Po wyborach w Bawarii rozpoczyna się budowa rządowej koalicji. Choć zwycięstwo odniosła w nich tradycyjnie Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU), to odnotowała wynik niepozwalający jej na samodzielne rządy. Chadecja podjęła już decyzję, z kim chce zawrzeć sojusz.
Jeszcze przed wyborami wskazywano, że najbardziej prawdopodobnym wariantem przyszłej koalicji będzie związek CSU z Wolnymi Wyborcami (FW) – centrowym ugrupowaniem pod wieloma względami zbliżonym do CSU. Prognozy te okazały się słuszne. Wolni Wyborcy odnieśli wynik na tyle dobry, że chadecja nie musi zastanawiać się nad drugim wariantem – a była nim koalicja ze skrajnie ideologiczną partią Zielonych, dążącą do przeprowadzenia głębokiej rewolucji społecznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak informuje bawarska „Süddeutsche Zeitung”, w środę władze CSU podjęły decyzję o rozpoczęciu rozmów negocjacyjnych z FW. Zarazem odrzucono propozycję Zielonych, na co ich czołowy przedstawiciel Ludwig Hartmann zareagował z dużym rozgoryczeniem.
Po wyborach, w których rewolucjoniści otrzymali aż 17,5 proc. głosów, nastroje Zielonych były wyjątkowo radosne; partia zdawała się być przekonana o swoim wejściu do przyszłego rządu. – Nasz land potrzebuje ekologicznego przełomu i społecznego odnowienia. To byłoby możliwe z nami, z Zielonymi. Teraz wygląda na to, że się to nie uda – mówi Hartmann.
Oprócz kwestii ekologicznych CSU różni się też od Zielonych w sposób fundamentalny zapatrywaniem na sprawę kryzysu migracyjnego. Radykałowie chcieliby szerokiego otwarcia granic i polityki pełnej tolerancji dla mas islamskich.
Rząd musi powstać w bardzo krótkim czasie, bo już na 5. listopada przewidziane jest posiedzenie nowego parlamentu Bawarii.
Zarówno premier Bawarii Markus Söder jak i szef FW Hubert Aiwanger zapewniają, że są bardzo optymistycznie nastawieni i mają nadzieję na osiągnięcie porozumienia. Aiwanger podkreślił, że nie widzi większych przeszkód w zawarciu koalicji. Rozmowy ruszą albo w piątek, albo w poniedziałek. Wolni Wyborcy poza Bawarią praktycznie nie istnieją, stąd sojusz CSU-FW nie będzie miał większego przełożenia na pozycję głównych partii politycznych na scenie ogólnoniemieckiej.
CSU straciła w ostatnich wyborach ponad 10 proc. wyborców względem roku 2013. Przejęła ich niemal w całości Alternatywa dla Niemiec (AfD), bo część Bawarów była rozczarowana postawą chadecji wobec kryzysu migracyjnego. Choć w związku z tym niedzielne głosowanie jest ewidentną porażką CSU, to nie przekreśla pozycji tej partii na przyszłość.
Koalicja CSU-FW będzie mieć stabilną większość i niewykluczone, że partii kierowanej od lat przez Horsta Seehofera uda się odbudować zaufanie obywateli.
Dzięki możliwości zatrzymania Zielonych poza rządem nie można też w ostateczności mówić o rewolucji w landzie. Taką narrację serwuje zwłaszcza lewica, twierdząc, że Bawarczycy odwracają się od wartości chrześcijańskich. To nieprawda, bo CSU i AfD łącznie otrzymały niemal 50 proc. głosów, a dobry wynik Zielonych jest efektem przede wszystkim dramatycznego upadku socjaldemokratycznej SPD.
Źródła: sueddeutsche.de, informacja własna
Pach