Na Półwyspie Koreańskim doszło do kolejnego pokazu siły. Dwa amerykańskie bombowce w asyście południowokoreańskich myśliwców przeleciały nieopodal Korei Północnej. To odpowiedź na niedawne militarne prowokacje armii Kim Dzong Una.
Bombowce B1B Lancer w towarzystwie południowokoreańskich F-15 przeleciały demonstracyjnie nad Półwyspem Koreańskim w nocy z wtorku na środę. Poinformował o tym sztab militarny Korei Południowej. Miejscem, z którego maszyny startowały była baza Andersen na wyspie Guam, ta sama, którą zrównaniem z ziemią straszył Kim Dzong Un.
Wesprzyj nas już teraz!
Połączonym wojskom miały – zdaniem amerykańskich źródeł – towarzyszyć również jednostki japońskie. Byłby to pierwszy taki przypadek w historii, gdy zjednoczone armie USA, Korei Południowej i Japonii brały udział we wspólnych nocnych manewrach.
W ramach ćwiczeń wzmacniających potencjał defensywny USA i ich dalekowschodnich sojuszników – jak twierdzi Seul – bombowce uzbrojone w pociski typu powietrze – ziemia, przeleciały nad wschodnim terytorium Korei Południowej w kierunku Chin, a następnie powtórzyły manewr.
W ostatnim czasie na Półwyspie Koreańskim dochodzi do coraz większej liczby eskalacji militarnych, a sytuacja jest coraz bardziej napięta. Od lipca br. reżim Kim Dzong Una wystrzelił 3 rakiety w kierunku Japonii, co nie pozostało bez odpowiedzi międzynarodowej społeczności. Wówczas prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że wobec zapędów Korei Północnej przedsięwzięte mogą zostać wszelkie kroki, z atakiem włącznie.
Sam Pjongjang deklaracjami Waszyngtonu się nie przejmuje. W ostatnim czasie dokonał bowiem, kolejnej, szóstej już, próbnej eksplozji nuklearnej, a północnokoreański dyplomata groził zniszczeniem Stanów Zjednoczonych.
Źródło: rmf24.pl
om