7 lipca 2018

Watykan wzywa do pilnych działań w celu zwalczania zmian klimatycznych

(Fot. Happymind/Pixabay.com)

Watykański sekretarz stanu ostrzegł w czwartek, że ​​ludzkość stoi przed możliwym załamaniem się zdolności Ziemi do podtrzymywania życia. Dlatego wezwał polityków, wolontariuszy i wszystkich ludzi do pilnych działań przeciwstawiających się „zmianom klimatycznym”. Miało to miejsce w trakcie wielkiego, zorganizowanego przez Watykan sympozjum, mającego wesprzeć COP24 w Katowicach, a także wcześniejsze spotkanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego.

 

Dwudniowa konferencja zorganizowana została w celu nakłonienia przywódców państw do złagodzenia niszczycielskich ponoć skutków zmian klimatu. W przemówieniu otwierającym sympozjum zatytułowane „Oszczędźmy nasz wspólny dom”, kardynał Pietro Parolin powiedział, że istnieje wyraźna potrzeba współpracy wszystkich ludzi w tym zakresie i należy „pilnie” podjąć stosowne działania.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Organizatorem konferencji, która zgromadziła ponad 400 liderów, naukowców i polityków z całego świata, jest powstała kilka lat temu z połączenia różnych podmiotów Dykasteria ds. Integralnego Rozwoju Człowieka. Gremium to chce wpłynąć na decyzje Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego oraz poświęconej zmianom klimatu katowickiej Konferencji ONZ.

Sesja w Watykanie została zwołana w trzecią rocznicę opublikowania encykliki środowiskowej papieża Franciszka Laudato si („W trosce o nasz wspólny dom”). Szef dykasterii, kardynał Peter Turkson podczas otwarcia uderzył w alarmistyczny ton stwierdzając, że nasza planeta „znajduje się na granicy bezprecedensowej, globalnej katastrofy”. W jego przekonaniu, skutki zmian klimatycznych, to jest ocieplenia i podnoszenia się poziomu mórz, „stawiają pod znakiem zapytania przyszłość ludzkiej egzystencji”.

 

Czy nasz świat słucha? Czy możemy znaleźć nowe sposoby na zaproszenie naszego świata do słuchania? – pytał Turkson, wskazując, że głównym celem sympozjum jest wywarcie nacisku na decydentów w sprawie podjęcia bardziej zdecydowanych działań zmierzających do szybkiej transformacji energetycznej świata poprzez odejście od paliw kopalnych, a także m.in. transformacji rolnictwa i wzmocnienia pozycji kobiet w społeczeństwie.

 

Według założeń, uczestnicy sympozjum mieli skoncentrować się najpierw na badaniu aktualnego stanu globalnych problemów środowiskowych, rozeznaniu najlepszych do podjęcia działań i inspirowaniu masowego ruchu na rzecz troski o Ziemię.

 

Każda z części obejmowała sesje plenarne i spotkania w małych grupach, które doprowadzić miały do opracowania planów działania na kilka nadchodzących światowych spotkań, w tym październikową sesję Międzynarodowego Funduszu Walutowego (lub MFW) i Banku Światowego oraz grudniową sesję klimatyczną ONZ w Katowicach – COP24.

 

W Katowicach mają zapaść decyzje dotyczące sposobów finansowania transformacji energetycznej oraz pozyskiwania pieniędzy na ten cel. Ma być też przyjęty szczegółowy plan wdrażania porozumienia klimatycznego podpisanego w grudniu 2015 r. w Paryżu. Wreszcie – przedstawicielki oenzetowskich organizacji feministycznych będą naciskały w sprawie upowszechnienia aborcji, antykoncepcji i sterylizacji. Program klimatyczny – jak podkreśla ONZ – ściśle łączy się z „prawami kobiet”.

 

Watykan za „ekologią integralną” i „zrównoważonym rozwojem”

Spotkanie watykańskie stanowi jedno z najgłośniejszych wezwań Kościoła skierowane do światowych przywódców od czasu publikacji encykliki Laudato si, która – jak podkreślił wówczas sam papież Franciszek – miała wpłynąć na negocjacje, prowadzące do zawarcia porozumienia klimatycznego, co też nastąpiło w grudniu 2015 r.

 

Również papież Franciszek wskazał, że wszystkie państwa winny wywiązać się z przyjętych na siebie zobowiązań w sprawie zmian klimatycznych. – Wszystkie rządy winny podjąć wysiłki na rzecz przestrzegania podjętych w stolicy Francji zobowiązań, aby uniknąć jeszcze gorszych skutków kryzysu klimatycznego – zaznaczył Franciszek apelujący o zmniejszenie emisji gazów szkodzących planecie i wyasygnowanie środków na pomoc dla państw rozwijających się. Papież ostrzegał przed „stratą czasu” i apelował o podjęcie pilnych działań nie tylko przez państwa, ale także „władze lokalne, stowarzyszenia społeczeństwa obywatelskiego, instytucje gospodarcze i religijne”. Domagał się propagowania „ekologii integralnej”, „włączającego i zrównoważonego rozwoju”.

 

Papież zauważył ponadto, że również religie, zwłaszcza Kościoły chrześcijańskie i ludy tubylcze, mają do odegrania kluczową rolę w zakresie wspierania i pobudzania „nawrócenia ekologicznego”.

Jak powiedział jeden z organizatorów watykańskiej konferencji, Stolica Apostolska uznaje, iż globalne środowisko polityczne zmieniło się znacząco od czasu publikacji encykliki z 2015 roku, i że teraz musi bardziej konsekwentnie naciskać na polityków.

 

Środowisko polityczne jest trudniejsze – ubolewał ksiądz Augusto Zampini Davies, Argentyńczyk, który kieruje kwestiami rozwoju i wiary w dykasterii ds. integralnego rozwoju. – Ale właśnie dlatego, że środowisko jest trudniejsze… powinniśmy pracować ciężej w porozumieniu z wieloma ludźmi – podkreślił.

 

Musimy przekazać całą tą dobrą energię (…). Chcemy stworzyć synergię, która może spowodować wybuch – zadeklarował. – Kościół chce pomóc społeczności międzynarodowej w dobrej dyskusji i dobrej propozycji działań na COP24 – wyjaśnił.

 

Po czwartkowych (5 lipca) wykładach kardynałów Parolina i Turksona pięcioro młodych ludzi z różnych kontynentów wystąpiło z własnymi prezentacjami.

 

17-letnia Jade Hameister, Australijka, która jest najmłodszym narciarzem mającym na swoim koncie jazdę na obu biegunach Ziemi, alarmowała, że czapa lodowa na Grenlandii jest niezwykle cienka. Woda pojawiła się w miejscach, w których wcześniej nastolatka jej nie obserwowała. Wezwała więc Konferencję Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu „aby odłożyć na bok różnice i myśleć, i działać jak jeden gatunek w obliczu groźby wyginięcia naszego gatunku”. – Po raz pierwszy w historii naszego gatunku stoimy przed jednym wspólną zagrożeniem, wobec którego wszyscy musimy działać zjednoczeni – przekonywała.

 

Macson Almeida, młody człowiek z Indii powiedział, że wraz z rówieśnikami ze swojego kraju patrzy w przyszłość z niepokojem, wiedząc, że jego kraj prawdopodobnie będzie dotknięty jednymi z największych anomalii klimatycznych. – Pilnie apeluję do osób odpowiedzialnych za przyspieszenie tempa negocjacji w sprawie klimatu – powiedział Almeida, który ubolewał, iż prowadzone od wielu lat rokowania nie przynoszą zamierzonych efektów.

 

Kardynał Turkson podkreślił, iż Watykan organizuje wydarzenie z pomocą wielu innych organizacji, w tym Globalnego Ruchu Klimatycznego, Caritas Internationalis, CAFOD i Globalnego Funduszu Solidarności.

 

W programie sesji znalazły się wystąpienia m.in.: Patricia Espinosa, sekretarza wykonawczego Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu; Nadereva Saño, dyrektora wykonawczego Greenpeace Southeast Asia; oraz Nicholasa Sterna, ekonomisty i autora przełomowego, alarmistycznego raportu dla rządu brytyjskiego z 2006 r. na temat spodziewanego wpływu rzekomego ocieplenia na gospodarkę światową.

 

Katowice drugim Paryżem

Pomimo podpisania porozumienia klimatycznego w 2015 r., propagatorzy „zrównoważonego rozwoju” martwią się, że bardzo trudno będzie wprowadzi w życie paryski pakt. Sekretarz ONZ ds. Zmian Klimatycznych Patricia Espinosa mówiła niedawno, że ONZ i różne organizacje pozarządowe próbują dotrzeć do samorządów, przedsiębiorców, naukowców i innych zainteresowanych stron, aby szybko wprowadzić Agendę Zrównoważonego Rozwoju 2030 poprzez szybkie wdrożenie ściśle związanego z nią porozumienia paryskiego.

 

Zmiany już się zaczęły, chodzi jednak o większą mobilizację i powszechną akceptację celów. Spinosa nie ukrywa, że porozumienie paryskie wymaga „pełnego uczestnictwa każdego sektora społecznego”. Nikt nie może sprzeciwić się celom marksistowskiej Agendy.

 

Przedstawicielka ONZ powiedziała także, że spotkanie klimatyczne w Katowicach (COP24) ma być małym „Paryżem 2.0”, gdzie przedstawione zostaną kierunki i wytyczne, by umowę w pełni wprowadzić w życie. Rok 2018 – podkreśliła – jest dla Sekretariatu ONZ ds. Zmian Klimatycznych trudnym czasem negocjacji.

 

Chodzi wszak o daleko idącą transformację nie tylko sektora energetycznego, ale przede wszystkim rolnictwa i reformę rolną w wielu krajach. – Ponad 90 procent. krajowych centrów danych, krajowe plany działań w dziedzinie klimatu, dotykają rolnictwa. Ale musimy spojrzeć na rolnictwo w świetle Celu Zrównoważonego Rozwoju nr 2, to jest zero głodu. Nie chodzi o zmniejszenie emisji poprzez produkcję mniejszej ilości żywności; chodzi o znalezienie kreatywnych rozwiązań, które pozwolą rozwiązać oba problemy w tym samym czasie – przekonywała.

 

Espinosa mówiła również o inteligentnym rolnictwie jako przykładzie lepszego, wydajniejszego sposobu produkcji żywności przy mniejszym zużyciu zasobów. Tu z pomocą ma przyjść biotechnologia i żywność genetycznie modyfikowana II generacji, by przy mniejszym areale ziemi produkować więcej.

 

Sekretarz ONZ podkreśliła także znaczenie otwartej i obiektywnej rozmowy na temat roli paliw kopalnych w procesie przejścia do świata neutralnego pod względem emisji dwutlenku węgla.

Do tej pory negocjatorom klimatycznym z ONZ nie udało się pozyskać planowanych 100 mld dolarów na finansowanie projektów klimatycznych w krajach rozwijających się. Nie udało się zebrać nawet jednej dziesiątej planowanej kwoty. Jak by tego było mało, ostatnio szef Zielonego Funduszu Klimatycznego Howard Bamsey podał się do dymisji podczas spotkania zarządu, które odbyło się w „dramatycznej atmosferze”.

 

Fundusz nie zatwierdził żadnych środków finansowych dla krajów rozwijających się. Australijczyk przekonywał, że podjął decyzję o rezygnacji z przyczyn osobistych. Napisał jednak, że „lepiej jest odejść przed rozpoczęciem następnej rundy pozyskiwania funduszy”.

 

Członkowie zarządu Funduszu, którzy spotkali się w Songdo (Korea Południow)a, mieli zatwierdzić wydawanie posiadanych środków na 11 projektów o wartości 1 miliarda dolarów. Doszło do kłótni. Szwed Lennart Båge prowadził czterodniową sesję sam, ponieważ współprzewodniczący z Nikaragui Paul Oquist musiał pozostać w kraju, by poradzić sobie z kryzysem politycznym.

 

Lennart mówił: „to było bardzo trudne i rozczarowujące posiedzenie zarządu dla nas wszystkich”. Członkowie zarządu wyrazili frustrację i rozczarowanie brakiem możliwości poczynienia postępów, ponieważ relacje między darczyńcami i przedstawicielami krajów otrzymujących pomoc osiągnęły najniższy poziom w historii. – Zostaliśmy pochłonięci przez kraje rozwinięte – żalił się portalowi Climate Home News Zaheer Fakir, były przewodniczący zarządu z RPA. Ubolewał na bałagan panujący w Funduszu.

 

Spotkanie było obarczone problemami proceduralnymi, a współprzewodniczący zostali oskarżeni o niewystarczającą konsultację przed posiedzeniem. Prawie połowę czasu czterodniowej sesji poświęcono na uzgadnianie programu spotkania. Mało czasu pozostało na merytoryczną dyskusję. W dodatku uczestnicy mieli do rozwiązania mnóstwo problemów. Jednym z głównych obszarów spornych była kwestia kontroli sposobu wydatkowania pieniędzy. Amerykański przedstawiciel Geoffrey Okamoto powiedział, że o tym kto dostanie dofinansowanie powinni decydować darczyńcy, a nie – jak chcą kraje rozwijające się – by wszyscy, którzy podpisali umowę, mieli równe głosy.

 

Pieniądze są na wyczerpaniu, a do przydzielenia pozostało tylko 2,8 miliarda dolarów. Członek zarządu z Finlandii, Satu Santala napisał na Twitterze, że „zarządzanie GCF wymaga pilnego rozwiązania”. „To było frustrujące spotkanie, ale czasami sytuacja musi się pogorszyć, zanim się poprawi. To wezwanie do przebudzenia” – komentowała Jasmine Hyman.

 

Kobieta – klucz do zwycięstwa ekologizmu

Na COP24 do Katowic mają się zjechać przedstawicielki organizacji feministycznych – WECF („Kobiety Europy dla Wspólnej Przyszłości”) oraz WGC (Women Gender Constituency), które odegrały istotną rolę w negocjacjach porozumienia klimatycznego. Walczą one m.in. o upowszechnienie praktyki zabijania dzieci nienarodzonych, antykoncepcji i sterylizacji w związku z rzekomym przeludnieniem oraz zbytnim obciążeniem ekosystemów.

 

Kobiety – jak podkreślają piewcy „ocieplenia” – są bardziej skłonne uwierzyć, iż problemy środowiskowe i zmiany klimatyczne mają wpływ na ich życie osobiste. Mają też największy wpływ na wydatki budżetów domowych. Według „Wall Street Journal”, kobiety kontrolują prawie trzy czwarte wydatków konsumpcyjnych w Stanach Zjednoczonych oraz dwie trzecie w Wielkiej Brytanii. Mają przykładowo największy wpływ na decyzje dotyczące zakupu domów i ich wyposażenia oraz samochodów, a także finansowego planowania wyjazdów wakacyjnych.

 

Ta ogromna siła nabywcza oznacza, że ​​przez większość czasu kobiety „trzymają wodze” i podejmują znaczące decyzje, w tym te przyjazne dla środowiska, np. decydując się na wakacje blisko miejsca zamieszkania, zamiast odbyć kolejny, długodystansowy lot; kupując skromne mieszkanie zamiast wielkiej posiadłości i wybierając kompaktowy samochód hybrydowy, a nie spalającego dużo paliwa SUV-a.

Również w miejscu pracy kobiety są bardziej proekologiczne i są bardziej skłonne „uwierzyć w naukę o zmianach klimatycznych”, a co więcej, wierzą, że wpłynie to na nich osobiście.

 

Z badania postaw dotyczących zmian klimatu, przeprowadzonego w 2015 r. przez Pew w 11 krajach rozwiniętych, wynika, iż pośród Amerykanów w „globalne zmiany klimatyczne, które stanowią poważny problem” uwierzyło 83 procent pytanych kobiet i – dla porównania – „zaledwie” dwie trzecie mężczyzn. W Wielkiej Brytanii różnica była mniejsza, ale nadal znacząca: 81 procent kobiet wobec 71 proc. mężczyzn.

 

By skłonić kobiety do bardziej proekologicznej postawy używane jest – jak pisze lewicowy „The Guardian” – brutalne słownictwo o grabieżach, podbojach i gwałtach na „Matce Ziemi”. Ekologiści odwołują się w ten sposób do „pewnego wrodzonego instynktu opiekuńczego czy kobiecej solidarności”. W końcu „natura jest prawie zawsze rodzaju żeńskiego”. Obrona „matki natury” przed „ludzkością” rodzaju męskiego ma wzbudzić uczucie współczucia.

 

„I chociaż może się wydawać, że kobiety na Zachodzie mają większą władzę – podejmują ważne decyzje finansowe, podczas gdy biedne kobiety w krajach rozwijających się już cierpią z powodu niszczycielskich skutków zmian klimatu – kobiety na całym świecie jednoczą się, prowadząc długą i frustrującą walkę, aby zyskać dostęp do jednego z najbardziej bezpośrednich i skutecznych sposobów zmniejszenia naszego wpływu na środowisko: bezpiecznego dostępu do kontroli urodzeń, aborcji i usług zdrowotnych związanych z reprodukcją” – czytamy w artykule „The Guardian” (Want to help fight climate change? Start with reproductive right).

 

Medium przekonuje, iż rzekome przeludnienie to nie jedyny, ale duży problem „zmian klimatycznych”, który można „w prosty sposób” rozwiązać poprzez pełną realizację „praw reprodukcyjnych” – czytaj: prawa do zabijania własnych dzieci – oraz równouprawnienie kobiet.

 

 

Źródła: lastampa.it, guardian.co.uk, climatechangenews.com, unfccc.int, womengenderclimate.org.

AS

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram