22 lutego 2018

Arabia Saudyjska chce być mocarstwem atomowym… Czy tylko w energetyce?

(źródło: pixabay.com)

Deklaracja ministra spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej o mocarstwowych planach stanięcia w szeregu potęg energetyki jądrowej rozpaliła dyskusje nie tylko o skali zapowiadanych inwestycji, ale także o ewentualności wykorzystania doświadczenia z energetyki cywilnej do pozyskiwania wzbogaconego uranu, potrzebnego do wyprodukowania bomby atomowej.

 

Zapowiedziany przez saudyjskiego szefa dyplomacji Adela bin Ahmeda Al-Jubeira ambitny plan wejścia do grona największych producentów energii elektrycznej na bazie siłowni atomowych, wysłany z Monachium podczas konferencji o bezpieczeństwie, został odebrany jako nasilenie gry, którą Królestwo Arabii Saudyjskiej prowadzi od lat. W czasie zaostrzenia sytuacji na Bliskim Wschodzie i kształtowania się dwóch bloków politycznych, konkurencyjnych a nawet wrogich wobec siebie, złożenie takiej deklaracji jest również elementem nacisku, jakim Rijad chce wzmocnić swoją pozycję wobec supermocarstw.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak podał portal „Xaiq quazeti”, minister Al-Jubeir poinformował, że władze Arabii Saudyjskiej prowadzą obecnie rozmowy z 10 państwami, z których może być wybrany partner dla państwowych inwestycji na Półwyspie Arabskim. Wrażenie w świecie dyplomacji i biznesu zrobiła kwota, jaką podał Adel bin Ahmed Al-Jubeir – 80 miliardów dolarów przeznaczone na budowę 16 reaktorów atomowych w ciągu 20-25 lat.

 

O tym, że plany te nie będzie łatwo zrealizować Arabii Saudyjskiej można wyczytać między wierszami w wypowiedzi ministra Al-Jubeira, który wezwał władze Stanów Zjednoczonych aby przyznały jego państwu takie samo prawo i traktowanie jak innym krajom, mogącym przerabiać paliwo jądrowe na potrzeby energetyki cywilnej. Ostrożność Waszyngtonu podyktowana jest doświadczeniem i problemami, jakie Zachód ma z Iranem. Islamska Republika Iranu ma bowiem możliwości – dzięki opanowaniu niezbędnej dla energetyki cywilnej metody wzbogacania uranu – produkowania samodzielnie uranu wzbogacanego do poziomu, jaki wystarcza do zastosowania go do budowy bomby atomowej. Iran na razie tego nie robi, w myśl porozumienia z Zachodem, który w zamian miał znieść sankcje ekonomiczne.

 

Nie wiadomo, jak na uruchomienie programu budowy elektrowni jądrowych w Arabii Saudyjskiej zareagowałby teraz Iran. Rijad i Teheran stoją bowiem po dwu stronach barykady, walcząc o wpływy na Bliskim Wschodzie i próbując ogarnąć swoimi skrzydłami mniejsze państwa Bliskiego Wschodu. Dualny podział państw na dwa sojusze nie jest trwały, ale rolę dwóch centrów rezerwują dla siebie Iran i Arabia Saudyjska. Za Teheranem stoi Rosja, za Arabią Saudyjską Waszyngton, który zachowuje dużą rezerwę wobec ewentualności poszerzania kręgu państw, mających możliwość produkcji uranu wysoko wzbogaconego. Nawet jak jest nim bliski obecnie sojusznik, dysponujący dziesiątkami miliardów dolarów na inwestycje, które byłyby intratne dla firm zza oceanu.

 

Determinacja Arabii Saudyjskiej objawia się m.in. w podaniu liczby aż 10 państw, z którymi Rijad rozmawia o współpracy w budowie elektrowni atomowych i rozwoju technologii, włącznie z samodzielnym pozyskiwaniem wzbogaconego uranu. To właśnie skala inwestycji ma tłumaczyć ekonomiczny sens wejścia w samodzielne opanowanie technologii wzbogacania uranu. Grę o wejście do grona państw dysponujących własną energetyką jądrową Arabia Saudyjska prowadzi od lat. Wśród potencjalnych kontrahentów wymieniani byli Rosjanie, Amerykanie i Koreańczycy z Korei Południowej. Ci ostatni już pokazali swoje umiejętności podczas budowy elektrowni atomowej u sąsiada Saudów – w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. ZEA nie planowały jednak wejścia w posiadanie technologii wzbogacania uranu, która wydaje się być kluczowa dla Waszyngtonu. Z Rosją kontakty w sposób naturalny oziębiły się ze względów politycznych. W kontekście napięcia Iran/ Rosja kontra Waszyngton/ Rijad może okazać się, że nawet miliardy saudyjskich petrodolarów, przewidziane na kontrakty dla budowniczych kilkunastu reaktorów atomowych, nie przebiją ceny względnego spokoju, który na Bliskim Wschodzie jest coraz trudniej utrzymać.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram