7 marca 2021

Bogdan Dobosz: Marcowe odloty paryskich feministek

Socjalistyczna Partia Ameryki wymyśliła sobie w 1910 toku tzw. Dzień Kobiet. Międzynarodówka Socjalistyczna „święto” przyklepała. Jego rozkwit w naszej części Europy nastąpił po rewolucji październikowej, do czego przekonała zresztą Lenina feministka bolszewicka Aleksandra Kołłontaj. Do 1965 roku był to normalny dzień pracy, ale później zrobiono z tego mocno pijacki dzień wolny. Z czasem stał się w Związku Sowieckim jednym z przyjemniejszych i ważniejszych „świąt”. Dzisiaj stał się powodem feministycznych spędów na całym świecie, ale przede wszystkim – we Francji.

Moskwa wyeksportowała takie uroczystości do państw satelickich. Poza blokiem sowieckim, „święto” przyjęło się także w krajach, gdzie duże wpływy miały partie komunistyczne – we Włoszech, Hiszpanii, czy Francji. Z czadem nową dynamikę tego dnia nadały feministki. Z nieszkodliwego wręczania goździka i pary rajstop, zrobiły się „masówki postępu”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

We Francji „święto” czci obecnie i rząd i feministki. Te ostatnie zebrały się w ilości około 300 już w niedzielę 7 marca na Placu Republiki. Przyszły, aby bronić „międzynarodowych praw kobiet” i wezwać je do „uderzenia we wszystko”. W swojej ideologii zapędziły się już tak daleko, że nie wiadomo o co im chodzi. Na początku wiecu wyartykułowały, że „kiedy kobiety przestają działać, wszystko się zatrzymuje!”. Doszły nawet do wniosku, że pandemia koronawirusa uderza „na pierwszej linii frontu w kobiety”.

 

Poza tym „tradycyjnie” potępiały „patriarchalny seksizm” i „rasizm”. Wyraziły też „determinację”, by kontynuować walkę o swoje prawa. Na Placu republiki był też akcent „polski”. Panie wyraziły solidarność z Polkami, które „odważyły się” upomnieć o „wszystkie prawa do aborcji”. Proklamowano także na poniedziałek 8 marca „strajk” w imię „prawa do aborcji”.

 

Niejaka Suzie Rojtman z Krajowego Kolektywu Praw Kobiet deklarowała powstrzymanie się od pracy „w każdym znaczeniu tego słowa”, a także od „konsumpcji”. Strajk kobiet ma się odbywać w całej Europie. Przy okazji potępiła „społeczeństwo oparte na wyzysku kobiet”, które są źle opłacane i uważane za obywateli drugiej kategorii. Zapachniało mocno marksizmem, tyle, że to kobiety wcielono w rolę „klasy robotniczej”. Były też akcenty „sprawiedliwości społecznej” (symboliczny udział bezdomnych) i „różnorodności” (młode Kurdyjki, zapewne z komunistycznej Partii Pracujących Kurdystanu). Idee strajku wsparło we Francji blisko czterdzieści stowarzyszeń feministycznych, lewicowych organizacji pozarządowych i związków zawodowych.

 

7 marca była więc tylko „rozgrzewka”. Poza zapowiadanym strajkiem, feministki organizują marsz także w poniedziałek 8 marca. Do „uroczystych spotkań” feministycznych doszło także w kilku innych miastach Francji.

 

Z pomysłami uczczenia 8 marca wyszedł też rząd, a właściwie czołowa feministka tego gabinetu, sekretarz stanu ds. obywatelstwa Marlene Schiappa. Na stronach MSW promowano wystawę pod hasłem „Odnówmy oblicze Republiki”. Wystawa mieści 109 portretów kobiet, a wydarzenie zatytułowano „109 Mariannes”. Ma na celu „uczczenie różnorodności Francji”. Na portretach pojawią się oblicza słynnych kobiet, z których niektóre były wzorami dla twórców kolejnych symboli Republiki, czyli wizerunków Marianny. Są tu np. Brigitte Bardot, Laetitia Casta, Mireille Mathieu.

 

Ministerstwo dodało jednak, że chce także promować „nową krew Republiki” i „postacie Francji dzisiejszej, ale i tej z przyszłości”. Wśród setki portretów wystawionych w Panteonie są feministki, policjantki, pielęgniarki, ale też… mężczyźni po zmianie płci i zawoalowane kobiety ze świata islamu. O ile transpłciowej Marianny Francja może się rzeczywiście szybko doczekać, bo od miesięcy trwają nad Sekwaną np. dyskusje o dopuszczeniu takich „naturalizowanych” operacyjnie kobiet do konkursów piękności Miss Francji, to większe kontrowersje budzi jednak Marianna przyodziana w islamską chustę. To rzeczywiście… „znak czasów”.

 

Kontrowersje są tym większe, że rząd ostatnio podobno walczy z „separatyzmem islamistycznym”. Niektórzy pytają więc złośliwie, czy nową dewizą republikańską będzie „Wolność, równość, braterstwo, islamizm”? Marlène Schiappa broni się, że kobieta w chuście to Fatoumata Kébé, astrofizyk, wykształcony we Francji i „niezwykły przykład dla młodych dziewcząt”. Jednak „Marianna” w islamskiej chuście budzi raczej skojarzenia z „Uległością” Houellebecqa.

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram