11 września 2017

Były prezydent Gruzji w nietypowy sposób wrócił na Ukrainę. Jego polityczne ambicje sięgają wysoko

(Petro Poroszenko i Micheil Saakaszwili (2015). FOT.Mykola Lazarenko/Ukrainian presidential press service/TASS/FORUM)

Micheil Saakaszwili z mocnym przytupem wraca na ukraińską scenę polityczną. Mimo pozbawienia go obywatelstwa przez prezydenta Petra Poroszenkę, obawiającego się konkurencji w przyszłorocznych wyborach, Saakaszwili sforsował granicę polsko-ukraińską i zmierza do Kijowa. Dla wszystkich jest jasne, że celem ambitnego polityka stał się gmach przy ulicy Bankowej w stolicy Ukrainy lub przynajmniej miejsce w parlamencie. Na drodze do fotela prezydenckiego czeka go jednak wiele barier prawnych oraz przeciwnicy polityczni, którym nie jest na rękę nowa siła polityczna tworzona przez eks-gubernatora obwodu odeskiego.

 

Gwiazda Saakaszwilego zabłysła nad Ukrainą w czasie Euromajdanu. Wydawało się wówczas, że były prezydent Gruzji ma otwartą ścieżkę do kariery nad Dnieprem. Zaostrzenie stosunków z głównym aktorem ukraińskiej sceny politycznej, prezydentem Petrem Poroszenką, postępowało jednak się z miesiąca na miesiąc aż doszło do radykalnego rozwiązania i pozbawienia Saakaszwilego obywatelstwa Republiki Ukrainy. Powrót na Ukrainę w świetle kamer i reporterskich fleszy zapowiada gorący okres kampanii prezydenckiej aż do 2018 roku. Napięta sytuacja może jednak także doprowadzić do wcześniejszych wyborów – zarówno prezydenckich, jak i parlamentarnych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Z Kaukazu do „Legii Cudzoziemskiej”

 

Saakaszwili, któremu grunt w rodzinnej Gruzji zaczął się palić pod nogami po przegranych wyborach parlamentarnych jego siły politycznej, nie miał dużego wyboru dalszej drogi życiowej. Liderzy gruzińskiego Zjednoczonego Ruchu Narodowego i współpracownicy Saakaszwilego zaczęli uciekać z kraju w obawie przed postawieniem ich przed sądem przez nową ekipę. Gorąco zaczęło się robić także wokół prezydenta, który przed upływem kadencji wyjechał do Brukseli, prowadził też wykłady w amerykańskiej Szkole Prawa i Dyplomacji w Medford w stanie Massachusetts. Życie wykładowcy nie wpisywało się jednak w temperament i ambicje polityczne Micheila Saakaszwilego, który przy okazji zaostrzenia sytuacji na Ukrainie zaangażował się po stronie nowej ekipy, opozycyjnej względem Wiktora Janukowycza.

 

Na fali Euromajdanu Saakaszwili został wyniesiony na stanowisko przewodniczącego Międzynarodowej Doradczej Rady Reform przy prezydencie Ukrainy. Współpraca z Petrem Poroszenką zaowocowała niebawem otrzymaniem ukraińskiego obywatelstwa (29 maja 2015 roku) i awansem już w następnym dniu na funkcję Przewodniczącego Odeskiej Obwodowej Administracji Państwowej. Fakt wyznaczenia Saakaszwilego na szefa administracji rządowej w obwodzie o napiętej sytuacji politycznej i z najważniejszym oknem na świat (poprzez port w Odessie) świadczyły o dużym zaufaniu do Gruzina. Warto przypomnieć, że w czasie obalania Janukowycza i w pierwszych miesiącach po jego upadku Odessa była traktowana przez Kijów jako miejsce potencjalnego buntu na wzór Donbasu. Stając na czele obwodu odeskiego Michaił Saakaszwili stał się jedną najpopularniejszych twarzy zaciągu zagranicznego, jakim Poroszenko i ówczesny premier Jaceniuk posiłkowali się zaraz po przejęciu władzy. Legion zagranicznych urzędników był mocny i dawał nadzieję części społeczeństwa na jakościową zmianę zarządzania państwem.

 

W niełasce głowy państwa

 

Dobre relacje zachwiały się gdy nazwisko Saakaszwilego zaczęto wymieniać jako potencjalnego nowego kandydata na funkcję premiera Ukrainy wiosną 2016 roku. Poroszenko, którego ekipa nie radziła sobie z przeprowadzeniem reform, w tym stawianych przez instytucje międzynarodowe warunku wprowadzenia skutecznych praw antykorupcyjnych, zdał sobie sprawę, że przyszedł czas na „wymianę zderzaków” i przewietrzenie rządu. Silny – zdawałoby się – kandydat z Odessy, o dużym doświadczeniu politycznym i kontaktach międzynarodowych, nie został jednak zaproponowany na funkcję premiera. Nie wiadomo co bardziej zaważyło na takiej decyzji – czy jego ostre wypowiedzi antykorupcyjne, brak zaplecza politycznego w Werchownej Radzie, czy może już zauważenie przez Poroszenkę potencjału i zagrożenia ze strony Saakaszwilego. Ostatecznie tekę premiera deputowani do Rady zdecydowali się, na wniosek Poroszenki, powierzyć przewodniczącemu parlamentu VIII kadencji Wołodymyrowi Hrojsmanowi. 14 kwietnia 2016 roku Hrojsman został premierem ukraińskiego rządu a Michaił Saakaszwili zintensyfikował krytykę ekipy rządzącej, z prezydentem na czele.

 

Przesilenie w relacjach Poroszenki z Saakaszwilim nastąpiło jesienią 2016 roku. Odeski gubernator w ostrych słowach zarzucał prezydentowi, że chroni układy korupcyjne ciążące nad Odessą i całym nadmorskim obwodem. Nawoływał do wymiany elit politycznych, które w jego opinii blokują prawdziwe reformy i grożą upadkiem państwa. Między Poroszenką a Saakaszwilim doszło nawet do osobistych złośliwości. Gdy Poroszenko nawiązał do gruzińskiego pochodzenia Saakaszwilego i zasugerował mu zdystansowanie się od spraw ukraińskich Saakaszwili nie pozostał dłużny i przypomniał Poroszence, że on jest tak mołdawski, jak Saakaszwili gruziński. (Poroszenko dużą część życia spędził w Mołdawskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej.)

 

Własna siła polityczna

 

Na fali krytyki elit politycznych 7 listopada 2016 roku Michaił Saakaszwili złożył rezygnację z funkcji gubernatora obwodu odeskiego i przystąpił do budowy własnej siły politycznej w kontrze do ugrupować rządzących. Jego Ruch Nowych Sił nawoływał do wcześniejszych wyborów parlamentarnych a stosunki z pałacem prezydenckim były coraz gorsze. Ostatecznie 27 lipca 2017 roku prezydent Petro Poroszenko pozbawił Saakaszwilego obywatelstwa ukraińskiego, tłumacząc tę decyzję treścią dokumentów, które otrzymał od władz Gruzji, które wydały (jeszcze w 2014 roku) międzynarodowy list gończy za Saakaszwilim.

Gorąca niedziela 10 września i przepychanki na granicy polsko-ukraińskiej zapowiadają, że gorączka polityczna na Ukrainie nabiera mocy.

 

Opozycja zwiera szeregi

 

Sytuacja gospodarcza w kraju jest trudna. Dług publiczny państwa przekroczył już 76 mld dolarów a waluta krajowa traci na wartości, obniżając mieszkańcom możliwości nabycia towarów z importu. Co prawda, dzięki otwarciu się rynków Unii Europejskiej na produkty rolne i spożywcze z Ukrainy, dochody z eksportu artykułów spożywczych rosną, ale czkawką odbija się brak konkurencyjności przemysłu i silne powiązania z Rosją, dziś wrogiem numer jeden Ukrainy.

 

Dla Saakaszwilego trudna sytuacja w kraju jest okazją do krytyki obecnych elit. Ma w tym sojuszników, którym marzy się powrót do pierwszych szeregów (jak Julii Tymoszenko i jej bloku „Batkiwszczyna”) lub wypłynięcie na najwyższe salony, jak merowi Lwowa Andrijowi Sadowemu, liderującemu obecnej już w parlamencie ogólnoukraińskiej partii „Samopomicz” (pol. Samopomoc). Nie bez powodu to właśnie ci politycy jako pierwsi pokazali się z powracającym na Ukrainę Saakaszwilim.

 

Jak donoszą portale ukraińskie, Julia Tymoszenko spotkała się z Saakaszwilim jeszcze w Rzeszowie, w jednym z hoteli. Towarzyszyli jej deputowani ukraińskiego parlamentu. Andrij Sadowy podjął ukraińsko-gruzińskiego polityka kolacją we Lwowie i demonstracyjnie spacerował z nim po centrum miasta.

 

W tym czasie władze w Kijowie nie znalazły zręcznego wyjścia z trudnej sytuacji, rozgrywanej przez Saakaszwilego w obecności mass mediów światowych i ukraińskich.

 

Między młotem a kowadłem

 

Z formalnego punktu widzenia wpuszczenie Saakaszwilego na Ukrainę nie powinno mieć miejsca, ale użycie przeciw niemu siły służb mundurowych byłoby rozwiązaniem jeszcze gorszym. Dlatego też rozkazano służbom siłowym nie stosować rozwiązań radykalnych wobec forsującego granicę Saakaszwilego i jednocześnie zapowiedziano wszczęcie wobec niego postępowania o nielegalne przekroczenie granicy.

 

Medialny przekaz na razie w kiepskim świetle stawia rządzących w Kijowie. Premier Hrojsman stwierdził nawet, że wtargnięcie Saakaszwilego z Medyki do Szeginii jest atakiem przeciw ukraińskiej państwowości. Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow uznał, że prowokacja Saakaszwilego i jego zwolenników udała się, choć on sam wydał polecenie nie używania przymusu bezpośredniego podległym służbom.

 

Ponieważ Michaił Saakaszwili od dawna zapowiadał wjazd na teren Ukrainy z naszego kraju, dziennikarze wskazali także polskie wątki w działaniach byłego gubernatora odeskiego.

 

Zarzut wobec Polski

 

Już 7 września ukraiński portal Glavcom.ua rozpisywał się o tym, że Saakaszwili spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim, a rozmowa dwóch polityków dotyczyła przyszłości relacji polsko-ukraińskich. W czasie tej rozmowy Michaił Saakszwili miał ponoć obiecać Jarosławowi Kaczyńskiemu, że po uzyskaniu przez partię Saakaszwilego wpływu na władzę na Ukrainie zakończy się tam kult UPA i Bandery, utrudniający zbliżenie między narodami.

 

W popularnym w zachodnich obwodach Ukrainy portalu ZIK.ua opublikowano kąśliwy wobec Polski artykuł Tarasa Czornowiła o tym, że PiS dobrze gra polityczną aktywnością Saakaszwilego. Autor twierdzi, że polskie władze „z jakiegoś powodu całkowicie ignorowały wiadomość od strony ukraińskiej, że ukraiński paszport Saakaszwilego jest nieważny, a zatem nie może być uznany za dokument, a jego właściciel przebywa w Polsce jako bezpaństwowiec”. Dalej w tym samym artykule autor sugeruje, że polskie służby graniczne, zawsze dokładnie sprawdzające Ukraińców, w dniu 10 września zrobiły wyjątek dla Saakaszwilego.

 

Echa europejskie

 

Na temat napięcia na granicy polsko-ukraińskiej zrobiło się głośno także w Europie. Zamieszanie wokół przekraczania granicy przez byłego prezydenta Gruzji odnotowały wszystkie media europejskie. Austriacki Der Standard, czeski Denik.cz, słowacki Hnonline.sk i litewski Ru.Delfi.lt piszą o zatrzymaniu pociągu Kolei Ukraińskiej na stacji granicznej oraz o przerwaniu kordonu służb ukraińskich przez Saakaszwilego i jego zwolenników. Rosyjska Gazeta.ru zwraca uwagę na wezwanie ambasadora Ukrainy w Polsce do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie w celu wyjaśnienia incydentu na granicy. Na razie nie wiadomo, jak poważnie polska strona potraktuje zachowanie maszynisty Kolei Ukraińskich, który na stacji po polskiej stronie słuchał poleceń z Ukrainy i nie chciał wyjechać według rozkładu jazdy. Od determinacji strony polskiej zależeć będzie czy i jak sprawa ta zostanie wyjaśniona czy też ponownie postępowanie strony ukraińskiej zostanie potraktowane ulgowo.

 


Jan Bereza




 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 126 324 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram