7 stycznia 2019

Kto przypuścił atak hakerski na polityków i dziennikarzy niechętnych „prawicy” w Niemczech?

(fot.Greenbay/sxc.hu)

4 stycznia wyciekły wrażliwe dane polityków niemieckich partii, z wyjątkiem AfD. Trwa burza w kraju w związku z bezczynnością służb. Pojawiły się insynuacje i oskarżenia pod adresem AfD, jakoby ponosiła odpowiedzialność za cyberataki. Partia nie wydała jeszcze oświadczenia w tej sprawie.

 

W sieci powszechnie dostępne były dane osobowe polityków, informacje dotyczące ich kart kredytowych, numery telefonów komórkowych, a nawet prywatna korespondencja.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wszystkie główne partie niemieckie z wyjątkiem AfD zostały dotknięte cyberatakiem. Tożsamość hakerów i ich motywy nie są jeszcze znane.

 

Dane były rozsyłane wcześniej na Twitterze, zainscenizowane jako kalendarz adwentowy, ale naruszenie to nie zostało zauważone przed czwartkiem wieczorem.

 

W pierwszych doniesieniach mediów o wycieku, do sieci miały trafić także dane kanclerz Angeli Merkel, w tym część jej korespondencji. Rzeczniczka rządu początkowo wskazywała, że „wydaje się, iż według wstępnej oceny, żadne poufne informacje i dane nie zostały opublikowane”. Wśród ofiar ataku hakerów jest według gazety „Bild” także prezydent Frank-Walter Steinmeier.

 

„Der Tagesspiegel” poinformował, że opublikowane informacje zawierają także wiele prywatnych wiadomości na Facebooku posłanki SPD Klary Geywitz i delegata CDU Rainera Genilka. Oprócz polityków opublikowano dane niektórych niemieckich celebrytów i dziennikarzy.

 

Minister sprawiedliwości Katharina Barley (SPD) określiła ten incydent jako „poważny atak”. Powiedziała także, że ​​sprawcy powinni zostać szybko zidentyfikowani, podobnie ich potencjalne motywy polityczne. – Przestępcy i ich poplecznicy nie mogą dominować w debacie w naszym kraju – ostrzegła.

 

Rzecznik niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych odmówił potwierdzenia, że ​​naruszenie danych, które doprowadziło do nadzwyczajnego spotkania krajowego organu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo cybernetyczne, było wynikiem włamania do systemu. Tymczasem rzecznik ministerstwa obrony zapewnił, iż siły zbrojne nie zostały dotknięte atakiem hakerskim.

 

Politycy skrajnej partii Linke potwierdzili, iż zostali dotknięci incydentem. Celem ataków był lider grupy Dietmar Bartsch.

 

Krajowe Centrum Obrony Cybernetycznej odbyło nadzwyczajne posiedzenie w piątek rano. Agencja koordynuje działania Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji, Federalnego Biura Policji Kryminalnej i Federalnej Służby Wywiadowczej.

 

W 2015 r. miał miejsce jeden z największych ataków na wewnętrzną sieć niemieckiego rządu. Według aktualnych informacji, hakerzy w dniu 30 kwietnia 2015 r. wysłali e-mail do kilu członków Bundestagu, zatytułowany „Konflikt Ukrainy z Rosją pozostawi gospodarkę w gruzach”.

 

Podczas aktywacji linku, niepostrzeżenie instalowało się złośliwe oprogramowanie na komputerze odbiorcy poczty, umożliwiając hakerom dostęp do serwerów komputerowych niemieckiego parlamentu.

 

Za atakami na Bundestag i federalną sieć danych, według ustaleń brytyjskich ekspertów cyberobrony, stał rosyjski wywiad wojskowy GRU. Był on powiązany z grupą hakerską „APT 28”.

  

Mniejsze incydenty zostały również wykryte, zarówno pod koniec 2016 r., jak i na kilka miesięcy przed wyborami w 2017 r. W ubiegłym roku, potężny cyberatak naruszył sieć komputerową ministerstwa spraw zagranicznych.

 

Wiadomość, że setki danych osobowych niemieckich polityków wyciekły przez Internet ponad tydzień przed podjęciem działań, spowodowała powszechną krytykę bezpośrednio federalnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Cybernetycznego (BSI), który teraz również jest oskarżony o próbą uniknięcia odpowiedzialności.

 

Ataki skłoniły do ​​spekulacji, że odpowiedzialność może ponosić także AfD, bo jako jedyna siła polityczna nie doznała ona uszczerbku. Celem byli liderzy i członkowie pozostałych partii wraz z dziennikarzami i osobami publicznymi znanymi z anty-skrajnie prawicowego aktywizmu.

 

Poszkodowani politycy skrytykowali BSI za to, że o wszystkim zostali poinformowani dopiero w zeszły weekend.

 

W oświadczeniu w sobotę agencja broniła swoich działań, twierdząc, że nie mogła połączyć tego, co wydawało się izolowanymi, pojedynczymi przypadkami ataków hakerskich, dopóki cała publikacja danych nie stała się publiczna w zeszłym tygodniu.

 

O sprawie stało się głośno dopiero po tym, jak użytkownik YouTube’a udostępnił informacje w klipie wideo. BSI stwierdziła, że nie ponosi odpowiedzialności za wyciek danych oraz, że „może działać jedynie w charakterze doradcy”.

 

– To skandaliczne, że skradzione dane były dostępne przez wiele dni w Internecie, a właściwy organ nie zrobił nic, aby poinformować i chronić osoby poszkodowane – oburzał się wiceprzewodniczący Bundestagu, Thomas Oppermann. Zwrócił uwagę, że były „oczywiście poważne braki w koordynacji działań organów bezpieczeństwa”.

 

Ale Armin Schuster z Chrześcijańskiej Unii Demokratycznej, partii Merkel przypomniał, że ustawodawcy ograniczyli w przeszłości jurysdykcję BSI,

 

Ten wyciek skłonił rząd do przeglądu polityki bezpieczeństwa, a także zaostrzenia przepisów dla producentów oprogramowania i platform internetowych.

 

Minister sprawiedliwości Katarina Barley poinformowała, że ​​rząd bada „w jakim stopniu bardziej rygorystyczne wymogi prawne będą użyteczne i konieczne”, a sekretarz stanu Günter Krings zapowiedział, że zbada również możliwość wzmocnienia zdolności inwigilowania „sprawców”.

 

Zdaniem Thorstena Frei (CDU), incydent pokazał, że bezpieczeństwo danych jest niedoceniane w Niemczech. Podczas gdy BSI dysponowało budżetem w wysokości około 110 milionów euro w 2017 roku, Frei zauważył, że dla porównania USA prawdopodobnie poświęciły około 20 miliardów euro na ten sam cel. „Jest to nieproporcjonalne do rzeczywistego zagrożenia” – zaznaczył.

 

Celem ataku hakerskiego padł m.in. satyryk Jan Böhmermann, który znany jest z kampanii przeciwko „ekstremistycznej prawicowej retoryce online” oraz dziennikarz Rayk Anders, który wyprodukował film dokumentalny o „radykalnych prawicowych trollach w mediach społecznościowych”.

 

Żródło: euractiv.com, cnsnews.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram