12 czerwca 2015

Antyklerykalna faza Pawła Kukiza

(Katowice, 1993. Pawel Kukiz z zespolem Piersi na festiwalu Odjazdy '93. Fot. Darek Majewski / FORUM)

Propagowane obecnie przez Kukiza-polityka JOW-y doskonale wpisują się w społeczne oczekiwania związane z negatywną oceną sytuacji politycznej. Również i Kukiz-muzyk zgłaszał wielokrotnie aspiracje do bycia „kronikarzem” czasów mu współczesnych. Czasem ze złym skutkiem.

 

Popularność politycznego wcielenia byłego lidera zespołu Piersi spędza sen z oczu niemałej części partyjnych elit. Jego prosty przekaz podkreślający konieczność przewietrzenia parlamentu poprzez wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych trafił na podatny grunt. Chęć dokonania takiej zmiany okazała się bliska oczekiwaniom wielu Polaków, zwłaszcza najmłodszych spośród uprawnionych do głosowania. Bez wątpienia na naszych oczach – czas zweryfikuje jego trwałość – pojawiło się nowe zjawisko polityczne z twarzą Pawła Kukiza.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Muzyk bynajmniej nie jest nową postacią na firmamencie polskiego życia publicznego. Jego dokonania na niwie piosenkarskiej są szeroko znane. Można pokusić się o stwierdzenie, iż jego twórczość zmieniała się wraz ze otaczającą nas rzeczywistością. Z pewnością także poglądy i przekonania polityczne dojrzewały z czasem.

Śpiewając o „zbliżającym się księdzu proboszczu” Paweł Kukiz wszedł w koleiny antyklerykalnej fiksacji lat 90. Wtedy każdego dnia Polaków bombardowano informacjami, w których główną rolę odgrywali niedobrzy „czarni”. Na wysokości zadania stanął wtedy także artystyczny mainstream straszący „iranizacją kraju”.

 

Kościół w latach 90. mógł wreszcie, po latach komunistycznego knebla, odzyskać pełnoprawny głos w debacie publicznej. Wielu to się jednak nie spodobało. W awangardzie antyklerykalnej ofensywy pierwszoplanową rolę odgrywali nie tylko spadkobiercy „czerwonej zarazy”, ale również i opozycjoniści z tzw. lewicy laickiej, jeszcze niedawno chroniący się przecież przed milicyjną pałką w murach katolickich świątyń. Gdy tylko Kościół przypominał o prawach ludzi wierzących bądź wystąpił z krytyką wprowadzanego porządku, natychmiast stał się balastem, do którego zrzucenia wzywali przedstawiciele tworzącego się polityczno-medialno-artystycznego salonu.

 

Każdy bardziej zdecydowany głos płynący od polskich hierarchów był ukazywany opinii publicznej jako zamach na „odzyskaną wolność”. Z wielu ust popłynęły frazesy o „niezrozumieniu przez Kościół demokracji” czy o zagrażającym Polsce „fundamentalizmie religijnym”. Bolesnym pozostaje fakt ówczesnej przeogromnej popularności pisma Jerzego Urbana pt. „Nie”, adresowanego do obsesyjnie antyklerykalnych osobników.

 

W chór krytykujący na każdym kroku „funkcjonariuszy Pana B.” wpisało się także wielu artystów, również tych znanych z bezkompromisowych wobec władzy występów podczas festiwalu jarocińskiego. Trudno nie zgodzić się z Grzegorzem Kasjaniukiem stwierdzającym w 48. numerze „Frondy”, iż „antyklerykalizm lat 90-tych jest pokłosiem ziarna zasianego w Jarocinie. Przykładem jest ruch punk – jego anarchistyczne sztandary w pierwszych latach funkcjonowania festiwalu w Jarocinie oznaczały antykomunizm, a w końcowych antyklerykalizm”.

 

Doskonałe exempli causa dające wyobrażenie, czym była antyklerykalna nagonka lat 90.,  stanowi piosenka zespołu Piersi pt. „ZChN zbliża się”. Zasłaniając się szczerymi intencjami muzyk stwierdził: to był rodzaj wallenrodyzmu. Jestem człowiekiem szczerze wierzącym. Mam głęboko wpojone zasady wiary, ale nagle zaczęły się dziać rzeczy, które wzbudziły mój głęboki sprzeciw i kazały protestować. Paweł Kukiz stworzył antyklerykalnego upiora, którego iście diabelski swąd miał się za nim ciągnąć jeszcze przez długie lata. Uprawiane przez Kukiza „śmieszki” w postaci przypisania autorstwa piosenki… szatanowi, trudno uznać za zabawne. Jak bowiem, zdaniem Kukiza powstała ta piosenka? Było tak: przez otwarte okno sfrunęła kartka, jakaś siła kazała mi przepisać znajdujące się na nim słowa – opowiadał w rozmowie z Adamem Halberem muzyk, któremu zarzucano obrazę katolicyzmu. W 1993 roku grupa dostała sądowy zakaz publicznego wykonywania tej piosenki. Nie przeszkodziło to jednak Piersiom zaintonować jej pierwszych taktów na festiwalu w Jarocinie tego samego roku. Tłum słuchaczy natychmiast podjął śpiew…

 

W późniejszych wywiadach Kukiz deklarował, iż nie spodziewał się tak wielkiej popularności swojej piosenki. Taka opinia wydaje się mocno naiwna, zwłaszcza w kontekście wspomnianej antykościelnej atmosfery lat 90.  Tego typu wykwity twórczości podszyte nienawiścią do „pasibrzuchów w sutannach” mogły liczyć na życzliwe przyjęcie u młodych ludzi bombardowanych antyklerykalną propagandą oraz u zainteresowanego w podsycaniu jej medialno-politycznego światka. Szkody, jakie ta głupawa piosenka wyrządziła trudno oszacować, zwłaszcza że podkładem melodycznym dla opowiastki o „księdzu proboszczu” stała się dziecięca pieśń eucharystyczna „Pan Jezus już się zbliża”. Pytanie, ilu spośród ówczesnych fanów Kukiza do dziś jej melodię utożsamia z szyderczym tekstem? Tego typu skojarzenia także obciążają sumienie Pawła Kukiza.

 

Przyglądając się politycznej karierze muzyka rockowego należy wyrazić nadzieję, iż nie zamierza on wprowadzać do debaty publicznej knajackiego i rynsztokowego języka pojawiającego się w piosence, której tytuł można odebrać jako parodię wołania Jana Pawła II o „rodzinę Bogiem silną”. Nagromadzenie wulgaryzmów i agresji w tej piosence znów każe zapytać o odpowiedzialność twórcy za sympatyków zespołu podśpiewujących wspomniany „utfur”.

 

Nie ma wątpliwości, że muzyczne wpadki kładą się cieniem na postać Pawła Kukiza. Dobrze chociaż, że zdając sobie sprawę z ich szkodliwości sprawia wrażenie nimi zawstydzonego.

 

Optymistyczne jest to, iż w bogatej twórczości Pawła Kukiza odnajdziemy także piosenki faktycznie idące pod prąd choćby lansowanej przez „Gazetę Wyborczą” pedagogice wstydu, nakazującej odczuwać zakłopotanie, czy wręcz przerażenie płynące z faktu bycia Polakiem. Z uznaniem można także wypowiedzieć się o antykomunistycznej wymowie wielu kompozycji byłego lidera zespołu Piersi. Słuchany przez setki tysięcy młodych ludzi muzyk, wkraczając na arenę polityczną, bez wątpienia musi popracować nad umiejętnością wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje słowa. Spoglądając na rosnące słupki poparcia dla Kukiza-polityka szkody wyrządzone ewentualnym brakiem roztropności lub innymi gorszącym powodami mogą okazać się olbrzymie.

 

 

Łukasz Karpiel




 


 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie