16 października 2012

Mocny zwrot w prawo. Sukces obrońców życia

Obrońcy życia odnieśli w ubiegłym tygodniu wielki sukces – większość Sejmowa zdecydowała o dalszym procedowaniu projektu zakazującego aborcji eugenicznej. O skali tego sukcesu świadczy wściekłość salonowych mediów i oburzenie elit. Cieszy nas jednak nie tylko sam wynik głosowania, ale także wyraźnie zauważane przesunięcie w prawo dyskursu na temat aborcji. 

Kiedy przed niemal 20 laty udało się w Polsce doprowadzić do zmiany stalinowskiego prawa, pozwalającego na w praktyce nieograniczone zabijanie dzieci nienarodzonych, obrońcy życia – słusznie – uznali to za wielki sukces. Jednak od tego czasu tzw. „kompromis aborcyjny”, czyli zapis w ustawie o planowaniu rodziny stanowiący o tym, iż w Polsce wolno zabijać dzieci nienarodzone, ale tylko w niektórych przypadkach, stał się swoistym „świeckim świętym”. „Kompromis” ów wielokrotnie próbowała zniszczyć lewica, niemal w każdej kadencji Sejmu składająca stosowną propozycję i obiecująca swoim wyborcom rozszerzenie „prawa do aborcji”. Wówczas największe media oficjalnie lub cicho kibicowały rezygnacji z „kompromisu” i nikt nie straszył wojną światopoglądową. Do zmiany ustawy na szczęście jednak nie doszło.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W międzyczasie bardzo staranną, świetnie zaplanowaną i bardzo skuteczną strategię przyjęły organizacje i środowiska pro-life. Przestaliśmy dawać sobie wmawiać, że lewicy wolno próbować naruszyć aborcyjne status quo, a my nie możemy próbować ratować życia nienarodzonych. Pro-liferzy przestali więc biernie się przyglądać się barbarzyńskiemu prawu, które – dla zmylenia mas – nazywane jest, hołubionym w liberalnych systemach, słowem „kompromis”. Zwrócono więc przede wszystkim uwagę Polaków na cenę za ów kompromis. Zdjęcia rozszarpanych dzieci, których matki zdecydowały się na barbarzyński zabieg, pokazywane przez obrońców życia na ulicach polskich miast, szokowały przechodniów. Szokować musiały, ponieważ jeszcze kilka lat temu wielu Polaków wciąż nie zdawało sobie sprawy, czym jest aborcja. Kiedy zobaczyli, na czym polega wyabortowanie dziecka, nie pozostali bierni.

 

600 tysięcy podpisów pod projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji mówi samo za siebie. W tym samym okresie feministki, wspierane przez wielkie międzynarodowe koncerny i opiniotwórcze polskie media, zebrały ledwie 30 tys. podpisów za projektem rozszerzającym dostęp do mordowania nienarodzonych (a przecież w samym SLD, którego władze popierają aborcję, jest ponoć 58 tys. członków!). Polskie władze – po raz kolejny pokazując, że wszelkie zapewnienia o istnieniu demokracji w naszym kraju są kpiną z obywateli – utrąciły antyaborcyjny projekt podpisany przez setki tysięcy ludzi. Polacy jednak nie poddali się. Co roku na ulice polskich miast wychodzą dziesiątki tysięcy rodzin. Wychodzą, by zamanifestować swój sprzeciw wobec zabijaniu nienarodzonych. Marsze dla życia i rodziny, od lat organizowane przez Instytut Księdza Piotra Skargi, z roku na rok przyciągają więcej ludzi. W czerwcu tego roku maszerowaliśmy w ponad 40 polskich miastach. Polacy za granicą stanowili również niezwykle silne grono m.in. na marszach dla życia w Rzymie, Berlinie czy Zurychu. To nie jest pierwszy lepszy sondaż badania opinii publicznej, ale realni ludzie, jednostki i rodziny, wychodzące na ulice i odważnie pokazujące swoje twarze fotoreporterom. Twarze, na których maluje się nadzieja na zaprzestanie zabijania dzieci w łonach matek.

 

To dobrze, że swoiste przebudzenie nastąpiło w wielu środowiskach katolickich i politycznych, które do tej pory z wielką estymą wypowiadały się o obowiązujących, „kompromisowych” przepisach. Zaczęły one jasno i wyraźnie dawać do zrozumienia, że nie będzie ich zgody na zabicie dziecka, nawet, jeśli grozi mu choroba czy niepełnosprawność.

Po środowym głosowaniu w Sejmie – które przecież póki co dało nam wyłącznie przesunięcie projektu do prac w komisji – główne media uznały, że lewica jest w defensywie. Co ciekawe, za lewicę uznano już nie tylko głosujących za barbarzyńskim projektem Ruchu Palikota, który chciał aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży, ale tych posłów PO i PSL, którzy głosowali właśnie w obronie tzw. kompromisu. Dyskurs na temat aborcji został więc wyraźnie przesunięty w prawo – to zasługa wszystkich proliferów i wszystkich Polaków, manifestujących swe poparcie dla życia od poczęcia! Kto za kompromisem – ten z lewicy, kto za życiem – z prawicy. Taki obraz tego fundamentalnego podziału pokazują dziś media. Gdzieś na marginesie są barbarzyńcy od Palikota.

 

Warto raz jeszcze przyjrzeć się lewicy, musimy bowiem skonstatować postępującą barbaryzację tej grupy. Wszak do nich prawda również dotarła. Przecież obrońcy życia nie selekcjonowali adresatów swojego przekazu. Lewacy również widzieli plakaty i wystawy pokazujące prawdę o aborcji – widzieli owe oderwane nóżki, rączki i główki. Widzieli zdjęcia USG swoich dzieci, dzieci ich znajomych, lub zdjęcie USG w telewizji. Czytali o obywatelskim projekcie zakazującym aborcji, ba! siedzieli podczas jego czytania na sali sejmowej! i co? Dziś, gdy nie mogą już udawać, że chodzi o jakąś zygotę czy inne biologiczne sformułowanie, ale o małego człowieka narażonego na śmierć, wciąż stają po stronie śmierci. Przestali więc ośmieszać się i wymyślać coraz to nowe nazwy dla ludzkiego życia – zaczęli otwarcie nawoływać do umożliwienia zabijania tylko dlatego, że człowiek może być niepełnosprawny. Zabić niepełnosprawnego – oto nowy humanizm, postęp, tolerancja i europejskość. Tylko czy przypadkiem nie znamy już podobnej filozofii z całkiem niedawnej historii?

 

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie