29 marca 2016

Antyrodzinna ustawa zostanie zmieniona. Koniec z nadużyciami urzędników?

Podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja zakazująca odbierania dzieci rodzicom z powodu biedy nie rozwiązuje problemu urzędniczych nadużyć wobec rodzin – uważają organizacje zajmujące się pomocą ofiarom szkodliwych ingerencji wymierzonych w autonomię władzy rodzicielskiej. W odpowiedzi Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej zapowiada nowelizację, która zlikwidować ma biurokratyczną patologię.


W lutym parlament zdecydował, że powierzenie dziecka tak zwanej pieczy zastępczej nie będzie możliwe wyłącznie na podstawie przesłanki wynikającej ze skromnych warunków materialnych, w jakich żyje rodzina. Zmiana wynika z przyjętej przez posłów i senatorów nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

To krok w dobrą stronę, ale niewystarczający – uważa aplikant adwokacki Maciej Kryczka, który z ramienia Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris zajmuje się przypadkami nieuzasadnionego naruszania rodzicielskiej autonomii. Wskazuje on, iż przyjęta nowelizacja kodeksu rodzinnego i opiekuńczego dotyczyła prowadzonych przed sądami rodzinnymi postępowań mogących skutkować ograniczeniem albo pozbawieniem władzy rodzicielskiej. Poprawki przegłosowane przez posłów i senatorów doprecyzowały powody, dla których mogą nastąpić tak drastyczne interwencje, z odbieraniem dzieci włącznie. – Fundamentalnym problemem ustawodawczym, aktem, na podstawie którego urzędnicy mogą ingerować w autonomię rodziny, jest obowiązująca ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, przyjęta w 2005 roku i zmieniona pięć lat później. Żeby faktycznie zlikwidować problem nadużyć, należałoby dokonać co najmniej jej nowelizacji – podkreśla nasz rozmówca.

 

Co w prawie skrzeczy?

Zdaniem Tomasza Elbanowskiego z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, już sama nazwa ustawy – sugerująca, iż rodzina z samej swojej istoty stanowi źródło patologii – jest dyskryminująca i sprzeczna z Konstytucją, która zakłada ochronę „najmniejszej komórki społecznej” przez państwo: – To ewenement na skalę światową. Nawet państwa prowadzące surową politykę względem rodziny wprowadziły analogiczne ustawy odnoszące się do ‘przemocy domowej’ a nie ‘przemocy w rodzinie’.


Maciej Kryczka uważa, że sposób, w jaki w ustawie sformułowane zostało pojęcie przemocy, to największy spośród jej licznych mankamentów. Użyta definicja jest bardzo szeroka i obejmuje również zwyczajne, stosowane tradycyjnie przez rodziców środki wychowawcze. O tym zaś, czy wobec dziecka doszło do tak specyficznie rozumianej przemocy, decyduje subiektywna opinia urzędnika: – Napominanie dziecka, krytykowanie go, ograniczanie jego kontaktu z towarzystwem, które może, według rodziców, wpływać na nie demoralizująco – to wszystko, w myśl określonej w ustawie legalnej definicji, może zostać zakwalifikowane jako przemoc. Taki stan rzeczy prowadzi do absurdu: rodzic nie może córce zabronić wyjścia na dyskotekę albo zweryfikować, czy jego dziecko nie nadużywa środków psychoaktywnych – mówi Kryczka.

Na szereg nadużyć, do jakich dochodzi dzięki przyznaniu pracownikom socjalnym tak szerokich kompetencji, z odebraniem dziecka włącznie, wskazuje opublikowany w 2015 roku raport Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Dokument sporządzony został po analizie 130 spraw, w efekcie których urzędnicy doprowadzili do rozdzielenia rodzin. Mówi zarówno o nieprecyzyjnych, a co za tym idzie – dowolnie interpretowanych przepisach ustawy, jak i o wielu przypadkach jej łamania. Jak pisze dr Jerzy Słyk, autor raportu, spośród wszystkich analizowanych postępowań, w wyniku których urzędnicy decydowali o odebraniu dzieci rodzicom, do faktycznej przemocy doszło w zaledwie 13 procentach przypadków.

 

Jak podkreśla Maciej Kryczka, ustawa w obecnym brzmieniu narusza zasadę prawa do sprawiedliwego sądu. Przewiduje bowiem, że gdy urzędnik odbierze dzieci, strony mogą złożyć zażalenie na jego postępowanie. Sąd musi zaś rozpatrzeć sprzeciw w ciągu 24 godzin. – Bardzo często w takich sytuacjach sędzia wydaje werdykt tylko na podstawie notatek, materiałów dowodowych czy opisu stanu faktycznego, przedstawionych jedynie przez urzędnika. Rzecz jasna, ten zaś nie będzie pisał w swoich notatkach niczego, co uzasadniałoby pozostawienie tego dziecka w rodzinie, skoro podjął decyzję przeciwną – wskazuje ekspert Ordo Iuris.

 

– Jak wynika z sygnałów docierających do nas od rodzin objętych postępowaniami, powszechna jest praktyka nieinformowania rodziców o możliwości uczestnictwa w rozprawach, które tak żywotnie ich dotyczą – dodaje Tomasz Elbanowski.

 

Jedna doba, w ciągu której musi zostać rozpatrzone zażalenie, to zatem okres tylko z pozoru korzystny dla rodzin. Faktycznie sąd często nie ma nawet czasu na wysłuchanie skarżącej się strony. Rodzice, których nie stać na zatrudnienie profesjonalnego pełnomocnika, niejednokrotnie nie potrafią poprawnie sformułować skargi. Zażalenie musi zaś spełniać wymogi formalne określone w kodeksie postępowania cywilnego. Sąd natomiast odrzuca pisma nieuwzględniające kryteriów. 

 

Inwigilacja i nadużycia

Kłopoty rodzin zagrożonych odebraniem dzieci nie zaczynają się, ani nie kończą się na sądach. Przeciwnie – te i tak są w porównaniu z pracownikami socjalnymi lepiej predystynowane do w miarę obiektywnego rozpatrywania drażliwych spraw, mogących przecież skutkować prawdziwymi dramatami. Sąd najpierw ustanawia asystenta dla rodziny, którą zobowiązuje do określonego postępowania, na przykład uczestnictwa w terapiach czy warsztatach, zadbania o czystość domu i higienę dzieci. Może ustanowić kuratora, a dopiero jeśli lżejsze instrumenty zawiodą, stosuje przepis o odebraniu dzieci.

Tymczasem od 2010 roku urzędnik może zabrać rodzicom dziecko nawet bez wyroku sądu. W ostatnim roku zanotowano aż 1 300 takich przypadków.

 

„Jak wynika z danych statystycznych, w 2014 r. na podstawie art. 12a ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie odebrano 1 359 dzieci,  w tym 690 chłopców i 669 dziewczynek. Prawie jedna trzecia z tych dzieci znalazła schronienie u osoby najbliższej (…), a więc np. u dziadków, co oznacza, że nie przeżywały traumy związanej z umieszczeniem w opiece instytucjonalnej” – poinformowało nasz portal biuro prasowe Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej.

O problemy naprawdę nietrudno. Obowiązująca szeroka definicja przemocy daje duże możliwości zastosowania represji nawet wobec rodzin, które trudno byłoby określić jako patologiczne. Przekonują się o tym na co dzień zarówno Instytut Ordo Iuris, jak i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców.

 

Dzięki funkcjonującym dzisiaj przepisom urzędnik socjalny, ale również lekarz, nauczyciel, pedagog, czy policjant może zainicjować procedurę inwigilacji rodziny poprzez „Niebieską Kartę”. Wystarczy zaledwie podejrzenie, że w czterech ścianach stosowana jest przemoc (albo „przemoc”). Osoba, w stosunku do której uruchomione jest takie postępowanie, nie jest o tym informowana od razu. Nie może zatem zweryfikować prawdziwości dokumentów zgromadzonych w trakcie czynności urzędnika. O założeniu karty dowiaduje się już po fakcie. W każdej gminie powstać musiały zespoły interdyscyplinarne zajmujące się rodzinami, które zostały objęte urzędniczym nadzorem. Na podstawie anonimowego donosu można gromadzić wszelkie dane dotyczące rodziny, również tzw. wrażliwe. – 2,6 tysiąca gmin tworzy sieć inwigilacji prowadzonej w sposób całkowicie sprzeczny z zasadami państwa prawa – alarmuje Tomasz Elbanowski.

W jednej ze spraw badanych przez Ordo Iuris urzędnik wnioskował o objęcie nadzorem rodziny, która zwróciła się do gminy o jednorazowy zasiłek socjalny. Powodem interwencji była… wielodzietność. Na szczęście w tym przypadku sąd odmówił zastosowania represji.

 

Z kolei w Białej Podlaskiej powodem alarmu wszczętego przez pracownika socjalnego okazały się zauważona przezeń ozdobna butelka po winie (gospodyni chciała ją wykorzystać w charakterze wazonu), a także naderwana tapeta. Tropiciel domowej przemocy uznał, że to warunki niegodne by wychowywały się w nich dzieci.

 

Nic dziwnego, że liczba prowadzonych przez policję „Niebieskich Kart” od wielu miesięcy oscyluje wokół 70-80 tysięcy. Maciej Kryczka ocenia, iż system mający zwalczać patologię sam jest niewydolny i wypaczony a uzbrojenie urzędników w zbyt silne narzędzia powoduje nadużycia. Jak można temu przeciwdziałać?

 

Maciej Kryczka: – Należy przede wszystkim pozbawić pracowników socjalnych administracyjnych instrumentów quasi-karnych a wyposażyć ich tylko i wyłącznie w narzędzia świadczenia rodzinom pomocy. Trzeba doprecyzować definicję przemocy tak, by odpowiadała faktycznemu znaczeniu tego pojęcia i nie pozostawiała tak szerokiego pola do nadużyć jak obecnie. Odebranie dzieci powinno być ostatecznością, w sytuacji faktycznej przemocy i realnego fizycznego zagrożenia dla jej ofiar.


Tomasz Elbanowski, który w imieniu Fundacji Rzecznik Praw Rodziców rozmawiał już z wiceministrem sprawiedliwości i postulował daleko idące zmiany w prawie, podkreśla, iż w obecnej sytuacji potrzebna jest praca u podstaw na rzecz zmiany świadomości urzędników oraz sędziów, którzy realizują przepisy. Po drugie zaś – pomoc rodzicom, którzy nie znają swoich praw.

 

Fundacja RPR od lat protestuje przeciwko ustawie błędnie zwanej antyprzemocową. Czwarty rok prowadzi też telefoniczną linię pomocy dla rodzin zagrożonych odebraniem dzieci. Dotychczas wsparcie otrzymało ponad 800 rodzin.

– To jest barbarzyństwo, które w cywilizowanym państwie nie powinno mieć miejsca – mówi Tomasz Elbanowski o fakcie, iż kilka tysięcy dzieci pozostaje dziś poza własnymi rodzinami w efekcie przymusowego rozdzielenia ich z najbliższymi przez urzędników.

 

Zła ustawa będzie znowelizowana

Pojawiła się jednak realna szansa, że obecny stan rzeczy ulegnie zmianie. W odróżnieniu od poprzedników, reprezentanci rządu Prawa i Sprawiedliwości spotykają się z przedstawicielami organizacji prorodzinnych. Od resortu odpowiedzialnego za politykę społeczną otrzymaliśmy obietnicę znowelizowania ustawy „antyprzemocowej” w celu ochrony autonomii rodziny. „Należy (…) eliminować sytuacje, w których dochodzi do nieprawidłowości oraz sytuacje, gdy przewlekłe postępowanie sądu uniemożliwia szybki powrót dziecka do rodziny, gdy nie było zasadności decyzji o jego odebraniu. Dlatego też planowane są zmiany do ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w powyższym zakresie. (…) Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozpoczyna dyskusję dotyczącą zmian systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, opracowany projekt zmian zostanie poddany uzgodnieniom międzyresortowym i szerokim konsultacjom z partnerami społecznymi” – czytamy w piśmie nadesłanym do naszej redakcji przez Magdalenę Bukowską z MPRiPS.

 

 

 

Roman Motoła





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie