7 stycznia 2021

Buenos Aires w Warszawie? Tego chcą aborcyjni fanatycy!

(Fotograf: AGUSTIN MARCARIANArchiwum: Reuters/Forum)

Liberalizacja aborcji w Argentynie nie byłaby możliwa, gdyby nie szereg strategii, które zastosowały finansowane zza granicy organizacje proaborcyjne. Upadający autorytet Kościoła katolickiego, wstrząsanego skandalami z udziałem zdemoralizowanych duchownych, kompleksowa edukacja seksualna i zmiana pokoleniowa oraz szybko postępująca laicyzacja młodych ludzi, dopomogły we wprowadzeniu rewolucyjnych zmian.

 

W ojczyźnie papieża Franciszka walka ze stygmatyzacją aborcji rozpoczęła się już blisko dwie dekady temu. W 2005 r. powołano do życia Narodową Kampanię na rzecz Bezpłatnej, Bezpiecznej i Legalnej Aborcji, która skupiła się na mobilizacji środowisk politycznych, by spróbować zalegalizować aborcję za pośrednictwem Kongresu Narodowego. Pierwszy projekt w tej kwestii pojawił się rok później. Jednak nie był on omawiany na sesji plenarnej – podobnie jak kilka innych – aż do roku 2018. Poza strategią polityczną, feministyczne prawniczki i proaborcyjni pracownicy służby zdrowia równolegle opracowali programy walki o tzw. prawa zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, a także nowe strategie i protokoły zdrowia publicznego, czyli wytyczne dot. ułatwienia wykonywania dozwolonej prawem aborcji, które miały być wdrażane przez federalne ministerstwo zdrowia, jak i jego odpowiedniki w prowincjach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Oprócz tego zagraniczne NGOsy od kilkudziesięciu lat szkoliły feministki oraz prawników z zakresu tzw. praw reprodukcyjnych w celu zmobilizowania sędziów w celu zmiany przepisów za pośrednictwem ministerstwa sprawiedliwości. Wreszcie od 2009 roku sieć organizacji feministycznych wespół z medykami skupiła się na bezpośredniej akcji, propagując pośród młodych ludzi kompleksową edukację seksualną zalecaną przez Światową Organizację Zdrowia; „edukację” zachęcając do aktywności seksualnej i stosowania antykoncepcji oraz aborcji farmakologicznej. W ramach teleporad instruowano kobiety, w jaki sposób mogą samodzielnie zadać śmierć poczętemu życiu.

 

W dalszej kolejności skupiono się na próbie zmiany narracji na temat aborcji. Podjęto walkę ze stygmatyzacją, twierdząc, że zabijanie dziecka poczętego pozwala zachować życie kobiety, a także aktywizowano społeczeństwo poprzez organizowanie licznych protestów ulicznych. W efekcie 11 grudnia 2020 r. po 20-godzinnej debacie Izba Deputowanych przegłosowała projekt liberalizujący dostęp do aborcji (131 głosów „za” i 117 „przeciw”, przy 6 głosach wstrzymujących się). Projekt zezwala na uśmiercanie dzieci do 14 tygodnia ciąży. 18 dni później Senat, który wcześniej w 2018 r. odrzucił podobną regulację, tym razem opowiedział się głosami 38 senatorów (przeciw 29 głosom) za przyjęciem ustawy, mimo że w kraju 60 proc. społeczeństwa zdecydowanie sprzeciwia się aborcji. Obecnie Argentyna jest trzecim państwem latynoamerykańskim (po Gujanie i Urugwaju), którego prawo dopuszcza proceder zabijania dzieci nienarodzonych.

 

Dekryminalizacja aborcji, kompleksowa seksedukacja

Wcześniej aborcja była traktowana jak przestępstwo przeciwko życiu. Groziła za nie kara pozbawienia wolności od 1 roku do 15 lat dla każdego, kto w jakikolwiek sposób przyczyni się do uśmiercenia dziecka, w tym także w przypadku chirurga, farmaceuty czy położnej. Kobieta za zabicie dziecka poczętego mogła teoretycznie trafić do więzienia na maksymalnie cztery lata.

Prawo dopuszczało aborcję wykonywaną przez dyplomowanego lekarza w razie zagrożenia życia lub zdrowia matki, gdy ciąża była wynikiem gwałtu lub w przypadku zamachu na niewinność kobiety upośledzonej umysłowo albo z demencją. Według jedynego oficjalnego raportu rządowego dot. liczby aborcji, pochodzącego z 2005 r., w kraju rzekomo uśmiercano (legalnie i nielegalnie) od 370 tys. do 520 tys. dzieci.

 

Mimo obowiązywania teoretycznie restrykcyjnego prawa, regulacji tych nie respektowano za sprawą zagranicznych NGOsów i medyków, upowszechniając medykamenty wykorzystywane w przypadku aborcji farmakologicznej. Organizacje kobiece doradzały kobietom, by w przypadku pojawienia się skutków ubocznych stosowania misoprostolu – np. krwotoków czy dreszczy – udając się do szpitala po pomoc nie przyznawały się, że przyjęły taki środek. Dreszcze to typowy efekt uboczny stosowania misoprostolu. Wskutek upowszechnienia tzw. aborcji farmakologicznej nie zawsze udawało się „przerwać ciążę” i u rodzących się później dzieci zaobserwowano liczne przypadki występowania poważnych wad rozwojowych (badanie „Misoprostol teratogenicity: a prospectiv study in Argentina”). Część lekarzy – mimo sankcji karnych – jawnie wykonywała także „zabiegi”. Zdarzało się czasami, że sądy skazywały osoby winne aborcji na kary pozbawienia wolności.

 

W marcu 2018 r. peronistyczny prezydent Mauricio Macri, który twierdził, że jest przeciwnikiem aborcji, udzielił zielonego światła ustawie aborcyjnej, zapowiadając, że nie zawetuje decyzji Kongresu. Pierwszy projekt z 2018 r. deputowani przyjęli w niższej Izbie, ale odrzucili go senatorzy. W grudniu 2019 r. nowo rząd Argentyny – wykorzystując metodę faktów dokonanych – wydał protokół rozszerzający dostęp do aborcji w przypadku gwałtu. W marcu 2020 r. nowy lewicowy prezydent Alberto Fernández zapowiedział, że legalizacja aborcji będzie jego priorytetem.

 

Kampania proaborcyjna  finansowana przez IPPFWHR

W 2020 roku w całym kraju nasiliła się kampania proaborcyjna, finansowana m.in. przez International Planned Parenthood Federation / Western Hemisphere Region (IPPFWHR), która z kolei otrzymuje granty od Fundacji Billa i Melindy Gatesów. IPPFWHR na swojej stronie poinformowała, że od 15 lat bezpośrednio wspiera siedem instytucji w Argentynie. One z kolei przekazują dotacje 20 innym „organizacjom oddolnym” w całym kraju.

 

Działacze Campaña Nacional por el Aborto Legal, Seguro y Gratuito wywierali presję na rząd, by jak najszybciej dotrzymał obietnicy wyborczej. Prezydent Fernández zobowiązał się w kampanii wyborczej do legalizacji procederu uśmiercania dzieci poczętych i potwierdził to zobowiązanie podczas zaprzysiężenia przed Zgromadzeniem Ustawodawczym 1 marca 2020 r. Zwolennicy aborcji zabiegali o przyjęcie ustawy aborcyjnej jeszcze w ubiegłym roku w związku z wyborami parlamentarnymi zaplanowanym na rok 2021, które na pewno nie sprzyjałyby takiej debacie.

 

Aktywiści zintensyfikowali działania i – posługując się sloganem: „Es urgente. aborto legal 2020” – wzywali swoich zwolenników do „nasycenia sieci” tekstami proaborcyjnymi i „wyjścia na ulice”. Chodziło o wywołanie efektu powszechności, wskazanie, że zwolennicy aborcji są wszędzie, planowano „pomalować Argentynę na zielono”. Apelowano o organizację licznych happeningów artystycznych. Zielone chusty, symbol walki o legalizację aborcji, miały pojawić się w każdej dostępnej przestrzeni, by zmobilizować posłów do podjęcia decyzji korzystnej dla zwolenników aborcji.

 

Psychoanalityk Martha Rosenberg, pionierka ruchu Campaña Nacional, przekonywała, że legalna aborcja z dostępem do leczenia ambulatoryjnego jest znacznie tańsza niż leczenie pacjentek z komplikacjami po nielegalnej aborcji. Jej organizacja w ciągu 15-letniej działalności przedstawiła łącznie osiem projektów ustaw legalizujących aborcję. Nie spotkały się one jednak z odzewem aż do 2018 r. Zmiana, jaka dokonała się w katolickim kraju, nie byłaby możliwa, gdyby nie stopniowy demontaż przepisów dot. rozwodów, wprowadzania regulacji dotyczących tzw. zdrowia seksualnego itp. Istotną rolę odegrała zmiana ekipy rządzącej w 2003 r. i przystąpienie Argentyny do szeregu konwencji międzynarodowych, w tym do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych.

 

Wybrany w 2003 r. prezydent Néstor Kirchner – chociaż deklarował, że jest katolikiem – opowiadał się za aborcją. W 2005 roku minister zdrowia Ginés González García publicznie wyraził swoje poparcie dla legalizacji aborcji.

 

Rewolucyjne działania Sądu Najwyższego

Zmiany narracji władz towarzyszyły zmiany w składzie Sądu Najwyższego, gdzie trafiła Carmen Argibay, pierwsza kobieta powołana do trybunału, która przyznała otwarcie, że wspiera „prawo do aborcji”. W maju 2006 r. rząd zaproponował nowelizację Kodeksu karnego w celu dekryminalizacji praktyk aborcyjnych. 28 maja 2007 r. grupa 250 organizacji pozarządowych, tworzących Krajową Kampanię na rzecz Legalnej, Bezpiecznej i Bezpłatnej Aborcji, przedstawiła niższej Izbie Kongresu projekt ustawy, który zapewniał nieograniczony dostęp do aborcji na żądanie do 12. tygodnia ciąży i zezwalał kobietom na zabicie dziecka po tym czasie w przypadku gwałtu, poważnych wad rozwojowych oraz psychicznego lub fizycznego zagrożenia dla kobiety.

 

W marcu 2012 roku Sąd Najwyższy orzekł, że aborcja w przypadku gwałtu lub zagrożenia życia kobiety jest legalna, a oświadczenie o zgwałceniu wystarczy, aby umożliwić „legalne przerwanie ciąży”. Sąd Najwyższy wymagał również, by lokalne władze opracowały protokoły dotyczące wniosków i postępowania w przypadku legalnej aborcji z powodu gwałtu lub zagrożenia życia. Na początku 2018 roku, po latach lobbowania proaborcyjnych grup finansowanych z USA, argentyński Kongres rozpoczął prace nad projektem legalizacji aborcji i potencjalnie bezpłatnego jej udostępnienia we wszystkich klinikach krajowych.

 

Rewolucja ministrów zdrowia

Niewątpliwe ogromne znaczenie dla zmiany stosunku do aborcji i upowszechnienia jej w społeczeństwie, w którym według najnowszych sondaży aborcję popiera około 30 proc., miało przyjęcie protokołów zdrowia publicznego w Buenos Aires, gdzie stwierdzono, że każdy przypadek gwałtu może stanowić zagrożenie dla zdrowia psychicznego ofiary, a tym samym uzasadnione jest uśmiercanie dzieci nienarodzonych. Protokół aborcji, przygotowany przez Narodowy Instytut Przeciwdziałania Dyskryminacji, Ksenofobii i Rasizmowi (INADI), został przedstawiony w maju 2007 r. do rozpatrzenia przez prowincjonalnych ministrów zdrowia i ustawodawców. Protokół ten zawierał rozszerzające definicje dot. dopuszczalności aborcji i propozycję stworzenia krajowego rejestru medyków odmawiających wykonywania dopuszczonych prawem „zabiegów”.

 

W czerwcu 2007 r. organ ustawodawczy Rosario w prowincji Santa Fe przyjął protokół podobny do protokołu z Buenos Aires. Zobowiązywał on lekarzy do przedstawienia kobiecie zgwałconej, kwalifikującej się do tzw. legalnej aborcji, możliwości „usunięcia ciąży” i zrobienia tego jak najszybciej, by nie minął 14. tydzień ciąży, po którym kobieta już musiałaby urodzić dziecko. Twórcy protokołów – a przygotowywali je „eksperci” z organizacji pozarządowych wraz z proaborcyjnumi lekarzami, którzy jak sami przyznali w jednym z badań, po godzinach pracy angażowali się w działalność grup feministycznych i proaborcyjnych – wprowadzili do sankcje administracyjne i karne, grożąc medykom pozwami sądowymi za odmowę wykonania aborcji.

 

W listopadzie 2007 r. ustawodawca prowincji La Pampa uchwalił ustawę o protokole dot. aborcji, która penalizowała odmowę wykonywania aborcji ze względu na sprzeciw sumienia, nakładając na szpitale obowiązek świadczenia „legalnych aborcji” w każdym przypadku. W rezultacie La Pampa stała się pierwszą prowincją w Argentynie, która miała protokół aborcyjny o statusie prawa prowincji. Niecałe trzy tygodnie później regulację zawetował gubernator Oscar Mario Jorge, wskazując, że może zostać uznana za niekonstytucyjną.

 

W końcu 12 grudnia 2019 r. federalne Ministerstwo Zdrowia Argentyny wydało protokół rozszerzający szpitalną dostępność aborcji w przypadku ciąż będących wynikiem gwałtu. Ponadto protokół przewidywał, że dziewczęta w wieku 13 lat mogą dokonać aborcji bez poinformowania o tym rodziców i bez ich zgody. Nowy dokument rządu osłabił „klauzulę sumienia”, zmuszając medyków do wykonywania haniebnego procederu.

 

Zmiana narracji i walka ze stygmatyzacją

Działająca w Argentynie rozległa sieć organizacji kobiecych, których żądania obejmują dostęp do darmowej aborcji, takie jak RIMA, Católicas por el Derecho a Decidir, Krajowy Kongres Kobiet, zmieniły narrację dotyczącą aborcji. Tak, by katoliczki zaakceptowały proceder sprzeczny z chrześcijańską moralnością i odwiecznym nauczaniem Kościoła katolickiego; proceder, za który także w procesach norymberskich skazano nazistowskich zbrodniarzy.

 

Ruch proaborcyjny nagłośnił przypadki ofiar gwałtu, zwłaszcza dwóch kobiet upośledzonych umysłowo: 19-letniej L.M.R. z Guernica w prowincji Buenos Aires i 25-letniej ofiary gwałtu w prowincji Mendoza, u których przeprowadzono aborcję bez zgody sądu albo po dopuszczalnym terminie. Lokalni ministrowie zdrowia – z wyjątkiem dwóch – wydali wspólne oświadczenie wspierając zespoły medyczne i organy ds. zdrowia, uśmiercające dzieci. Minister González García wypowiedział zaś wojnę „grupom fanatycznym” broniącym życia, oskarżając ich o „zastraszanie i groźby”.

 

Jednak przełomowy był rok 2015 r., w którym doszło do makabrycznych zabójstw kobiet w ciąży czy zgwałconych, w tym 14-latki i 16-latki. Natychmiast wykorzystały to feministki, organizując protesty i ogólnokrajową kampanię na rzecz praw kobiet, zwaną „Ni Una Menos” („Ani jedna kobieta więcej”), walcząc z maczyzmem i przeciwko przemocy na tle płciowym, ale domagając się także aborcji na żądanie, uprzywilejowania pracowników seksualnych, transseksualnych itp. 19 października 2016 r. Kolektyw Ni Una Menos zorganizował pierwszy w historii masowy strajk kobiet w Argentynie – w odpowiedzi na zabójstwo 16-letniej Lucíi Pérez, która została zgwałcona i wbita na pal w nadmorskim mieście Mar del Plata. Protesty te objęły cały region i nadały ruchowi większy rozmach na arenie międzynarodowej. Demonstracje odbywały się również w Chile, Peru, Boliwii, Paragwaju, Urugwaju, Salwadorze, Gwatemali, Meksyku i Hiszpanii.

 

W dniu 8 marca 2017 r. kolektyw wziął udział w Międzynarodowym Strajku Kobiet zainicjowanym w Stanach Zjednoczonych przez przywódczynie Marszu Kobiet na Waszyngton. Legalizacja aborcji stała się głównym celem politycznym młodych i głośnych aktywistek, którym energii dodał ruch #MeToo, również zainicjowany w Stanach Zjednoczonych w roku 2017.

 

Zmiany w sprawie aborcji były możliwe także z powodu struktury demograficznej latynoskiego kraju, w którym dominują ludzie młodzi, których to w największym stopniu dotyka proces sekularyzacji. To grupa, która posiada coraz większy wpływ na wybór nowych elit rządzących, już nie abstrahujących – jak dawniej – od haseł proaborcyjnych. Nowy prezydent Alberto Fernández, jeden z najbardziej postępowych przywódców Ameryki Łacińskiej, prowadził kampanię na rzecz tzw. prawa do aborcji, równości płci oraz „praw gejów i transseksualistów”, a pod koniec 2020 r. zalegalizował domową uprawę marihuany.

 

Do legalizacji aborcji przyczyniła się także słabnąca pozycja Kościoła. W 2014 roku według Pew Research Center mniej niż 70 proc. Latynosów uważało się za katolików. Skandale związane z wykorzystywaniem seksualnym, które wstrząsnęły Kościołem, uderzyły mocno w Amerykę Łacińską, jak i w kraje innych części świata, zrażając niektórych ludzi do Kościoła i osłabiając Jego autorytet moralny. Rosnąca liczba młodych mieszkańców Argentyny choć twierdzi, że jest katolikami, ignoruje lub wprost sprzeciwia się nauczania moralnemu Kościoła.

 

Argentyna jest obecnie jednym z najbardziej zlaicyzowanych krajów Ameryki Łacińskiej. Prezydent Fernández – jako „lewak”, który uczynił dostępność aborcji jednym ze swoich głównych priorytetów – reprezentuje nowe pokolenie i jakościową zmianę względem swoich poprzedników.

 

Na czele ruchów kobiecych… stypendystki Global Fund for Women

W Argentynie – podobnie jak i w innych krajach – na czele ruchów kobiecych stanęły stypendystki proaborcyjnych organizacji zza granicy np. Ruth Zurbriggen, stypendystka Global Fund for Women, kieruje La Colectiva Feminista La Revuelta. Przedstawiciele Global Fund for Women, po przyjęciu projektu ustawy w 2018 r., podkreślali, że po 13 latach i sześciu różnych odrzuconych ustawach, które rozszerzyłyby „prawo do aborcji”, zwycięstwo to stanowiło ważny krok legislacyjny.

 

Organizacja twierdziła, że w Argentynie przeprowadza się 500 tys. nielegalnych aborcji i że są one główną przyczyną „zgonów matek”,  z którymi walczy ONZ. Zurbriggen zaznaczyła, że walkę o dostęp do aborcji łączy z szerszą batalią o inne „prawa kobiet”. Kolejną kluczową zaangażowaną grupą był Colectiva Ni Una Menos, Marta Dillon, dyrektor Colectivo Ni Una Menos i „stypendystka”, wskazywała, że upowszechniano przekaz o autonomii i sprawczości kobiet, które mogą decydować o planach życiowych. „Ten ruch to coś więcej niż tylko legalna aborcja. Chodzi o wielką obietnicę kontrolowania własnego losu ”- wyjaśniła Ruth Zurbriggen. „Ruch ten robi wszystko, co w jego mocy, aby podważyć bardzo głębokie podstawy patriarchalnego, kolonialnego, homofobicznego i brutalnego społeczeństwa, w którym żyjemy”- dodawała.

 

Grupy feministyczne uznają również, że samo ustawodawstwo nie wystarczy, aby zapewnić kobietom dostęp do aborcji. Maria Elena z Soccoristas en Red tłumaczy, że kluczowa jest kompleksowa edukacja seksualna, by poradzić sobie ze stygmatyzacją kulturową oraz współpraca z pracownikami służby zdrowia w celu stworzenia sieci lekarzy chętnych do wykonywania aborcji.

 

Idąc dalej, „organizacje kobiece” twierdzą, że walka o „prawo do aborcji” w Argentynie – kraju głęboko katolickim – posiada zarówno charakter polityczny, jak i kulturowy. Rzeczą konieczną ma być… zmiana stanowiska Kościoła katolickiego. Organizacje takie jak Católicas por el Derecho a Decidir (Katolicy na rzecz Prawa do Decydowania), którzy od dziesięcioleci pracują nad „prawami do aborcji” w Argentynie, „sugerują kobietom, że przekonania katolickie i prawo do wyboru może współistnieć”- wyjaśnia Marta Alanis z Campaña Nacional por el Derecho al Aborto Legal, Seguro y Gratuito oraz dyrektor Katolików na rzecz Prawa do Decydowania.

 

Działaczki głównych organizacji feministycznych nie mają wątpliwości, że wiele stosowanych strategii, w tym zwłaszcza upowszechnienie kompleksowej edukacji seksualnej – prowadzonej pod hasłem: „Seksedukacja do podjęcia decyzji, środki antykoncepcyjne, aby uniknąć aborcji, legalna aborcja, aby nie umrzeć” –  przyczyniło się do „wyzwolenia” młodych kobiet, które nie mają problemu z opowiadaniem o swoich doświadczeniach seksualnych, a obecnie są także decydującą siłą polityczną w kraju (wskutek zmiany demograficznej…).

 

Przypadek Argentyny potwierdza, że seksedukacja służy do napędzania popytu na aborcję. Wszak w kraju już w 2013 r. – wg danych CIA – antykoncepcję stosowało aż 81 proc. kobiet. Nie uchroniło to je przed aborcją, których dokonuje się – jak twierdzą feministki, a nawet źródła rządowe – około 500 tys. Popyt na aborcję będzie zawsze, jeśli nie zmieni się podejście do życia dziecka poczętego. W konsekwencji praktyk aborcyjnych nienaruszone mózgi, grasice i wątroby pochodzące sprzedawane są firmom, które następnie przygotowują na ich bazie materiał do tworzenia tzw. humanizowanych myszy (modyfikowanych genetycznie, wykorzystywanych w badaniach). Obecnie to „złoty standard” medycyny, a epidemia COVID-19 jeszcze bardziej zwiększyła popyt…

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(18)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie