez hitlerowców dnia 17 sierpnia 1940 roku. Autor nieznany, Narodowe Archiwum Cyfrowe, commons.wikimedia.org)

Obchodzenie Wielkanocy, jak również innych świąt religijnych, jest i zawsze było ważnym elementem naszej tożsamości narodowej. Niejednokrotnie w swojej historii Polacy musieli stawiać czoła niezliczonym trudnościom, aby móc swobodnie praktykować swoją wiarę. Przykładem tego są poczynania naszych rodaków w Generalnym Gubernatorstwie w okresie okupacji niemieckiej, a dokładniej w jego stolicy, czyli Krakowie. Jak  krakowianie radzili sobie z niesprzyjającymi okolicznościami podczas tych wyjątkowych dni?

 

Podczas wojny niemiecki okupant sukcesywnie zwalczał katolicyzm oraz polskość. Mimo tego nasi przodkowie nie zapomniali o celebrowaniu poszczególnych świąt i, o ile zezwalały na to warunki, konsekwentnie pielęgnowali tradycje oraz ceremonie z nimi połączone. Krakowianie najbardziej uroczyście obchodzili te powiązane z kalendarzem liturgicznym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Na podstawie tekstów źródłowych można zauważyć, że do Wielkanocy krakowianie nie przywiązywali większej wagi. Jeżeli na temat świąt Narodzenia Pańskiego znajdujemy wiele informacji, o tyle w temacie Świąt Wielkanocnych odnajdujemy tylko aluzje. Prawdopodobnie forma celebrowania tych dni nie odbiegała od tej sprzed wybuchu wojny. Gromadzono się przy święconym jajku, a najważniejsze uroczystości odprawiano w kościołach. Co roku miał miejsce tradycyjny odpust Emaus na krakowskim Salwatorze (w drugi dzień Świąt).

 

Mieszkańcy miasta nie przywołują szczególnych wspomnień o okupacyjnej Wielkanocy, piszą o niej tylko z powodu problemów w zaopatrzeniu w artykuły spożywcze. Również przypadające po Wielkanocy święta występują jedynie w odniesieniu do wojennych utrudnień. Dużo dyskutowano na temat odwołania dni wolnych od pracy w czasie Wniebowstąpienia oraz Bożego Ciała w 1941 roku. W odczuciu krakowian było to jednoznaczne z likwidacją tych świąt przez władze niemieckie.

 

O wiele większą wagę przykładano do Narodzenia Pańskiego. Pomijając trwające od drugiej połowy 1939 roku problemy z zaopatrzeniem w żywność, a w kolejnych latach okupacji związanych z wysokimi cenami wszystkich artykułów, na te Święta usiłowano przyrządzać bardziej wykwintne dania niż każdego innego dnia. Uwaga skupiała się dookoła tego, co mogło znaleźć się na stole. Członkowie rodzin już na długi czas przed  uroczystościami urządzali prawdziwe „polowania” na sporadycznie dostępne artykuły, twierdzono albowiem, że świąt nie można celebrować bez tradycyjnych dań. Nade wszystko zabiegano o kupno karpia lub jakiejkolwiek innej ryby na wigilię. Sporo osób zmuszonych było jednak odmówić sobie dań rybnych i zadowolić się potrawami innego rodzaju. Niektórym udawało się zasiąść przy bogato nakrytym stole, bez zmian w stosunku do sytuacji sprzed wojny, niektórzy usiłowali przygotować tradycyjne dania z dostępnych w domu produktów. Bywali jednak i tacy, którzy na skutek złej kondycji finansowej wieczerzy wigilijnej nie spożywali.

W trakcie świąt, a szczególnie podczas Narodzenia Pańskiego, silnie odczuwano smutek z powodu nieobecnych krewnych. Zajmując miejsce przy wigilijnym stole, pozostawiano dla nich wolne miejsce.

 

Dość specyficznie sytuacja wyglądała z okupacyjnymi sylwestrami. Pokładano nadzieję, iż następne dwanaście miesięcy będzie czasem klęski III Rzeszy, a oprócz tego wyrażano troskę o Ojczyznę. W trakcie wojennych lat krakowianie mimo wszystko znajdowali powody, by każdy kolejny rok witać w przeświadczeniu, że wyzwolenie jest bliską perspektywą. Wyjątkowy co do okoliczności był przełom lat 1944 oraz 1945, kiedy wszyscy spodziewali się ruszenia frontu wschodniego. Z powodu sylwestra i Nowego Roku najeźdźca także nie wprowadzał żadnych ułatwień dla mieszkańców Krakowa. Ciągle w mocy prawnej była godzina policyjna, podtrzymywano limity w ruchu pasażerskim i korespondencji. Prasa gadzinowa zaznaczała, że ostatni dzień roku winno się obchodzić w poczuciu zadumy oraz ciszy, ale ani okupant, ani też Polacy takich dyrektyw nie przestrzegali.

 

Pomimo, że od 1941 roku święto Wszystkich Świętych nie było już dniem wolnym od pracy, mieszkańcy miasta wedle zwyczaju udawali się na Msze Święte za zmarłych. Pierwszego, a także drugiego listopada, czyli w Zaduszki, w kościołach modlono się za umarłych, organizowano Msze żałobne, procesje oraz czytano wypominki. Masy ludzi odwiedzały cmentarze. Mogiły zmarłych dekorowano zgodnie z tradycją zniczami i kwiatami. Rzeczy te dało się kupić na stoiskach dookoła nekropoli, które już na jakiś czas przed samym świętem były bardzo dobrze zaopatrzone. Świece, kwiaty oraz inne elementy dekoracyjne na grobowce można było nabyć w przycmentarnych sklepach o każdej porze roku. Okupant także na obchody tych dni nałożył dodatkowe restrykcje. Z racji obowiązku zaciemniania w pierwszych dniach listopada cmentarze można było odwiedzać tylko do godziny 17. Świece na grobowcach należało zgasić nie później niż do godziny 16-tej, a w niektórych latach wojny nawet do południa.

 

Warto zwrócić uwagę, że każde święto podczas okupacji było czasem nasilonej aktywności filantropijnej. Pod tym względem przodował Polski Komitet Opiekuńczy, którego różne oddziały świadczyły rozliczną pomoc dla potrzebujących. Organizowano wigilie, a co więcej rozprowadzano paczki z artykułami spożywczymi. Dzieci odwiedzał Święty Mikołaj, ale ubrania, zabawki, czy jedzenie dostawały również na Wielkanoc.

 

Michał Czech

   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram