4 maja 2017

Agencja Bloomberg: co w miejsce tradycyjnego podziału na „prawicę” i „lewicę”?

(Rys. cobrasoft/sxc)

Tradycyjny podział na prawicę i lewicę nie ma już sensu – zauważa Justin Fox z portalu Bloomberg News. Teraz politolodzy, myśliciele i pisarze przedstawiają nowe dychotomie.

 

Gdy w czerwcu 1789 roku król Ludwik XVI niechętnie zwołał Stany Generalne, polecił zwolennikom tradycji zgromadzonym w sali Hotel des Menus Plaisirs w Wersalu, by zasiedli po prawej stronie prowadzącego obrady, a zwolennikom zmian – po stronie lewej. W ten sposób zrodził się wielki podział polityczny na lewicę i prawicę, który przetrwał ponad dwa stulecia. Jednak zmiany polityczne, jakie obecnie dokonują się – podkreśla Fox – powstanie m.in. alter prawicy (w szeregach której są ludzie prawicy, jak i lewicy), która wspiera państwo opiekuńcze, a w niektórych przypadkach nawet prawa homoseksualistów – skłoniły myślicieli, pisarzy i polityków do wymyślenia nowych zasad podziału społecznego i politycznego. Oto kilka z nich.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Dżihad” kontra „McŚwiat”. Taki podział zaproponował teoretyk polityczny, który zmarł w ub. miesiącu Benjamin R. Barber. Na łamach pisma „Atlantic” w marcu 1992 roku przedstawił wizję dostosowania się do zmian wprowadzonych w wyniku globalizmu. Zestawił ze sobą „dżihad”, który sprzeciwia się wszelkim współzależnościom, wszelkim procesom integracyjnym, „sztucznej współpracy społecznej i obywatelskiej”. Jego przeciwieństwem jest „jeden McŚwiat  połączony dzięki technologii, ekologii, komunikacji i handlowi”. Barber uważał za „idiotów” polityków i wyborców, którzy w jakikolwiek sposób przeciwstawiają się globalizacji i przyznaniu szerokich uprawnień organizacjom ponadnarodowym. Krytykował wszelkie formy nacjonalizmu.

 

Kolejny podział: „globaliści” kontra „nacjonaliści”. Według Foxa, tego typu rywalizacja odbywa się obecnie w Białym Domu. Zwolennicy Steve’a Bannona określani są mianem „nacjonalistów”, a zwolennicy głównego doradcy ekonomicznego Trumpa, Gary’ego Cohna – mianem „globalistów”. Ci pierwsi kładą nacisk na politykę wewnętrzną i są zwolennikami wprowadzenia ceł. Ci drudzy – chcą nie tylko utrzymania sieci międzynarodowych powiązań handlowych, ale jeszcze większego pogłębienia tych zależności.

 

Trzeci podział to: „kosmopolici” kontra „trybaliści”. Ross Douthat na łamach „The New York Timesa” wyjaśnił, że większość dzisiejszych „kosmopolitów” jest właściwie członkami nowego plemienia: „merytokratycznego, który przekształca różnice w podobieństwa, bierze to, co najlepsze z innych kultur”. Powstaje więc „osobliwy gatunek, który nazywamy obywatelami świata”, ale to nie są typowi kosmopolici. Douthat zaliczył do tej kasty prawników, dziennikarzy, intelektualistów i wszystkie inne grupy zawodowe czerpiące korzyści z globalizacji. Przeciwstawił im prawdziwych kosmopolitów, gotowych na daleko idące zmiany przekształcające w zetknięciu z innymi kulturami itp.

 

Inny podział zaproponował brytyjski uczony David Goodhart. Dzieli on polityków i wyborców na tych, którzy nie przywiązują wagi do tożsamości narodowej, lecz edukacji i umiejętności zawodowych oraz tych, którzy czują silną identyfikację z konkretnym miejscem, grupą ludzi itp. Jest to podział: „gdzieś” kontra „gdziekolwiek”. Dla tych ostatnich gwałtowna zmiana staje się niepokojąca.

 

Najchętniej obecnie stosowany podział to: „populiści” kontra „elity”. Za „populistów”  – jak zauważa Nigel Tufnel – uznaje się polityków, którzy obiecują spełnienie nierealistycznych obietnic. Jednak robią tak praktycznie wszyscy politycy. Elity z kolei definiuje się jako osoby żyjące i myślące inaczej niż zwykli ludzie, ale to często dotyczy również ich krytyków. Ten podział wydaje się więc najbardziej niedorzeczny – zauważa Fox.

 

„Zwycięzcy” kontra „przegrani”. Ta dychotomia upowszechniona została przez ekonomistów, zwłaszcza brytyjskiego ekonoma Gavyn Daviesa. „Zwycięzcy”, to wszyscy ci, którzy czerpią zyski z globalizacji, a „przegrani” to ci, którzy bronią się przed globalizacją, którzy są po prostu jej ofiarami.  

 

Są też dychotomie: „miejski” kontra „wiejski”, „pierwszorzędne dzieciaki” kontra „drugorzędne dzieciaki” (chodzi o to, z jakich rodzin wywodzą się członkowie społeczeństwa, czy lepiej czy też gorzej wykształconych), czy wreszcie „autorytaryzm” kontra „demokracja liberalna”.

 

Fox konstatuje, że żaden z tych podziałów opisujących dzisiejsze społeczeństwo i świat polityki nie jest doskonały. Jednak – według niego – tradycyjna dychotomia: „prawica” i „lewica” nie ma w ogóle sensu, ponieważ osoby o lewicowych poglądach znajdują się nieraz w tych samych grupach, co tzw. prawicowcy.   

 

Źródło: Bloomberg.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram