1 września 2014

Być jak Steve Jobs – suma edukacyjnych sporów

(fot. CHINAFOTOPRESS/MAXPPP )

Kończą się wakacje, ale dyskusje nad stanem polskiego szkolnictwa trwają nadal. Kwestie takie jak religia na maturze, lekcje katechezy czy etyka nauczycielska i jej związek z wiarą wzbudzają kontrowersje. Obawy budzi także niski odsetek uczniów, terminowo zdających maturę. Z okazji 1 września warto przeprowadzić krótkie resume najbardziej kontrowersyjnych spraw związanych z polską szkołą.

 

Na przełomie lipca i sierpnia zagorzałą dyskusję wywołał amatorski projekt tzw. deklaracji wiary nauczycieli. Projekt ten, choć zgłoszony przez nieznane środowisko, wywołał wielki rezonans w polskich mediach. Kluzik-Rostkowska straszyła wówczas wojnami religijnymi, a Magdalena Środa nawoływała do wyrzucenia z pracy ewentualnych sygnatariuszy tej deklaracji. I tak po chroniących życie lekarzach, to katoliccy nauczyciele stali się obiektami nagonki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Trudno powiedzieć czy podpisywanie takiej deklaracji jest obecnie niezbędne. Tym niemniej w miarę nasilania się promocji ideologii gender praca w publicznej szkole może wiązać się z prawdziwym konfliktem sumienia. Powoływanie się lewaków na neutralność światopoglądową jest absurdem, gdyż taka neutralność zwyczajnie nie istnieje. Zgodnie z obowiązującą Kartą Nauczyciela, nauczyciel ma obowiązek promowania ustroju demokratycznego. Trudno również mówić o pełnej neutralności światopoglądowej programów szkolnych. Taka neutralność jest zwyczajnie niemożliwa do zrealizowania, gdyż nauka nie może pominąć kwestii mniej lub bardziej ze światopoglądem związanych. Tymczasem linia programowa jest jedna, a poglądy różne. Gdyby się uprzeć, to nawet sama obecność polskiego godła w klasie mogłaby zostać uznana za sprzeczną z zasadą neutralności światopoglądowej. Nie oszukujmy się, że radykalne forsowanie neutralności światopoglądowej jest zatem zakamuflowanym forsowaniem wartości sprzecznych z chrześcijaństwem i polską tożsamością narodową. Próba indoktrynowania uczniów w duchu ideologii emancypacji seksualnej, relatywizmu moralnego i kulturowego musi zaś natrafić na sprzeciw.

 

Religia w szkole i na maturze?

 

Od dłuższego czasu emocje wzbudza też obecność lekcji religii w szkołach. Nie od dzisiaj wiadomo bowiem, że szefowa resortu edukacji, Joanna Kluzik-Rostkowska nie należy do osób entuzjastycznie nastawionych do obecności tego przedmiotu w placówkach edukacyjnych. W listopadzie 2013 r. w rozmowie z Moniką Olejnik stwierdziła ona, że religia w szkole byłaby złym pomysłem. Użyła przy tym dość karkołomnego stwierdzenia, że kwestia wiary nie podlega ocenom szkolnym. Jej zdaniem dopuszczalny jest co najwyżej taki przedmiot jak religioznawstwo. Trudno takie argumenty brać na poważnie, wszak lekcje religii dotyczą wiedzy o nauczaniu Kościoła i nikt nie wystawia ocen ze stanu wiary ucznia. Nauka Kościoła jest zaś ważnym elementem polskiej historii i tożsamości narodowej. Nawet jeśli założyć, że ktoś miałby do tej tożsamości stosunek negatywny, to jako Polak powinien ją poznać. Skoro przedmiotem dodatkowym na maturze może być wiedza o tańcu, to dlaczego nie religia?

 

Przy okazji dyskusji nad obecnością religii w szkole pojawiły się też pomysły przeniesienia przedmiotu do salek parafialnych. Wydaje się to być jednak kiepskim rozwiązaniem. Jeśli bowiem katechezy miałyby się odbywać tam poza godzinami szkolnymi, to sprawiałoby to trudności związane choćby z rozplanowaniem dnia. Czy po szkole uczniowie mieliby udawać się do domu i później jeszcze wracać na katechezy? Wypchnięcie religii do salek parafialnych jawi się jako prosta recepta na znaczące zmniejszenie na nich frekwencji. A o to właśnie chodzi laicyzatorom.

 

Obok kwestii religii w szkole, liczne dyskusje wywołuje też sprawa matur. W 2014 r. egzamin dojrzałości w pierwszym terminie zdało tylko 71 proc. arbiturientów. Szczególne problemy sprawiła matematyka – nie zdało jej ponad 44 tys. uczniów. Czy oznacza to, że powinniśmy zacząć na poważnie niepokoić się problemem zdawalności egzaminów dojrzałości? Wydaje się, że akurat w tej sprawie warto zachować spokój. Gdyby bowiem maturę miał zdawać każdy, to powinno się ją w ogóle zlikwidować. Nie miałaby wówczas ani sensu, ani żadnej wartości.

 

Lekceważenie humanistyki

 

Nie oznacza to bynajmniej, że z polskim szkolnictwem jest wszystko w porządku. Popularny wśród niektórych pogląd, że za słaby poziom polskiej szkoły odpowiadają uczniowie jest – delikatnie mówiąc – niedorzeczny. To przecież na szkole spoczywa ciężar odpowiedzialności za słabe przygotowanie uczniów. Żyjemy w czasach, w których bardzo wiele mówi się o społeczeństwie opartym na wiedzy, w którym naczelnymi cnotami mają być kreatywność i samodzielne myślenie. Tymczasem polski system edukacji oparty na wiedzy pamięciowej i pisaniu pod arbitralnie ustalony „klucz” wręcz zabija samodzielność myślenia. Nie dziwne, że najlepsi uczniowie rzadko kiedy odnoszą sukces w życiu, który często staje się domeną outsiderów.

 

Do tego stanu rzeczy przyczynia się także marginalizacja przedmiotów humanistycznych. Jej szkodliwe skutki są zasadniczo dwa. Po pierwsze, nacisk na przedmioty ścisłe pozbawia uczniów poczucia tożsamości, łączności z przodkami i wiedzy o naszej tradycji. Szkoła często deformuje ucznia albo rezygnuje z jego formowania w imię mirażu neutralności światopoglądowej. Taki młody człowiek, który nie miał szczęścia poznać wartości w domu rodzinnym jest później podatnym materiałem na różnoraką tresurę – czy to libertyńskich mediów, czy międzynarodowych instytucji lub też różnorakich idoli – od piosenkarzy popowych aż po samozwańcze „autorytety moralne”.

 

Drugą, pożałowania godną konsekwencją pogardy dla humanistyki, jest zanik samodzielnego i twórczego myślenia. To kształtuje się w oparciu o filozofię i literaturę, a także przedmioty związane ze sztuką. Dziś wiele z tych przedmiotów jest usuwane w cień, jako nieprzydatne w dorosłym życiu. Jednak społeczeństwo potrzebuje wynalazców i odkrywców, a nie tylko wyrobników wyspecjalizowanych w swojej dziedzinie. Steve Jobs powiedział kiedyś, że Apple opiera się na mariażu technologii ze sztukami wyzwolonymi. Jednak luminarze dzisiejszego szkolnictwa zdają się o tym zapominać.

 

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie