Szerzenie „kultury śmierci” m.in. przez legalizację aborcji i zagrożenie demokracji to dwa tematy, którymi zajmował się ostatnio episkopat Boliwii. Ogłoszone niedawno w La Paz oświadczenie jego sekretariatu generalnego potępia zdecydowanie oba te zjawiska, wyrażając przy tym smutek, że w ogóle dochodzi do tych problemów.
W pierwszej sprawie biskupi wyjaśnili, że chodzi o zatwierdzenie przez Izbę Deputowanych (niższą Kongresu – parlamentu) artykułu 153 nowego kodeksu karnego, umożliwiającego w pewnych wypadkach dokonanie aborcji. Zdaniem autorów oświadczenia norma ta pozostaje w sprzeczności z art. 15 konstytucji boliwijskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
„Zasmucił nas fakt, że ustawodawcy nie uwzględnili tysięcy podpisów przekazanych do Wielonarodowego Zgromadzenia Ustawodawczego oraz licznych manifestacji w obronie prawa do życia” – napisali hierarchowie. Wyrazili przy tym „głębokie ubolewanie z powodu narzucania nowej formy kolonializmu ideologicznego w stosunku do wartości kulturalnych i religijnych większości Boliwijczyków”.
Ich niezadowolenie wzbudził również sposób, w jaki przeprowadzono głosowanie w tej sprawie, nie dopuszczając do szczerej i przejrzystej dyskusji i skracając czas potrzebny na głosowanie. „Kościół boliwijski jeszcze raz stanowczo to potępia i odwołuje się do moralnej odpowiedzialności wszystkich Boliwijczyków, gdyż żadne prawo nie może zmuszać nas do działania wbrew swemu sumieniu” – głosi oświadczenie kierownictwa episkopatu.
Inną troskę biskupów budzi „zagrożenie demokracji”, jakim jest próba umożliwienia obecnemu prezydentowi Evo Moralesowi ubiegania się o czwartą kadencję na urzędzie głowy państwa. Dotychczasowa, trzecia kadencja upływa w styczniu 2020 r.
Ruch na Rzecz Socjalizmu, na którego czele stoi prezydent, wystąpił do Wielonarodowego Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zmianę tych zapisów Konstytucji, które mówią o dwukrotnym sprawowaniu urzędu prezydenta. Zdaniem episkopatu, propozycja ta „może postawić nas w sytuacji pogwałcenia porządku konstytucyjnego o nieprzewidywalnych skutkach”. Jest to nie tylko „poważne zagrożenie demokracji”, ale oznacza także pominięcie woli narodu wyrażonej w referendum z 21 lutego 2016 r., w którym 51 proc. głosujących sprzeciwiło się ewentualnej reformie Konstytucji.
Również dwaj byli prezydenci Boliwii: Carlos Mesa (w latach 2003-05) i Jorge Quiroga (2001-02) oraz przywódca partii Jedność Demokratyczna Samuel Doria Medina zaapelowali już do Trybunału, by nie przyjmował wniosku socjalistów.
Sam Morales twierdzi, że jako prezydent wykonał dobrą pracę i powinien mieć możliwość jej kontynuowania. Powołał s przy tym na niemiecką kanclerz Angelę Merkel, którą niedawno wybrano na czwartą kadencję.
KAI
TK