17 października 2012

Najemnik czy żołnierz Rzeczypospolitej?

(fot.Tomasz Paczos / Forum )

Nazwa przywołuje w nas pamięć rzeczy nią określonej, nie istnieje ona w próżni. Sama w sobie nie ma mocy sprawczej, musi mieć ona pokrycie w rzeczywistości. Na przykład, choć w historii zdarzały się osoby używające tytułu króla Polski, jednak nie koronowane i nie będące katolikami, to przecież nie uważano ich za faktycznych władców Królestwa. W powszechnej świadomości była to bezpodstawna uzurpacja.

 

Podobnie sprawa ma się z Wojskiem Polskim. Ma ono pewne cechy charakterystyczne, po których bez trudu poznamy, czy mamy do czynienia z potomkami zwycięzców spod Grunwaldu, Kłuszyna, Wiednia, Warszawy, czy też tylko z odgrywającymi taką rolę przebierańcami.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nie szata zdobi człowieka

Stalin budując nowe, „ludowe” Wojsko Polskie czuł się zmuszony, by zostawić nie tylko rogatywki, czy specyficzny rodzaj salutowania, ale też kapelanów. Bez tych atrybutów oddziały te nie miałyby nawet pozoru Wojska Polskiego. Co więcej – mimo tych koncesji, dla wszystkich wiadomym było, że to tylko pozór naszych sił zbrojnych. Gdzie była różnica pozwalająca odróżnić tę matrioszkę od oryginału? Jeśli ją znajdziemy, to tym samym znajdziemy też jakość, która stanowi o „polskości” państwa i wojska.

 

Lance do boju szable w dłoń bolszewika goń, goń, goń

Cechami charakterystycznymi Wojska Polskiego zawsze były: bitność, ruchliwość, dążenie do walnej bitwy i szybkiego rozstrzygnięcia wojny. Bardzo też pielęgnowano tradycje wojskowe, jednak ze względu na trudną historię nie oddziałów historycznych, a raczej ich charakter. Do nich należało „koło pułkowe” jako sformalizowana forma przyjaźni pomiędzy służącymi w tej samej jednostce. Miało ono wpływać na ukształtowanie dodającego sił w walce „esprit de corps”, nie zaś zapełniać nie czytaną przez nikogo „tablicę pamięci” w koszarach. Zawsze wysoki priorytet miała samodzielność niższych dowódców, która pozwala przetrwać nie jeden kryzys bitwy i w parze z silnym duchem zaczepnym nie pozwala nieprzyjacielowi na komfort panowania nad przebiegiem walki.

 

Czerpanie z wzorów historycznych to nie jakaś mętna polityka tożsamościowa, ale konkretne metody, które mają przygotować wojsko do skutecznego służenia ojczyźnie w przyszłości. Wojna przyszłości, w wykonaniu sił regularnych – na co wiele wskazuje – będzie operacyjnie gwałtowna, pełna zwrotów akcji i krótka. A więc taka, do jakiej predysponuje nas nasza tradycyjna wojskowość.

 

Wizja wojny „6 generacji”, o której mówią dziś specjaliści wojskowi, czyli ograniczającej się do powietrza i wody wojny „bezkontaktowej”, jest wizją nieprzystającą do polskiego położenia geograficznego. Jest też doskonałym przykładem, jak generalicja zawsze jest przygotowana do wygrania poprzedniej wojny, w tym przypadku ekspedycyjnej, toczonej u boku amerykańskiego hegemona, który potrafi działać poprzez „chirurgiczne” uderzenia lotniczo – rakietowe. Jednak, jak pokazuje niedawna wojna w Gruzji, „pustynne burze” nie wyczerpują wszystkich możliwych scenariuszy rzeczywistości. Dla nas zaś przykład właśnie tej kaukaskiej wojny, toczonej przez wojska rosyjskie w „bliskiej zagranicy”, powinien być szczególnym memento i punktem odniesienia.

 

Wystarczy już bycia papugą narodów

Warto zauważyć, że dzisiejszy system stopni wojskowych rodem z osiemnastowiecznych pól bitewnych absolutnie nie przystaje do współczesnych realiów. Widać to w jednostkach specjalnych rojących się wprost od „podoficerów-specjalistów”, za to kompletnie prawie bez szeregowych. Widać to w lotnictwie, gdzie służą porucznicy, czy pułkownicy nie mający pod sobą tysięcy, czy nawet tylko setek żołnierzy. W związku tym warto sięgnąć do skarbca doświadczeń Wojska Polskiego po system zaciągu towarzyskiego dawnej Rzeczpospolitej – gdzie szereg równych sobie profesjonalistów mógł się w pełni zaangażować w wykonanie zadania pozostawiając codzienne szczegóły życia wojennego na barkach „pocztowych” – logistyków zajmujących się zaopatrzeniem. Taki wyraźny podział na część bojową i tyłową z wyraźnym spłaszczeniem hierarchii wydaje się bardziej korespondować z realiami współczesnego pola walki niż sztucznie utrzymywany schemat rozbudowanych stopni wojskowych rodem z wojen z okresu napoleońskiego.

 

Lecz polska pierś jest twardsza niczym skały,
Bo naszą moc utwierdza Święty Bóg.

W celu odzyskania skutecznego narzędzia obrony państwa, konieczne jest przywrócenie dawnej przebojowości tak ściśle złączonej z obrazem polskiego żołnierza, poprzez stworzenie jednostek o pełnych stanach etatowych i sprzętowych, z dużą samodzielnością dowódców, również w zakresie szkolenia. Niezbędne jest również całkowite usunięcie centralnej biurokracji wojskowej oraz zależności Sztabu Generalnego od polityków w sprawach merytorycznego ukształtowania sił zbrojnych. Władze cywilne powinny tylko wskazywać zagrożenia (potencjalnych przeciwników), oraz możliwą wysokość realnych nakładów finansowych na wojsko. Reszta należy do fachowców.

Jacek Hoga

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram