16 lutego 2016

Białoruskie nadzieje i obawy. Co nasi sąsiedzi sądzą o polskiej „dobrej zmianie”?

(fot.REUTERS/Gleb Garanich/FORUM)

Dojście do władzy w Polsce ekipy Prawa i Sprawiedliwości wywołało istną burzę w sympatyzujących z lewicą mediach i gremiach zachodnioeuropejskich. Ze wschodu zaś nie słychać zasadniczo nic. Rosja, jak zawsze nieskora do ujawnienia swoich zamiarów, na razie nie reaguje. Ukraina pochłonięta własnymi problemami nie koncentruje się na sytuacji w Polsce. Litwa tkwi we właściwym sobie bałtyckim izolacjonizmie. Tylko na Białorusi temat „polskiej zmiany” został zauważony zarówno w środowiskach opozycyjnych jak i reżymowych. Opinie i postawy w społeczeństwie są różne, zawsze jednak skupiają się głównie na relacjach między oboma państwami oraz odnoszą się do wspólnej przeszłości.

 

Środowiska opozycyjne na Białorusi są podzielone. Wynika to z różnego postrzegania spraw wewnętrznych i odmiennych orientacji międzynarodowych. Grupa chadeckich sił politycznych, powiązana z establishmentem niemieckiem, chociaż publicznie nie wypowiada się w sprawie wyniku wyborczego w Polsce, nie jest zachwycona zmianami nad Wisłą. Nie wypowiada się także, gdyż wie, iż także z tym polskim rządem będzie musiała współpracować. Jedynie pewne enigmatyczne wypowiedzi świadczą o jej orientacji. W kuluarach mówi się, że Europa jest teraz podzielona, a zmiana w Polsce te podziały pogłębiła. Nie ma wspólnego stanowiska EU wobec Białorusi i reżymu Łukaszenki. Białoruscy chadecy rozumieją, że problemy Europy są znacznie szersze, ale zauważają też, iż „polska zmiana” jest swoistym katalizatorem dalszego umacniania się podziałów politycznych, co nie rokuje dobrze dla kwestii białoruskiej na salonach europejskich.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Inna część opozycji, którą można umownie nazwać proamerykańską, zmianę w Polsce przyjęła niezwykle pozytywnie. Najbardziej czytelnym przykładem jest reakcja partii BNF. BNF (Białoruski Front Ludowy) to formacja o zabarwieniu narodowo-konserwatywnym, na czele której stoi Alaksiej Janukiewicz. Inna, porozłamowa część tego środowiska nosi nazwę Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii BNF, a na jej czele jest znany dysydent i emigrant polityczny Zenon Paźniak. Obydwie partie nie mają znaczących różnic na tle ideologicznym. Natychmiast po zwycięstwie wyborczym Andrzeja Dudy BNF wysłał do niego list gratulacyjny, gdzie pisano: „Liczymy na otwartość Pana, już jako Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na współpracę z naszą partią, która zawsze odwoływała się do wspólnej i Polakom i Białorusinom tradycji niepodległościowej”. Po zwycięstwie PiSu w wyborach parlamentarnych odezwa gratulacyjna miała już odniesienie do koncepcji geopolitycznej, lansowanej przez PiS: „Jako partia partnerska wierzymy, iż zmiana ekipy rządzącej w Polsce przyczyni się do ponownego praktycznego odrodzenia Międzymorza jako związku państw, pragnących pozbawić się zgubnego wpływu Rosji i prowadzić samodzielną politykę. Mamy nadzieję, iż Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości stanie się prawdziwym rzecznikiem Białorusi i wszystkich krajów byłej Rzeczypospolitej Obojga Narodów”.

 

Poparcie partii BNF dla nowej ekipy rządzącej Polską nie ograniczyło się do spraw wzajemnego interesu. Po rozpętaniu przez media europejskie nagonki na władze w Warszawie, BNF wystąpił z apelem, stając w jednym szeregu z Węgrami, które dla solidarności z Polską wyłamały się z mainstreamu europejskiego: „Nie mając zamiaru mieszać się do wewnątrzpolskich podziałów politycznych, chcielibyśmy wyrazić sprzeciw wobec mieszania się zagranicznych i ponadnarodowych organów do spraw niezależnego i demokratycznego państwa. W rodzinie równych wobec prawa narodów europejskich nie może być „starszych braci”, którzy w stylu sowieckiego Politbiura dyktują decyzje polityczne” – napisano.

 

Jeśli zaś chodzi o białoruski establishment, to zmiany w Polsce stały się tematem cotygodniowego programu „Klub redaktorów” na głównym kanale telewizji białoruskiej. Charakteryzując nową sytuację nad Wisłą, dziennikarze odnosili się do stosunków polsko-białoruskich. Uznali, iż polska polityka wobec Białorusi nie powinna się znacząco zmieniać, bo jest ustalana na szczeblu ogólnoeuropejskim, więc jeśli „reset” w stosunkach europejsko-białoruskich został rozpoczęty to nie zatrzyma go zmiana w Polsce. Przy tym redaktor czasopisma „Biełaruskaja Dumka” oraz od niedawna kierownik katedry filozofii Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego dr Wadzim Gigin zauważył, iż należy uważnie śledzić tendencje w rozwiązywaniu spraw mniejszości narodowych w Polsce, gdyż formacja, która niedawno doszła do władzy często popełnia błędy polityczne w tym temacie. Ostatnia uwaga dotyczy chęci „wyrównania rachunków” w stosunkach Polski i Białorusi do mniejszości narodowych (polskiej na Białorusi i białoruskiej w Polsce).

 

Odezwy partii BNF zostały ocenione przez media reżymowe jako „apele wiernopoddańcze” sugerujące potencjalne oddanie Białorusi pod protekcję Polski. Traktują one ideę Międzymorza jako nową edycję Rzeczypospolitej, w której drugi człon jej nazwy historycznej – „Obojga Narodów” – jest zamieniony na przymiotnik „Polska”. Uważają, iż hasła równouprawnienia narodów nie będą tu mieć poważnych konsekwencji, a współpraca skończy się polonizacją i Polską „od morza do morza”. Negatywne odniesienie jest potęgowane domniemanym udziałem Stanów Zjednoczonych w protegowaniu takiej idei. Media państwowe oceniają, iż dominacja polska jest przykrywką dla amerykańskich interesów w regionie. Wobec tego są one bardziej ugodowo nastawione do tandemu niemiecko-francuskiego.

 

Media państwowe na Białorusi oczywiście nie ograniczają się do pustych deklaracji w tej sprawie, ale udowadniają swoje tezy wymiernymi z ich punktu widzenia zarzutami opierającymi się na faktach: działanie TV Belsat, Program mobilności studentów im. K. Kalinowskiego oraz nadawanie Radia Racja. Te kroki uważane są za nieprzyjazne wobec Białorusi. Wobec tego reżymowe media nie wiążą poważnych nadziei na zmianę w tej polityce wobec Białorusi z nastaniem nowej władzy w Warszawie.

 

Opinia publiczna na Białorusi jest podzielona w ocenie nowej sytuacji politycznej w Polsce. Opozycja „proamerykańska” jest nastawiona bardzo optymistycznie do ekipy PiSu, licząc na swego rodzaju restytucję Rzeczpospolitej Obojna Narodów i realizację idei Międzymorza, polegającą na ścisłej współpracy między państwami. Z kolei „opcja proniemiecka” i „prorosyjska” nie są zachwycone nowym rozdaniem, ale nie liczą na jakiekolwiek realne zmiany wobec Białorusi. Przypuszczenia której z opcji się sprawdzą? Okaże się w przyszłości.

 

Aleksander Straclov Karwacki

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie