1 lutego 2013

Bój o Inflanty (2)

(Józef Piłsudski i gen. Śmigły-Rydz z oficerami łotewskimi podczas zdobywania Dyneburga. Repr. FoKa/Forum)

Polacy zaangażowali do walk w Łatgalii trzykrotnie więcej żołnierzy niż łotewski sojusznik. Złożyli również ponad siedmiokrotnie większą daninę krwi i bólu. Kto odniósł korzyści z operacji „Zima”?

 

Niestety, jej niemal wyłącznymi beneficjentami byli Łotysze. Oczyścili swoje terytorium z wroga niewielkim kosztem własnym, głównie za cenę polskiej krwi. Rola Wojska Polskiego nie ograniczyła się przy tym do wyparcia bolszewików z Łotwy. Obecność silnych jednostek polskich podziałała odstraszająco na Litwinów, którzy również mieli chrapkę na łotewskie terytorium.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Armia łotewska została poważnie dozbrojona – otrzymała od Polaków nieodpłatnie 25 tysięcy jednostek broni strzeleckiej oraz 5 milionów sztuk amunicji. Dodatkowo dowództwo polskie hojną ręką przekazało Łotyszom cały zdobyty na bolszewikach sprzęt. Tego uzbrojenia zabranie nam kilka miesięcy później, gdy ważyć się będą losy Rzeczypospolitej.

 

W końcu stycznia 1920 r. do oswobodzonego spod bolszewickiego jarzma Dyneburga przybył sam Józef Piłsudski. Podczas uroczystego obiadu z udziałem naczelnego wodza armii łotewskiej gen. Janisa Balodisa, Naczelnik Państwa oświadczył: „Przyjemnie mi jest być w oddziale, który spotkało rzeczywiste szczęście walczyć zgodnie z tradycją polską za naszą i waszą wolność – nie tylko za wolność naszego narodu, ale i za wolność naszego sąsiada i przyjaciela.”

 

Romantyzm Piłsudskiego miał wkrótce zderzyć się z chłodną kalkulacją naszych łotewskich sojuszników.

 

Wielkie fiasko

 

W dniach od 15 do 22 stycznia 1920 r. odbyła się konferencja w Helsinkach z udziałem przedstawicieli Polski, Łotwy, Finlandii, Estonii i Litwy. Polskie propozycje odnośnie stworzenia federacji państw bałtyckich zostały stanowczo odrzucone. Koncepcje federacyjne Piłsudskiego legły w gruzach.

 

W marcu 1920 r. w Warszawie toczyły się rozmowy polsko-łotewskie w sprawie zawarcia sojuszu antybolszewickiego. Zakończyły się one fiaskiem. Ryga prowadziła swą politykę zagraniczną nie oglądając się na Warszawę. Żołnierze polscy ofiarnie zmagający się z wrogiem nie byli już potrzebni…

W kwietniu rozpoczęła się ewakuacja naszych wojsk z Łotwy. Najdłużej, do lipca, pozostał tam pododdział obsadzający cytadelę w Dyneburgu.

 

Krew, która wsiąkła w ziemię inflancką – teraz już łotewską, nie polską – miały zrównoważyć kurtuazyjne gesty. 63 polskich autorów i uczestników operacji „Zima” zostało odznaczonych najwyższym odznaczeniem łotewskim – Orderem Wojskowym Lacplesisa (Orderem Zabójcy Niedźwiedzia). Otrzymali go m.in. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski oraz generałowie Edward Śmigły-Rydz i Stanisław Szeptycki.

 

Romantycy i gracze

 

Swoistą, gorzką dla nas puentą operacji „Zima” była postawa Łotwy latem 1920 r., podczas ofensywy Armii Czerwonej przeciwko Polsce.

 

Łotysze rościli sobie pretensje do części powiatu brasławskiego (gmin: Borów, Boruny, Demeń, Kałkuny, Skrudelino, Sołonaj) o łącznej powierzchni 1 500 km². Polacy odrzucali te żądania, jednak w lipcu 1920 r., w obliczu nadciągającej nawały bolszewickiej, stacjonujący tu żołnierze polscy wycofali się. Natychmiast na sporny teren wkroczyły wojska łotewskie. Losy wojny polsko-sowieckiej szybko się odwróciły, forpoczty rewolucji światowej poniosły klęskę – jednak Łotysze kategorycznie odmówili ustąpienia z zajętych terenów. Na granicy skoncentrowali jednostki swej armii, zapowiadając obronę tych ziem przed Polakami.

 

W Polsce środowiska Narodowej Demokracji oraz Straż Kresowa próbowały zmobilizować opinię publiczną do akcji w celu odzyskania utraconych ziem. Wszelako działania podejmowane w tej sprawie przez czynniki rządowe w Warszawie były dziwnie niemrawe. Doszło do tego, że dyplomatom prowadzącym rokowania z Łotyszami nakazywano, by przy podnoszeniu kwestii spornego terytorium wszelkie uwagi formułowali… „przyjaźnie” (!). Kropkę nad i postawiły rządy sanacyjne, zawierając porozumienie z Rygą, które de facto uznawało istniejącą granicę (1929).

 

Trudno mieć pretensje do Łotyszy o to, że dbali przede wszystkim o interes własny. Jednak warto uświadomić sobie, że Łotwa udzieliła nam twardej lekcji polityki realnej. Ten mały kraj, znajdujący się wówczas w niezwykle trudnej sytuacji, otoczony przez znacznie silniejszych sąsiadów, potrafił umiejętnie lawirować wyprowadzając w pole wszystkich ówczesnych graczy, z korzyścią dla siebie. Skwapliwie wykorzystał romantyczną egzaltację władz polskich, gotowych do poświęcenia własnych żołnierzy „za wolność waszą”; następnie bez skrupułów spożytkował trudne położenie sojusznika, by zająć sporny obszar na pograniczu, w myśl zasady: „w polityce nie ma przyjaciół, są tylko interesy”.

 

Oby ta lekcja czegoś nas nauczyła. Szczególnie, gdy dzisiaj niektórym dziejopisom łotewskim zdarza się całkowicie przemilczać pomoc udzieloną ich walczącemu o niepodległość i granice krajowi przez kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy polskich, przy równoczesnym uwypuklaniu odsieczy w wykonaniu… dwustu ochotników duńskich.

 

Kości i żwir

 

Po odzyskaniu przez Łotwę niepodległości (1990), staraniem miejscowych Polaków, w Słobódce wzniesiono ogromny krzyż z wizerunkiem orła. Każdego roku w dniu 3 stycznia, w rocznicę wkroczenia do Dyneburga oddziałów Wojska Polskiego, zbierają się w tym miejscu przedstawiciele społeczności polskiej, by złożyć hołd bohaterom. Wszak „Ojczyzna to ziemia i groby”…

 

Andrzej Solak

 

Przeczytaj pierwszą część artykułu

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie