Ministrowie środowiska Unii Europejskiej do północy we wtorek uzgadniali wspólne stanowisko w sprawie większej niż tego wymaga porozumienie paryskie, redukcji emisji samochodów osobowych i dostawczych do roku 2030.
Austriacy, którzy obecnie kierują pracami Rady, zaproponowali zwiększenie celu klimatycznego do 35 procent redukcji emisji, zarówno dla samochodów osobowych, jak i dostawczych. Ostatecznie zdecydowano się na 35-procentowe ograniczenie dla samochodów osobowych i 30-procentowe – dla dostawczych.
Wesprzyj nas już teraz!
Przedstawiciele dwudziestu państw członkowskich głosowali za przyjęciem ostatecznego tekstu, czterech było przeciw, tylu też wstrzymało się od głosu.
Grupa państw dążących do osiągnięcia wyższych celów klimatycznych wyraziła dezaprobatę wobec ostatecznego tekstu porozumienia.
Dania, Irlandia, Luksemburg, Holandia, Słowenia i Szwecja skrytykowały prezydencję austriacką za „mało ambitne cele” i brak determinacji dla ich osiągnięcia.
Jeszcze w trakcie obrad przedstawiciele państw członkowskich podzielili się na dwa obozy. Jeden chciał jedynie poprzeć pierwotny wniosek Komisji odnośnie redukcji CO2 w wysokości 30 procent, drugi wyzwał do osiągnięcia wyższych ogólnych celów.
Austria miała nadzieję uzyskać więcej niż poparcie większości kwalifikowanej i wyjść ze spotkania z „dobrym konsensusem”, by wzmocnić pozycję przetargową Rady w trójstronnych rozmowach, które rozpoczęły się w środę 10 października.
Giganci z branży motoryzacyjnej, Francuzi i Niemcy początkowo znaleźli się w dwóch różnych obozach, ale minister Niemiec ostatecznie zdołał przekonać wpływowego sąsiada do zmiany stanowiska i do zaakceptowania austriackiego kompromisu.
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej w trakcie dyskusji naciskały na zwolnienie z obowiązku redukcji dwutlenku węgla drobnych producentów samochodów i dodatkowe premie dla państw, które zdecydują się wprowadzić na rynek więcej tak zwanych zeroemisyjnych pojazdów (ZLEV). Ulga przewidywałaby zwolnienie firm, które produkują maksymalnie 300 tysięcy samochodów rocznie, nie została jednak zaakceptowana.
Austriacka minister ds. zrównoważonego rozwoju, Elisabeth Köstinger, powiedziała podczas konferencji prasowej w późnych godzinach wieczornych, że jej prezydenckiemu zespołowi udało się zdobyć poparcie dużych państw członkowskich, takich jak Niemcy, oraz że ostateczne stanowisko dało Radzie „silny i solidny mandat” do dalszych negocjacji.
Podczas obrad Rady praktycznie cały czas odwoływano się do opublikowanego ostatnio alarmistycznego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) ONZ, który przynagla do szybszej transformacji energetycznej świata, by nie dopuścić do podniesienia temperatury na Ziemi o 1,5 stopnia Celsjusza, a nie 2 stopnie, jak stanowi porozumienie klimatyczne z 2015 r.
Koalicja państw gotowych na narzucenie większych obciążeń swoim obywatelom, wyraziła wielkie rozczarowanie z tego powodu, że „Rada z niechęcią odpowiedziała [na raport IPCC], by priorytetowo potraktować niezbędne działania konieczne do zapewnienia niezbędnej redukcji emisji w celu wywiązania się z zobowiązań paryskich”.
Wcześniej Parlament Europejski opowiedział się za 40-procentową redukcją emisji CO2 podczas sesji plenarnej w Strasburgu. Byli tacy, co liczyli nawet na zmniejszeniem emisji o połowę.
Bruksela opracowuje długoterminową strategię klimatyczną na 2050 rok. Ma ona zostać ujawniona 28 listopada, tuż przed grudniowym szczytem klimatycznym w Katowicach.
Źródło: euractiv.com
AS
