20 kwietnia 2018

Bitcoinowa technologia blockchain – droga do wolności czy wszechkontroli?

(źródło: pixabay.com)

Szaleństwo na rynku bitcoin rozpala emocje. Chyba mało kto nie słyszał jeszcze o niszowej do niedawna kryptowalucie. Dziś zastosowanie używanej w niej technologii blockchain rozważają czołowe światowe instytucje.

 

Na temat bitcoinów (BTC) krąży wiele miejskich legend. Weźmy choćby przedrostek „krypto”. Otóż nie chodzi tu o coś ukrytego czy niewidocznego. Chodzi o kryptografię, a więc poddziedzinę matematyki i informatyki – zauważają twórcy raportu „Podstawy korzystania z walut cyfrowych” pod redakcją Krzysztofa Piecha. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Bitcoin budzi mieszane uczucia. Z jednej strony ze względu na sporą (choć wcale nie absolutną) anonimowość budzi podejrzenia o wykorzystanie do celów przestępczych. Między innymi dlatego w Polsce w grudniu 2017 roku rozpoczęła się kampania ostrzegająca przed kryptowalutami.

 

Z drugiej jednak strony, inwestowanie w walutę jest powszechnie legalne. Niektóre kraje idą wręcz jeszcze dalej. Od kwietnia 2017 roku Japonia uznała BTC za równoprawny z jenem środek płatniczy. Z kolei w Szwajcarii można nim opłacać podatki lokalne.

 

To właśnie oparta na rozwiązaniach kryptograficznych technologia blockchain (łańcucha bloków) jest najciekawszym elementem bitcoinów. Co ciekawe, jej zastosowanie nie musi ograniczać się do tej waluty.

 

Zdaniem Światowego Forum Gospodarczego, blockchain okaże się jednym z najważniejszych wynalazków stosowanych w bankach przyszłości. Ponadto, jak czytamy na stronie Polskiego Akcleleratora Blockchain (akcelerator.tech/pl) , nad projektami opartymi na łańcuchu bloków pracuje 14 z 30 największych banków świata oraz 21 z 63 giełd papierów wartościowych. 

 

Mało tego. Konsorcjum największych światowych firm i banków (zrzeszające między innymi Goldman Sachs, JP Morgan czy Santander) założyło we wrześniu 2015 roku spółkę pracującą nad rozwiązaniami opartymi na łańcuchu bloków. Z kolei dyrektor IBM Blockchain Offerings stwierdzi, że jedna dziesiąta światowego PKB będzie przechowywana na blockchain już do 2027 roku.

 

Blockchain? A z czym to się je?     

Celem blockchain jest magazynowanie i przesył informacji o zawartych transakcjach w internecie. Jak zauważa kierujący McKinsey Digital Lab Norbert Biedrzycki (norbertbiedrzycki.pl) „istotą blockchain jest utrzymanie wspólnej i zbiorowej księgi rachunkowej transakcji, w postaci cyfrowej, rozproszonej po całej sieci, w takich samych kopiach”.

 

Technologia opiera się ona na sieci peer-to-peer, a więc wzajemnej równości i współpracy. Brak tu pośredników, centralnych komputerów czy instytucji zaufania publicznego. Każda maszyna korzystająca z sieci może uczestniczyć w uwierzytelnianiu transakcji.    

 

Jak podaje strona ideaoftheday.pl blockchain wiąże się z niezależnością, bezpieczeństwem i transparentnością „każdy użytkownik korzysta z bazy równocześnie, informacja o każdej płatności jest zapisywana w bloku, który trafia do łańcucha – tj. zostaje zweryfikowany i skopiowany pomiędzy tysiące niezależnych użytkowników. Przechowywanie informacji na tysiącach maszyn, zamiast na jednym centralnym serwerze sprzyja niezależności. Zapewnia też bezpieczeństwo, gdyż zmiana jakiejkolwiek informacji wymaga zmiany każdej kopii”.

 

Do tego nie wystarczy zwykły atak hakerski. Wymagana jest bowiem moc obliczeniowa równa – według szacunków – połowie Internetu. Oznacza to de facto całkowitą odporność na podrobnienie i oszustwa.

 

„Dane, transakcje i ich kolejność są odporne na podrobienie i wszelkiego rodzaju manipulacje. Sama filozofia blockchain, zaawansowane metody matematyczne i zabezpieczenia kryptograficzne pozwalają nam ufać danym zawartym w księgach rachunkowych transakcji” – podkreśla Norbert Biedrzycki. 

 

Jak z kolei twierdzą Don Tapscott i Alex Tapscott na łamach Harvard Business Review, (10 maj 2016) „technologia blockchain jest skomplikowana, ale idea – prosta. Na najbardziej podstawowym poziomie, (…) to ogromna, rozproszona po świecie księga rachunkowa lub baza danych działająca na milionach komputerów, gdzie wszystko, co posiada jakąś wartość: pieniądze, prawa, muzyka sztuka, odkrycia naukowe, własność intelektualna a nawet głosy wyborcze mogą być przemieszczane i przechowywane bezpiecznie i prywatnie”. Perspektywy zastosowania blockchain wykraczają więc daleko poza finanse.   

 

Zastosowania

Zdaniem autorów wspomnianego artykułu, na technologii tej skorzystają także twórcy. Wszak zwiększy ona zyski naukowców, artystów, pisarzy et cetera dzięki wyeliminowaniu pośredników i udoskonaleniu ochrony własności intelektualnej.  Dobry przykład to przemysł muzyczny. Obecnie bowiem stałą bolączką artystów jest zgarnianie lwiej części wynagrodzeń przez pośredników, firmy fonograficzne. Jednak rozwiązania takie jak Mycelia, umożliwiają sprzedaż bezpośrednio od artysty do konsumenta. Dzięki temu pieniądz trafi do kieszeni twórcy, a nie korporacji muzycznej.

 

Podobną funkcję w przypadku dzieł plastycznych pełni startup startup Ascribe. Pozwala on na łatwy transfer dzieł sztuki. Ale to nie wszystko. Dodatkową jej zaletą jest bowiem usprawnienie ochrony własności intelektualnej. A to dzięki choćby cyfrowej rejestracji dzieł sztuki, certyfikatom autentyczności czy wirtualnym tytułom posiadania. To wszystko oznacza lepsze zabezpieczenie własności intelektualnej przed kradzieżą.

 

Blockchain oznacza także eliminację pośredników w przypadku takich platfom jak Uber – służącej do poza-korporacyjnych przejazdów taksówkowych. A także przy drukowania 3D. Wszak obecnie twórcy projektów przeznaczonych do druku trójwymiarowego przechowują je na zcentralizowanych platformach. Zmagają się też z problemem ochrony swojej własności intelektualnej. Przechowywanie tych danych w „łańcuchu bloków” pozwoli zaś na zwiększenie możliwości wykorzystania ich projektów bez jednoczesnego zagrożenia piractwem.

 

Generalnie więc, technologia blockchain jawi się też jako odpowiednie rozwiązanie dla Internetu rzeczy. Chodzi o sieć przyszłości, gdy podłączone do niej zostaną nie tylko komputery, lecz również inne przedmioty – na przykład sprzęt ADG, a nawet ubrania czy inne akcesoria, jakie na co dzień nosimy na sobie. Przykłady już rozwijanych tak zwanych „wereables” to inteligentne zegarki, opaski czy okulary „Google Glass”. Zapewne powstaną kolejne rozwiązania tego typu.

 

„Tradycyjne firmy zajmujące się usługami finansowymi nie mogą zarządzać mikropłatnościami i płatnościami typu kupno energii przez fabrykę z publicznej aukcji energii. Internet Wszystkiego potrzebuje Księgi Rachunkowej Wszystkiego” – zauważają Don i Alex Tapscott. I nie chodzi tu tylko o finanse.

 

Sfera publiczna i nie tylko

Według firmy „Gartner” blockchain znajdzie zastosowania w sektorze publicznym, edukacji, a także ochronie zdrowia. Z kolei zdaniem ekspertów z Polskiego Akceleratora Blockchain (akcelerator.tech/pl), technologia ta może rozwiązać problemy instytucji publicznych, jak antydatowanie, wyeliminowanie fałszowania e-maili, tożsamość cyfrowa czy rejestr wyników badań. Jest także w stanie zapewnić lepsze śledzenie przepływu podatków i składek, a także kontrolować sposób wykorzystania środków publicznych, jak choćby świadczenia socjalne.

 

Wiele z tego już się dzieje. Wszak na przykład Zjednoczone Emiraty Arabskie oparły już na łańcuchu bloków swoją cyfrową administrację. Blockchain wykorzystuje też e-administracja Estonii. Podobnie rozwiązanie rozważają też inne kraje narażone na atak hakerski, choćby ze strony Rosji.

 

Wszak państwa z  elektroniczno-tradycyjnymi rozwiązaniami są bowiem narażone na atak innego państwa lub terrorystów. Wystarczy bowiem zniszczenie cyfrowej „instalacji centralnej”. Tymczasem rozproszenie łańcucha bloków pozwoli na uniknięcie tego problemu. Ba, ta technologia pozwoli nawet na funkcjonowanie podziemnej cyber-administracji, w przypadku zajęcia terytorium państwa przez wroga – spekuluje Radek Piwowarczyk z serwisu wolnosc24.pl. 

 

Problemy techniczne

Nie ma jednak róży bez kolców. Jak bowiem zauważa Tomasz Świderek z portalu Obserwatorfinansowy.pl, „blockchain w swej obecnej postaci jest stosunkowo wolny – szacuje się, że jedna transakcja BTC zużywa tyle energii ile statystyczne gospodarstwo domowe w Polsce w miesiąc – i stosunkowo wolny – szacuje się, że autoryzacja jednej transakcji trwa tyle, co autoryzacja 8 tys. transakcji kartami kredytowymi rozliczanymi przez systemy informatyczne Visa”. Ponadto przechowywanie danych wymaga znaczącej przestrzeni na dyskach.

 

Blockchain a społeczeństwo

Na blockchain warto spojrzeć nie tylko z utylitarnego punktu widzenia. Technologia ta posiada wszak potencjał przeobrażenia całej rzeczywistości ekonomiczno-społecznej, a nawet politycznej. Jej skuteczna aplikacja oznaczać może koniec wielu instytucji w ich obecnej formie. Chodzi tu o banki, notariuszy, a także wszelkiej maści pośredników czy instytucje zaufania publicznego.

 

Uniezależnienie się od nich za sprawą technologii łańcucha bloków może doprowadzić do bardziej egalitarnych relacji ekonomicznych. Przebiegać one będą w sieci, pomiędzy równymi sobie podmiotami, na co wskazuje używane w kontekście blockchainu określenie peer-to-peer (równy z równym). Wyeliminowanie pośrednictwa instytucji, takiej jak bank oznacza wyeliminowanie uzależnienia od niej, wyeliminowanie hierarchiczności. 

 

To z jednej strony spełnienie marzenia wolnorynkowców, takich jak wielu entuzjastów technologii bitcoin. Z drugiej, „dezintermediacja”, a więc pozbycie się pośredników wydaje się być także na rękę wrogom kapitalizmu, przeciwnikom nierówności społecznych czy zwolennikom jakiejś alternatywnej gospodarki, jak choćby socjalizm samorządny.

 

Ponadto, sprawy mogą przybrać jeszcze inny obrót. Wykorzystanie technologii przez instytucje publiczne może usprawnić ich działanie i przyczynić się do wielu dobrych rezultatów. Jednocześnie jednak istnieje ryzyko zwiększenia kontroli przez rządy. Wspomniane wyżej śledzenie przepływu środków publicznych, wyeliminowanie manipulowania przy dokumentach, istnienie wszechobecnego rejestru et cetera to istotnie dobre sposoby na walkę z oszustwami. Jednak w rękach totalitarnej władzy „łańcuch bloków” może przyczynić się do kontroli wszelkich przejawów niezależności.

 

Czy zatem technologia wynaleziona przez tajemniczego Satoshi Nakamoto w celu uniknięcia państwowo-korporacyjnego establishmentu stanie się narzędziem do zniewalania? Oby do tego nie doszło.     

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie