27 kwietnia 2018

Bilans półwiecza – 50 lat po maju 1968

(FOT.Credit ©Rue des Archives/AGIP/FORUM, FOT.Sylvain MUSCIO/PHOTOPQR/LE DAUPHINE/MAXPPP/FORUM)

Pięćdziesiąta rocznica Maja 68 we Francji jest obchodzona dość hucznie. Kolokwia, książki, specjalne wydania okolicznościowych numerów pism. W tle tych obchodów widać jednak wyraźny konflikt i spór o dziedzictwo majowych wydarzeń nad Sekwaną.

 

Po prawej stronie mówi się o potrzebie zerwania ze skutkami wydarzeń, które zatruły Francję na pół wieku. Podstarzali już dziś zwolennicy Maja 68’ uśmiechają się zaś z poczuciem sukcesu rozlanej wówczas trucizny nihilizmu i dość trwałej dekonstrukcji społeczeństwa w duchu ideologii lewicowej. Maj 1968 roku nadal budzi spory i może dlatego prezydent Emmanuel Macron nie zdecydował się ostatecznie na organizację oficjalnych uroczystości państwowych. Jednak ślady Maja 68 są obecne we Francji niemal na każdym kroku. Nawet dzisiejsze protesty uniwersyteckie odwołują się przecież do tego właśnie wydarzenia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Historia

Wydarzenia, o których mowa działy się pomiędzy majem a lipcem 1968 r. Bunty młodzieży rozlały się po całym świecie, jednak to we Francji przybrały dość specyficzny rys i stały się na dłuższą metę źródłem wielu przemian. Sygnały buntu miały miejsce już wcześniej. Jeszcze w styczniu na uniwersytecie w Nanterre rudowłosy student Daniel Cohn-Bendit atakował obcesowo ministra edukacji, że ten nie ma pojęcia o „seksualnych problemach studentów” i domagał się… koedukacyjnych akademików. Drobne utarczki i protesty przerodziły się 2 maja w zamknięcie uczelni w Nanterre, później w okupację Sorbony, uliczne walki i wreszcie w strajk powszechny, który objął cały kraj.

 

Złożył się na to szereg problemów. Pokolenie wyżu demograficznego na uczelniach, kryzys ekonomiczny, wzrastająca popularność wśród młodych lewicowej ideologii, także w jej odmianach maoistowskiej i trockistowskiej, echa wydarzeń zagranicznych, w tym protestów przeciw wojnie wietnamskiej w USA, ale także przemiany ogólne kulturowe. Anarchizacja postępowała dość szybko. Marsze, okupacje budynków uniwersyteckich, barykady, uliczne starcia, wreszcie włączenie się lewicowych związków zawodowych, które ogłaszają trwający kilka tygodni strajk. Obiektem nienawiści jest policja, rządzący gaulliści, ale także ogólnie kapitalizm, imperializm, a może przede wszystkim wszystkie tradycyjne normy społeczne i tradycyjne więzi społeczne. 

 

Zdecydowane kontrdziałania podjęto dopiero 30 maja. Charles de Gaulle wygłosił wówczas słynne przemówienie radiowe, w którym przypomniał, że „prawowita władza” istnieje, ostrzegł przed działaniami „dywersyjnymi” i kontynuowaniem strajków i postraszył buntowników wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Tego samego dnia na ulice Paryża wyszła wielka manifestacja poparcia dla rządu. Na paryskie ulice, zawojowane dotąd przez zrewoltowaną młodzież, wyszedł około milionowy tłum milczącej dotąd większości. De Gaulle ogłosił też rozwiązanie parlamentu i wyznaczył nowe wybory na 23 czerwca.

 

Jeszcze 27 maja podpisano też tzw. „porozumienie Grenelle” ze związkowcami, które przewidywało m.in. podwyżkę płac o 25 proc., uzgadniało stopniowe skracanie czasu pracy do 40 godzin tygodniowo i obniżkę wieku emerytalnego. Strajki zaczęły wygasać, a najbardziej zrewoltowane zakłady pracy i uniwersytety odblokowywała policja (dochodziło jednak nawet od ofiar śmiertelnych). Ostatnie bastiony protestu padły pod koniec czerwca. Sukces de Gaulle’a umożliwiło też m.in. rozbicie polityczne lewicy. Największa wówczas partia lewicy – komuniści, podchodziła z dużą nieufnością do studentów, których idolami byli nie tylko Che Guevara i Ho Chi Min, ale częściej –  Mao, Kropotkin i Trocki. Zmęczone społeczeństwo w wyborach czerwcowych dało dodatkowy mandat władzy centroprawicy. Koalicja gaullistowskiej UDR i Niezależnych Republikanów Giscarda d’Estainga uzyskała 43,6 proc. głosów, Centrum Demokratyczno-Chrześcijańskie – 10,3%. FPK, która liczyła na utworzenie „ludowego rządu” otrzymała tylko 20%, tyle samo co socjaliści (FGDS i PSU). Pozornie Francja wróciła na „stare tory”, ale wielu polityków już wówczas uważało, że ostatecznym zwycięzcą będzie „duch maja 68”.

 

„Za” i „przeciw”

Były senator socjalistyczny Henri Weber na łamach tygodnika „L’Expresse” przedstawił niedawno powody „nostalgii” Francuzów za Majem 68. Nie ma on wątpliwości, że we Francji dominuje pozytywny przekaz tych wydarzeń. Wymienia tu trzy powody. Pierwszy to trwałe zmiany społeczeństwa. Rewolta atakowała wszelkie możliwe autorytety i tradycyjne struktury – a więc nie tylko uczelnie, ale także rodzinę czy małżeństwo, stosunki gospodarcze, społeczne. To wówczas rodzi się przecież walka z „dyskryminacją” – „klasową”, rasową, dyskryminacją płci, preferencji seksualnych, „wyzwolenie kultury”, etc. Weber mówi słusznie o rewolucji „hedonistycznej”, która zaczęła od 1968 roku odnosić sukcesy. Po drugie, z nostalgią wspomina się też znaczne podwyżki płac i wynegocjowane wówczas związkowe przywileje (łącznie z wprowadzeniem płacy minimalnej). Trzecim „sukcesem” ma być zmiana standardów społecznych, a więc m.in. doprowadzenie do legalizacji aborcji, depenalizacja homoseksualizmu. Warto jednak dodać, że chociaż maj 68 można też postrzegać jako początek współczesnej deformacji feminizmu, to zapewnił on kobietom pewne prawa, dziś wydawałoby się oczywiste, jak np. prawo do otwarcia konta bankowego bez pozwolenia ich męża. Dla Webera jednak „rewolucja hedonistyczna stała się zwieńczeniem demokratycznego postępu”. Miało to też być przywrócenie „braterstwa” i „smaku życia”, czyli odejście od znanej we Francji triady życia – „metro, praca, sen”.

 

Inny bohater tamtych wydarzeń Daniel Cohn-Bendit, w swojej najnowszej książce „Zapomniany rok 68”, też wydaje się stawiać wniosek dość prawdziwy, który można streścić jako tezę – „kulturowo wygraliśmy”. Bilans Maja 68 rzeczywiście widać do dnia dzisiejszego, choćby w pomysłach ograniczania władzy rodzicielskiej (Macron postulujący wprowadzenie obowiązku szkolnego dla… 3-latków), w dewastacji rodziny (małżeństwa homoseksualne), w zmieniających się obyczajach, „postępowej” szkole, odrzuceniu autorytetów i tradycji, przedefiniowaniu pojęcia narodu (a właściwie jego powolnej likwidacji).

 

Skutki 1968 roku dostrzega też druga strona. Postulat likwidacji tego „testamentu” nie jest czymś nowym. Prezydent Nicolas Sarkozy jeszcze w 2007 r. na wiecu wyborczym w hali Bercy apelował – „Pora zlikwidować spuściznę maja 68. Proponuję Francuzom, aby powrócili do polityki z moralnością, autorytetem, pracą, narodem”. Wówczas na jego głowę posypały się gromy ze strony lewicy i oskarżenia niemal o „nacjonalizm”. Jako prezydent nie zrobił jednak zbyt dużo, by to lewackie dziedzictwo spłukać z wodą raz na zawsze. Obecny szef Partii Republikanie Laurent Wauquiez, pytany o „świętowanie” Maja 68 mówi wprost, że  wolałby, żebyśmy „świętowali Austerlitz lub Valmy, niż Maj 68”. Dodaje, że majowe hasło „zabrania się zabraniać” to „w zasadzie początek dekonstrukcji” i określa te wydarzenia mianem „czasu utopii i rozczarowań”. Z kolei znany polityk prawicy – Jean-Frédéric Poisson, przewodniczący Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej, zaproponował nawet „12 reform strukturalnych”, które mają „uwolnić Francję z ducha maja 68” i ostatecznie pogrzebać jego miazmaty.

 

Kojarzony z prawicą tygodnik Valuer Actuelles opublikował cały cykl artykułów o „zatrutych owocach maja 68”. Z wydarzeniami tymi skojarzono niemal wszystkie aktualne bolączki społeczne. Wskazano jak pozornie puste slogany zamieniły się z czasem w obowiązujące dogmaty lewicowego myślenia. Doskonałym przykładem jest tu francuska szkoła, co opisał François-Xavier Bellamy. Z kolei Chantal Delsol pokazała jak walczono ze „społeczeństwem, które miało twarz ojca”. Odrzucenie patriarchalnego systemu i autorytetów było „epizodem niekończącego się okresu Oświecenia”. Delsol wskazała też na związek owej „emancypacji” z dechrystianizacją kraju. Mathieu Bock-Côté analizował wpływ „Maja 68” na odrzucenie dziedzictwa i tożsamości narodowej. Dla „postępaków” Maj 68 to nie tylko wydarzenie historyczne, ale i mit założycielki, który nadal ma określać naszą świadomość historyczną i spełniać rolę wyznacznika politycznego podziału. Wyznawcy ideologii 68 to „progresiści”, krytycy to w najlepszym razie „konserwatyści”, jeśli nie „polityczni reakcjoniści”. Mamy niemal manichejski podział świata na „wyznawców postępu” i słynny „ciemnogród”. Ofiarą zmiany wielu znaczeń padło też pojęcie narodu. Jego obrońcy są utożsamiani z ksenofobią i rasizmem. Utopia 68 zmaterializowała się m.in. w ideologii wielokulturowości. Efektem jest już np. „otwarcie” na emigrantów i przemodelowanie społeczeństwa. Oporni stają się „faszystami”, a toksyczny proces unicestwienia narodów jest pokłosiem właśnie maja 1968 roku.

 

Krytyka pokłosia Maja 68 idzie zresztą dalej. Znany historyk francuski Jean Sevillia (współautor m.in. „Czarnej Księgi komunizmu”) uważa, że w ostatnim półwieczu nastąpiło przejście od  społeczeństwa kultu pracy, bohaterstwa, wysiłku, do społeczeństwa przyjemności, konsumpcji i dostatku. Jednostka stała się miarą wszystkiego. Wg Sevilii rewolucja maja 68 to triumf zgubnego indywidualizmu. Społeczeństwo staje się dżunglą, która jest regulowana przez przemoc, pieniądze lub nadmierną władzę państwa. Ten indywidualizm ma mieć też inną konsekwencję: „znika idea, że rodzina służy społeczeństwu. Jeśli ludzie dowiedzą się, że ich prywatne zachowanie jest sprzeczne z interesem ogólnym, bywają zaskoczeni. Wielu nie rozumie, że  np. stabilność rodziny jest ważna dla społeczeństwa”.

 

Ważnym skutkiem Maja 68 było też przyspieszenie procesu dechrystianizacji, a zwłaszcza zaprzeczenie tradycji i chrześcijańskich korzeni tego kraju. Sévillia uważa, że „pomocni” w tym procederze byli sami chrześcijanie, którzy nawet czynnie wspierali rebelię.

 

Ludzie Maja 1968

Na planie politycznym buntownicy sprzed 50 lat początkowo ponieśli klęskę. Już wkrótce stali się jednak elitami Republiki, a zapoczątkowane wówczas procesy przybrały konkretne formy, zwłaszcza, kiedy do władzy doszła lewica. Losy pokolenia 68 dobrze pokazują ich rzeczywisty wpływ na francuską rzeczywistość. Poniżej kilka przykładów.

 

Henri Weber, którego poglądy na rebelię przytaczaliśmy wcześniej, to działacz Partii Socjalistycznej, senator, eurodeputowany. Urodził się w… Leninabadzie w Związku Sowieckim, gdzie uciekli w czasie wojny jego rodzice pochodzący z Chrzanowa (rodzina żydowskiego zegarmistrza). Później wyjechali do Francji. Weber był działaczem lewicy syjonistycznej, później członkiem komunistycznej organizacji studenckiej i KPF.  Został wyrzucony z partii w 1965 z całą grupą młodych działaczy oskarżanych o „trockistowskie odchylenie”. Wśród wyrzuconych był też m.in. Alain Kryvin, późniejszy szef partii trockistowskiej. W latach 80. Weber wstąpił do socjalistów, pracował dla gabinetu premiera Fabiusa. Jako euro deputowany zajmował się… kulturą i edukacją.

 

Inny bohater maja 68 to wspomniany Alain Krivine. Pochodzi z żydowskiej rodziny z Ukrainy, która wyemigrowała do Francji pod koniec XIX uciekając przed pogromami.

 

Zmarły już w 1988 roku Guy Hocquenghem (rocznik 1946 urodził się w podparyskim Boulogne-Billancourt). To kolejny trockista i uczestnik rewolty. Redagował wówczas periodyk Action. Później był dziennikarzem (m.in. dziennika Liberation), pisarzem, wykładowcą uniwersyteckim i działaczem… ruchu LGBT.

 

Wiceszefem studenckiej organizacji UNEF (Krajowa Unia Studentów) był w 1968 roku, zmarły niedawno Jacques Sauvageot. Razem z Danielem Cohn-Benditem i Alainem Geismarem był czołową postacią tych protestów. Później był m.in. dyrektorem regionalnym Akademii Sztuk Pięknych w Rennes, działala w socjalistycznej partii PSU. W 1993 r. nawiązał do wydarzeń z 1968 i uznał je za „prawdziwy mit założycielski” dla rozwoju feminizmu, pojawienia się społeczeństwa obywatelskiego i krytyki realnego socjalizmu”. Twierdził też, że „moc” tego ruchu trwa nadal.

 

„Czerwony Dany”, czyli Cohn-Bendit to chyba najlepiej znana postać paryskiego maja. Polityk Zielonych, dziś federalista europejski. Pochodzi z rodziny żydowskiej, która mieszkała we Francji i Niemczech. Wybrał jednak niemieckie obywatelstwo, by uniknąć we Francji służby wojskowej. Był zwolennikiem eksperymentów oświatowych. Głośno było o jego doświadczeniach pedofilskich, o których sam wspominał w pamiętnikach.

 

Kolejny bohater 68 to Alain Geismar. Polityk i fizyk, inspektor oświaty narodowej. Jego żoną jest Sylvie Wieviorka, socjalistka, zastępca mera II dzielnicy Paryża. Geismar był też wykładowcą w Instytucie Nauk Politycznych w Paryżu .

 

Romain Goupil (prawdziwe nazwisko Romain-Pierre Charpentier) jest związny z kinematografią. Był wówczas liderem rewolty licealistów. Póżniej zaangażował się w trockizm i był działaczem Ligi Rewolucyjnych Komunistów. W 1994 starował do PE z listy „Europa zaczyna się w Sarajewie”. W ostatnich wyborach wspierał… Macrona.

 

Bernard Guetta, rocznik 1951 to wyjątkow ciekawa postać. Dziennikarz, specjalista od spraw zagranicznych i geopolityki. Pochodzi z rodziny Żydów sefardyjskich z Maroka. Jego ojciec Pierre Guetta był trockistą (antystalinistą), później działaczem antykolonialnym i w końcu członkiem socjalistycznej PSU. Bernard już w wieku piętnastu lat wstąpił do lewackiej Ligi Praw Człowieka. W 68 organizował okupację swojego liceum. Po stażu w „Nouvel Obesrvateur”, pracował dla dziennika „Le Monde”. W 1980 był korespondentem tej gazety w Warszawie. Później pracował jeszcze w Waszyngtonie i Moskwie. Ostatnio w rozgłośni France-Inter.

 

Alain Geismar był działaczem partii socjalistycznej. W 1965 r. został zastępcą sekretarza generalnego Krajowego Szkolnictwa Wyższego (Snesup). W maju opowiadał się za  „za małą rewolucję kulturalną na uniwersytetach”. Po 1969 razem z Bennym Lévym kierował maoistyczną Lewicą Proletariacką (GP). Trafił nawet do więzienia za powiązania z lewackim terroryzmem. Działał na rzecz legalizacji narkotyków. W latach 80-tych trafił do publicznej Agencji Komputerowej (ADI), gdzie zajmował się… edukacją.  W 1986 roku wstąpił do PS. W 1990 r. został inspektorem generalnym edukacji narodowej. Był zastępcą dyrektora gabinetu w rządzie Michela Rocarda. Później pracował jeszcze w rządzie socjalistycznym Lionela Jospina i gabinecie Édith Cresson. Do emerytury w lipcu 2004 r. był doradcą socjalistycznego mera Paryża Bertranda Delanoë.

 

Inny symbol Maja 68 to Patrick Font, który zmarł w wieku 77 lat. Piosenkarz, artysta, redaktor „Charlie Hebdo”. Zaczynał jako nauczyciel w latach 60. W 1998 został skazany na 6 lat (z których 4 odsiedział) za… pedofilię. W swojej twórczości (na poziomie „Nie” Urbana) atakował wszystkie wartości – naród, patriotyzm, Kościół, rodzinę, religię.

 

Serge July, kolejny dziennikarz na liście bohaterów 1968 roku. Był współzałożycielem dziennika Libération, którym kierował w latach 1973 – 2006. Syn masona. Studiując historię sztuki na Sorbonie, wstąpił do komunistycznej Unii Studentów. Na uczelni w Nanterre zakładał razem z Cohn-Benditem tzw. „Komitet Ruchu 22 marca”. Należał wówczas do skrajnie lewicowych przywódców, wydawał biuletyn „Interluttes”. Dyrektorem tej publikacji był… Jean-Paul Sartre. W 1968 razem z Geismarem odwiedzał bratnią Kubę.

 

Hervé Chabalier, także dziennikarz i prezenter telewizyjny.  Zakładał związek Rewolucyjnej Młodzieży Komunistycznej, walczył na barykadach. Rok później pracuje już w stacji radiowej RTL i w agencji prasowej AFP. Dalsza jego kariera to Pierwszy Program TV. W swoich programach zajmuje się kwestiami społecznymi i porusza tzw. „gorące tematy” aborcji, swobód seksualnych, rasizmu, narkomanii. Członek francuskiej rady telewizji publicznej.

 

Zmarły w 2015 r. André Glucksmann był francuskim filozofem i eseistą. Jest to jednak przypadek dość nietypowy. Jego ojciec Rubin pochodził z Czerniowic na Bukowinie. Rodzice byli syjonistami, ale szybko rozczarowali się ideą państwa Izrael. W 1933 zostali komunistami. Rubin był oficjalnie agentem ubezpieczeniowym w Hamburgu, mniej oficjalnie pracował dla wojskowego wywiadu sowieckiego – GRU. Andre fałszując swój wiek, wstąpił dość wcześnie w szeregi Francuskiej Partii Komunistycznej.  Był asystentem Raymonda Arona na Sorbonie, brał czynny udział w wydarzeniach z maja 1968 r. i publikował w „Action”. Później został maoistą i brał nawet udział w bójkach z komunistami prosowieckimi. W 1972 r. nazwał Francję „faszystowską dyktaturą”. W 1977 podpisał list żądający bezkarności dla aktów pedofilii. Powoli jednak jego poglądy ewoluowały. Najpierw walczył o socjalistyczny Wietnam, później angażował się w pomoc tzw. boat peoples, czyli zwiewających z tego raju na łodziach uchodźców. Upominał się o Tybet, a w 1985… poparł politykę Ronalda Reagana. W 2003 opowiadał się za interwencją w Iraku. André Glucksmann popierał wznowienie testów jądrowych Francji, interwencję NATO w Serbii, Czeczenów, był za interwencją francuską w Libii, wspierał w wyborach Sarkozyego. Wrócił też do rodzinnych korzeni i bronił polityki Izraela w Gazie.

 

Co dalej?

Losy majowych buntowników mówią całkiem sporo o przeobrażeniach Francji w ostatnim półwieczu. Chociaż biologia robi tu swoje, to należy pamiętać, że idee ta mają nadal swoich kontynuatorów.  „Postępy francuskiego postępu” trwają. W jaki sposób? Efektem Maja 68 jest między innymi polityczna poprawność, ukształtowanie się idei wielokulturowego społeczeństwa, czy idea „obrony praw proletariatu”, która ewoluowała w „obronę mniejszości seksualnych”. Do spadku po wydarzeniach sprzed pięćdziesięciu lat należy także walka z tradycyjną rodziną i patriarchalnym społeczeństwem, rasizmem, tzw. homofobią, nawet renesans wojującego laicyzmu to popłuczyny tamtej epoki. Jest też walka tożsamością narodową, cywilizacyjną i chrześcijańskimi korzeniami kultury. Spadkiem pomajowym jest ideologia feminizmu, hedonizmu (konsumpcjonizm), wielokulturowości, libertynizmu, czy nawet gender. To pięćdziesiąt lat temu pojawiła się na Zachodzie nowa ideologia, która jakoś tam trwa nadal. Decyzja Macrona, by nie organizować „świętowania” tej rocznicy mogła by wydawać się dobra, gdyby nie mała retrospekcja. W 2017 Emmanuel Macron razem z otoczeniem cieszy się z przejścia do II tury wyborów prezydenckich. Strzelają korki szampana. A wokół niemal już wygranego kandydata stoją… wolnomularz Gérard Collomb, akademik Erik Orsenna, Stéphane Bern, Line Renaud, Jacques Attali. Romain Goupil i Daniel Cohn-Bendit także.

 

 

Bogdan Dobosz

 

Już od 4 maja w sprzedaży! Najnowszy numer najlepszego magazynu dla katolików „Polonia Christiana”. Temat numeru – Rewolucja 1968!

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie