Sędzia Klaus-Jürgen Schmid wywołał w styczniu w Bawarii i częściowo całych Niemczech poważny skandal. Sądząc islamskiego uchodźcę z Afganistanu za grożenie śmiercią jego rodakowi, który nawrócił się na chrześcijaństwo, Schmid zdjął ze ściany sali sądowej krzyż.
Choć w Bawarii znak Męki Pańskiej wisi we wszystkich sądach, sędzia uznał, że w tym wypadku obecność krzyża mogłaby sugerować oskarżonemu islamiście, że niemiecki wymiar sprawiedliwości kieruje się nie tylko prawem, ale także religią. Tłumaczył, że Afgańczyk, powiązany z grupami radykalnymi, był pełen płomiennej nienawiści do chrześcijaństwa, a on chciał ją z niego wykorzenić.
Wesprzyj nas już teraz!
Choć na Schmida posypała się ogromna krytyka, w tym ze strony byłego premiera Bawarii oraz tamtejszego resortu sprawiedliwości, sędzia przez długi czas pozostał nieubłagany. Zapowiedział nawet, że krzyża już nigdy nie powiesi w sali sądowej, przenosząc go na stałe na korytarz. Jak argumentował, zbyt często ma do czynienia z oskarżonymi uchodźcami, z których – jak wiadomo – przytłaczająca większość to muzułmanie.
Okazuje się jednak, że ten radykalny gest poddaństwa wobec poprawności politycznej, przez wielu obserwatorów w Niemczech interpretowany też jako zgoda na islamizację, był jednak krokiem za daleko. Bawarski resort sprawiedliwości uznał, że sędzia Schmid zdejmując krzyż nie działał w granicach prawa, jak sam twierdził, ale naruszył obyczaj obowiązkowy dla wszystkich sal sądowych w landzie.
Jak podaje portal Merkur.de, sędzia rzeczywiście zrewidował swoje zamiary. Jak teraz tłumaczy, błędnie zinterpretował obowiązujące w Bawarii od niedawna przepisy. Te zabraniają pracownikom sądów noszenia wyraźnie widocznych symboli religijnych. Nie dotyczy to jednak krzyża wiszącego na ścianie – i ten został już tam z powrotem powieszony. Schmid wyjaśnił, że jego intencją nie było nigdy uleganie islamizacji.
Źródła: kath.net, merkur.de
Pach