8 stycznia 2016

Ani słowa o tym, ani pary z ust!

(Fot. Piotr Mecik / FORUM)

Polityka informacyjna niemieckich mediów i policji dotycząca seksualnych ekscesów, których sprawcami byli osobnicy pochodzący z krajów arabskich i północnoafrykańskich stanowiła szok dla odurzonej politpoprawną papką informacyjną opinii publicznej. To media manipulują? – zdają się dziwić, niczym molierowski Pan Jourdain, niemieccy odbiorcy środków masowego przekazu.


Zimnym prysznicem dla odurzonej pseudoinformacyjną politycznie poprawną strawą opinii publicznej, okazało się wymowne milczenie niemieckich mediów i policji na temat wydarzeń, do których doszło w sylwestrową noc w Kolonii, Hamburgu i Stuttgarcie. W ramach „pożegnania” starego roku oraz „zamanifestowania” radości z rozpoczęcia 2016 stada osobników pochodzących z krajów generujących ostatnio rzesze uchodźców urządziło sobie w centrach miast seksualne polowanie na kobiety. Doniesienia medialne mówią o co najmniej setce poszkodowanych Niemkach i turystkach. Dla śledzącego inne niż salonowe media czytelnika te dramatyczne wydarzenia chyba nie są zbyt wielkim zaskoczeniem. Wystarczy bowiem przypomnieć sobie chociażby informacje o „islamskich patrolach” kontrolujących muzułmańskie enklawy europejskich miast. Osobnicy tworzący te parapolicyjne straże czujnym okiem wypatrywali osoby niedostosowujące się do prawa szariatu, a to w jaki sposób odnosili się do kobiet stanowiło doskonałą zapowiedź wydarzeń z Kolonii, Hamburga, czy Stuttgartu. Te informacje jednak z trudem przebijały się do głównego nurtu informacji, gdzie autocenzura politycznej poprawności stanowi suprema lex.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Od kilku dni trwa jednak w niemieckich mediach festiwal uderzania się w piersi. Swoich decyzji żałują władze policji i główne dzienniki. Na światło dzienne wychodzą fakty podważające dotychczasową wersje zdarzeń prezentowaną przez niemieckie służby. Ujawniana jest skala manipulacji medialnych otaczających „informowanie” o sylwestrowych ekscesach. Warto jednak przy tej okazji zapytać, czy był to jednorazowy „wyskok”, czy może do podobnych zatajeń dochodziło już w przeszłości, z tą jedynie różnicą, że nie udało się w ich wypadku zerwać kurtyny milczenia?

 

Lista zakazów i nakazów

Śledząc pojawiające się w Polsce głosy oburzenia i potępienia wymierzone w niemieckie media trudno jednak nie zapytać o nadwiślańską listę tematów i problemów, o których „się nie mówi” lub „wymownie milczy”. O istnieniu takowej chyba nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać. Medialne tabu otaczające pewne sprawy istnieje praktycznie od początku tzw. wolnej Polski. O konieczności bezwzględnego jego przestrzegania przekonało się już wielu dziennikarzy, czy naukowców. Kara za próby dokonania wyłomu w murze milczenia „o pewnych sprawach” bywa straszliwa. Stojące na straży medium z Czerskiej et consortes nie jest przyzwyczajone do „brania jeńców”.

 

Równocześnie z łatwością dostrzeżemy istnienie listy tematów, których poruszanie i dogłębne badanie jest przez salon więcej niż mile widziane. Artykuły, filmy dotykające np. problemu „złych Polaków mordujących swych sąsiadów” mogą zawsze liczyć na poklask, a ich twórcy szybko awansują na liderów opinii i autorytety. Prowadzenie działalności opatrzonej salonowym imprimatur stanowi także drzwi ku czysto merkantylnym korzyściom. Na „właściwych” twórców czekają bowiem niezliczone granty oraz nagrody za np. „śmiałą próbę rozliczenia się z trudną historią”.

 

Co tam Panie w polityce? W Polsce demokracja ginie

Specjalnością mediów z kraju naszych zachodnich sąsiadów w ostatnim czasie stało się biadolenie nad stanem polskiej demokracji przy równoczesnym wieszczeniu następnych zdarzeń spychających nasz kraj w przepaść brunatnej otchłani. Bez wątpienia niemiecka opinia publiczna czuje się „dobrze poinformowana” w kwestii nadwiślańskiego przewrotu. Myśl, że media mogą ukazywać fakty w wygodny dla siebie sposób oraz dokonywać manipulacji raczej nie znajduje w tym przypadku poklasku: skoro tak mówią wysokonakładowe dzienniki, portale internetowe i stacje telewizyjne, oznacza, iż coś musi być na rzeczy…

 

Czy jednak zakres manipulacji, której dopuściły się niemieckie media nie informując o seksualnych ekscesach, których dopuścili się islamscy imigranci, da tamtejszej opinii publicznej do myślenia także w kwestii doniesień z Polski?

 

 

 

Łukasz Karpiel

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie