9 czerwca 2020

Boże Ciało po koronawirusie: czas przywrócić należną Mu cześć!

(PCh24.pl)

Okres przymusowej, narodowej izolacji wprowadzonej w imię walki z epidemią koronawirusa, katolicy przypłacili ograniczonym dostępem do Mszy św. i sakramentów. Eskalowany, niestety także z udziałem pasterzy Kościoła, strach przed zarażeniem doprowadził wielu wiernych do sięgania po praktyki, jakich nigdy wcześniej nie ośmieliliby się stosować. Mowa o Komunii Świętej na rękę. Za sprawą wirusa na pierwszy plan wyszła fałszywie pojmowana „troska o zdrowie”, potrafiąca „odpowiedzialnością” wytłumaczyć narażanie Najświętszego Sakramentu na utratę należnej mu czci… Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, to najlepszy czas, by zrobić rachunek sumienia i naprawić poczynione szkody.

 

Boże Ciało 2020. Dzięki poluzowaniu pandemicznych ograniczeń, możliwy jest udział w uroczystych procesjach Bożego Ciała (choć niestety nie wszędzie jest „jak dawniej”). Mają one być naszym świadectwem wiary i nade wszystko oddaniem czci należnej Jezusowi Chrystusowi realnie obecnemu w Najświętszym Sakramencie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Idziemy na ustach mając słowa pieśni: Zróbcie mu miejsce, Pan idzie z nieba, Pod przymiotami ukryty chleba (…)

A zapewne mając jeszcze w pamięci ostatnie tygodnie ochoczo dośpiewujemy: Otocz Go wkoło, rzeszo wybrana. Przed twoim Bogiem zginaj kolana! (…)

I zaraz potem dodajemy: Uścielajcie Mu kwiatami drogi, Którędy Pańskie iść będą nogi. I dalej: Straż przy Nim czynią Anieli możni. Nie przystępujcie blisko bezbożni. Obyście kiedyś i wy poznali, Jakiegośmy to Pana dostali.

 

Tylko czy wszystko to jest szczere i płynące z głębi serca?

 

Zróbmy mały rachunek sumienia. Wraz z ogłoszeniem zagrożenia epidemicznego, wśród polityków oraz duchowieństwa, rozpoczęły się nerwowe ruchy związane z koniecznością wprowadzenia rozwiązań zabezpieczających społeczeństwo przed skutkami rozlewu epidemii. To dość zrozumiałe, bo z Chin docierały do nas dramatyczne obrazy. Były one na tyle sugestywne, że w kościołach „zabrakło” wody święconej, a drzwi świątyń zaczęto coraz mocniej przymykać dla wiernych. Nadeszła Wielkanoc. Właściwie bez Ludu Bożego. Z czasem nieco strach minął. Poluzowano obostrzenia i liczba wiernych w kościołach powoli rosła…

 

Coś jednak się zmieniło. I nie chodzi tu tylko o maski na twarzach modlących się osób. Zagubiona została świętość. Obniżono „jakość” – można rzec „standardy” – oddawania czci należnej Najświętszemu Sakramentowi, a więc Chrystusowi w nim realnie obecnemu. Jak? Ano poprzez (wymuszoną) nieobecność na adoracji i upowszechnienie Komunii Świętej na rękę, a czasami i wprowadzanie takiego przymusu, łamiącego sumienia wiernych.

 

Zaraz pojawią się głosy, że jest to sposób przyjęcia Ciała Pańskiego dozwolony w Kościele, że to nie jest świętokradztwo… I – w teorii – jest to prawda. Gorzej, gdy spojrzeć na praktykę.

 

Kościół w Polsce co prawda dopuścił przed laty taki sposób komunikowania wiernych, ale nie był on właściwie nigdzie praktykowany. Wierni zostali wychowani w tradycyjnej formie i poprzez wyraźną „sugestię”, by z powodu epidemii czynić teraz inaczej, wpuszczono ich na prawdziwe pole minowe – pełne pułapek prowadzących do naruszeń, nieprawidłowości i w efekcie do umniejszenia czci do Najświętszego Sakramentu.

 

O co chodzi? Z pomocą niech przyjdzie nam św. Tomasz z Akwinu. Słowa pieśni mu przypisywanej wyśpiewamy w oktawie Bożego Ciała zapewne niejeden raz:

 

Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak, Kto się im poddaje, temu wiary brak,

Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę, Że w postaci chleba utaiłeś się.

 

Właśnie! Wierzymy, że w każdym – nawet najmniejszym – fragmencie przeminionego Chleba obecny jest nasz Pan. To dlatego kapłan dba o to, by żaden okruch nie doznał szkody, dlatego obmywa palce i puryfikuje naczynia liturgiczne. Jakie ma znaczenie ta pieczołowitość, gdy na dłoniach wiernych przyjmujących Ciało Pana na rękę pozostają partykuły, których najbliższą przyszłość – o zgrozo! – przyrównać można do losu zwykłego kurzu? Bo cóż innego dzieje się z nimi w czasie tak przyjmowanej Komunii? Jak to się ma do zapewnień w pieśniach o uniżoności, do sypania kwiatów, padania na kolana, bo „w środku nas idzie Błogosławiony”?

 

Na całościową ocenę okresu koronawirusa na życie Kościoła przyjdzie jeszcze czas. Póki co nie widać jednak powodów do zadowolenia. Wierni jak dotąd nie wykorzystują w pełni możliwości uczestniczenia w niedzielnej Mszy św. bez ograniczeń, liczba osób przyjmujących Komunię na rękę wzrosła (do tego w wielu przypadkach nawet „technicznie” nieprawidłowy), a z parafii w Polsce płyną informacje o Pierwszych Komuniach w zaskakujących formach…

 

Okres ograniczeń za nami, zatem i powrót do dobrych praktyk jest nie tylko możliwy, ale i konieczny. Ba! Należy uczynić wszystko co możliwe, by wiernym przypomnieć istotę Tajemnicy Wiary. Przypomnieć, że pełne uczestnictwo we Mszy św. nie polega korzystaniu z mediów i Komunii Duchowej, że Sakramenty Święte wymagają osobistego zaangażowania.

 

Czyż Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa nie jest ku temu najlepszą okazją? Niech zatem nasze śpiewy, słowa i modlitwy nie będą tylko pustymi gestami.

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie