21 listopada 2012

Bądź cierpliwy w znoszeniu wzgardy

(Św. Alfons Maria de Liguori)

Wreszcie – powinniśmy ćwiczyć naszą cierpliwość oraz okazywać miłość Bogu w znoszeniu ze spokojem wzgardy okazanej nam przez innych. Kiedy ktoś odda się całkowicie Bogu, Bóg sam to sprawi lub na to zezwoli, aby był przez ludzi pogardzany i prześladowany.

Pewnego dnia bł. Henrykowi Suzo ukazał się anioł i powiedział: „Henryku, dotychczas umartwiałeś się na swój sposób, od dzisiaj będziesz się umartwiał tak, jak to spodoba się innym”. Następnego dnia, gdy wychylił się z okna, zobaczył psa trzymającego w pysku szmatę, którą całkowicie porozdzierał. Wtedy posłyszał głos: „W ten sposób ty będziesz szarpany językami ludzi„. Pochylił się i zabrał ten łachman, zachowując go ku swemu pocieszeniu na czas utrapień, które mu zostały przepowiedziane.

Zniewagi i oszczerstwa to rozkosze upragnione i poszukiwane przez świętych. Św. Filip Neri, mieszkając w domu św. Hieronima w Rzymie, przez 30 lat był tam przez wielu bardzo źle traktowany, ale właśnie dlatego nie chciał go opuścić i przejść do nowego oratorium, przez niego samego ufundowanego, gdzie mieszkali jego umiłowani synowie, którzy go gorąco zapraszali, i tam żył dotąd, aż sam papież nakazał mu się przeprowadzić.

Wesprzyj nas już teraz!

Św. Jan od Krzyża, będąc zmuszony zmienić klimat z powodu choroby, która go potem doprowadziła do śmierci, zrezygnował z konwentu, gdzie znalazłby więcej wygód i życzliwego sobie przełożonego, a wybrał klasztor ubogi, gdzie przełożonym był jego nieprzyjaciel, który przez długi czas, prawie do jego śmierci, upokarzał go i znęcał się nad nim w różnoraki sposób, a nawet innym zakonnikom zabronił go odwiedzać.

Oto jak święci szukają nawet okazji, by byli bardziej upokarzani. Św. Teresa napisała taką oto godną zapamiętania maksymę: „Kto pragnie doskonałości, powinien dobrze uważać, by się nie skarżyć, mówiąc: »Uczyniono mi to i to bezpodstawnie«. Jeżeli bowiem nie chcesz nieść każdego krzyża, a tylko ten, który ma racjonalne podstawy, to doskonałość nie jest dla ciebie„. Wspaniała jest odpowiedź, której udzielił Chrystus św. Piotrowi męczennikowi, kiedy ten żalił się, że niesłusznie go uwięziono, bo nic złego nie uczynił: „A Ja cóż uczyniłem, że musiałem potem wisieć na krzyżu, cierpieć i umrzeć za ludzi?

Tak czynili i inni święci. Kiedy byli znieważani, ileż pociechy znajdowali w tym, że Jezus dla nas również znosił te zniewagi! Św. Eleazar zapytany przez żonę, jak może znosić z cierpliwością tyle zniewag, nawet od własnych sług, odpowiedział: „Rozważam upokorzenia Jezusa i widzę, że uczynione mi zniewagi są niczym w porównaniu z tymi, które On wycierpiał dla mnie. I tak Bóg daje mi siłę, abym wszystko zniósł w pokoju„.

Dla osoby, która nie kocha Boga, wszelkie zniewagi, ubóstwo, cierpienie i przeróżne udręki są pokusami, by bardziej oddalić się od Boga. Natomiast dla osoby miłującej są one bodźcami, by jeszcze bardziej z Nim się zjednoczyć i jeszcze bardziej Go kochać: Wielkie wody nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki (Pnp 8, 7). Nawet najcięższe i największe cierpienia nie ugaszą płomieni miłości, a wręcz je rozniecą w sercu, które nie kocha niczego prócz Boga.

Ale w tym momencie niektórzy zadadzą nam pytanie: Dlaczego jednak Bóg obarcza nas tak licznymi krzyżami i raduje się, widząc, że cierpimy, że jesteśmy upokarzani, prześladowani i dręczeni przez świat? Czyżby był tyranem o tak okrutnym usposobieniu, dla którego przyjemnością jest widok naszego cierpienia?

Ależ nie, Bóg nie jest ani tyranem, ani okrutnikiem: jest pełen litości i miłości wobec nas. Wystarczy zauważyć, że ukochał nas, poświęcając nawet życie. Prawdą jest jednak, że raduje się, gdy widzi, jak znosimy cierpienie, ale tylko ze względu na nasze dobro. Cierpiąc bowiem tutaj, uwalniamy się od cierpienia w życiu przyszłym za winy, które popełniliśmy wobec Bożej sprawiedliwości. Raduje się tym, bo w ten sposób nie przywiązujemy się do przyjemności tej ziemi; podobnie jak matka, która chcąc odsunąć dziecko od piersi, przykłada do niej żółć, by mu ją obrzydzić. Raduje się, ponieważ kiedy widzi, że znosimy cierpienia cierpliwie i z uległością, wie, że w ten sposób okazujemy Mu naszą miłość. Jest to Jego radością, ponieważ w ten sposób osiągamy większą chwałę w raju. Z takich to powodów, a więc jedynie z litości i miłości, Pan cieszy się, widząc, jak znosimy cierpienie.

[…] Aby rozwijać w sobie świętą cierpliwość we wszystkich naszych utrapieniach, musimy być przekonani, że każde cierpienie pochodzi z Bożych rąk, czy to bezpośrednio od Niego, czy też pośrednio poprzez ludzi. Dlatego gdy jesteśmy nękani cierpieniem, dziękujmy Panu i akceptujmy z radością wszystko, co On rozporządzi wobec nas, zarówno to, co pomyślne, jak i przeciwności, ponieważ wszystko czyni dla naszego dobra: Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra (Rz 8, 28).

Co więcej – gdy nas coś dręczy, warto spojrzeć na cierpienia piekła, na które kiedyś zasłużyliśmy. Wtedy każde nasze obecne cierpienie w porównaniu z mękami w piekle wyda nam się niepomiernie mniejsze. Ale największą pomocą, większą od jakiegokolwiek przekonywania, w cierpliwym znoszeniu każdego cierpienia, każdej zniewagi i wszelkich przeciwieństw jest modlitwa. Bowiem przez modlitwę Bóg udziela nam takiej siły, której my sami z siebie nigdy byśmy nie posiedli. Tak też czynili święci: polecali się Bogu i dzięki temu stawili czoła wszelkim udrękom i prześladowaniom.

Św. Alfons Maria de Liguori, Umiłowanie Jezusa Chrystusa w Życiu codziennym, Homo Dei, 2010, s. 163-166.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram