4 kwietnia 2016

Aborcyjny tumult z wieszakiem w ręku

(Fot. Lukasz Dejnarowicz / FORUM)

Pojawienie się obywatelskiego projektu ustawy wprowadzający całkowitą ochronę życia wywołało wściekłość na dawno już niewidzianą skalę. Furia i impet, z jakimi została zaatakowana ta społeczna inicjatywa, przypominają, do czego zdolni są aborcjoniści. W swym szale nie wahają się mamić opinię publiczną ordynarnymi kłamstwami, wymachując przy tym budzącymi grozę i konsternację „symbolami oporu” w postaci… wieszaka na ubrania.


Niedzielne demonstracje skierowane przeciwko planom objęcia życia pełną ochroną ukazały całą ohydę ruchu proaborcyjnego. Wykrzykiwane podczas pikiet hasła oraz pełne emfazy i wściekłości wypowiedzi ich uczestniczek stanowiły wyraz niewyobrażalnej wręcz nienawiści, której ostrze wymierzone jest w obrońców życia, Kościół oraz niewinne ofiary aborcyjnego horroru, czyli nienarodzone dzieci. Cóż bowiem sądzić o ruchu namawiającym do przynoszenia na demonstracje wieszaków, jako narzędzia, którym dokonywane są „domowe aborcje”? Trudno się jednak dziwić tej szokującej symbolice, jeśli będziemy pamiętali, iż biorące w niedzielnych demonstracjach osoby – świadomie lub nie – popierają np. dokonywanie w majestacie prawa przerażającej zbrodni zabójstwa bezbronnego dziecka dotkniętego chorobą.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Bez wątpienia społeczeństwo spoglądające na osoby wspierające swą obecnością na „spontanicznych” pikietach aborcyjny horror powinno odczuwać strach. Dlaczego? Bowiem ci ludzie potrafią publicznie opowiedzieć się za odebraniem prawa do „człowieczeństwa” i życia z powodu choroby! Kto zagwarantuje, że ci sami proaborcyjnie nastawieni fanatycy nie zażądają w przyszłości „dehumanizacji” osób ze zdiagnozowanym defektem przegrody nosowej, bo przecież chrapanie bywa ogromnie uciążliwe, a bezdech senny stanowi bezpośrednie zagrożenie życia i bywa przyczyną śmierci…

 

Jak bardzo groźny jest aborcyjny fanatyzm przekonują się już od kilku lat katolicy z krajów zachodnich. Lewaczki z „Femenu” zakłócające godne i spokojne sprawowanie Mszy św. bluźnierczymi aktami nienawiści już znalazły nad Wisłą swoje naśladowczynie. Oczywiście kierujące się „mądrością etapu” antykatolickie kręgi nie zdecydowały się (jeszcze!) na aż tak radykalne działania. Haniebna ustawka z „Wyborczą” w tle, do której doszło w warszawskim kościele św. Anny, to próbny balon wysłany przez świeckich fundamentalistów. Dlatego tak ważna jest szybka odpowiedź ze strony wiernych. Czyż bowiem nie ma w tym miejscu zastosowania Kodeks Karny i jego art. 195. § 1. brzmiący: „Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. W żadnym wypadku nie można pozwolić, aby w lewackich umysłach zrodziło się poczucie bezkarności.

 

Nie samym jednak furiackim gniewem żywi się proabrcyjny tumult.  W zanadrzu posiada także równie niebezpieczną broń jaką stanowi kłamstwo i manipulacja. „Spontaniczne” niedzielne wystąpienia tzw. wiernych, rzekomo oburzonych biskupim głosem w sprawie obrony życia, okazały się być najzwyklejszą polityczno-medialną ustawką.  Główna bohaterka awantury w kościele, przywódczyni grupy „wiernych”, została rozpoznana przez internautów jako znana działaczka ruchów homoseksualnych i genderowych.

 

Jak pisaliśmy na PCh24.pl, portal homopedia, określany mianem encyklopedii LGBT, opisuje Annę Zawadzką jako publicystkę antyklerykalnego tygodnia „NIE”, a także stron internetowych poświęconych homoseksualistom. Zawadzka dwukrotnie miała stracić pracę w wiejskich gimnazjach, gdzie dyrekcja nie przedłużała jej umowy ze względu na jej orientację seksualną. Zawadzka prywatnie jest partnerką Ygi Kostrzewy, autorki wielu kampanii promujących ruchy homoseksualne.

 

Wystarczy?

 

Równie bulwersujące są manipulacje, których ofiarą pada społeczny projekt ustawy o ochronie życia. Wśród powtarzanych w mediach haseł  – zgodnie z maksymą: „kłam, kłam, a zawsze coś z tego pozostanie” – znalazły się stwierdzenia, iż obywatelski projekt ustawy zakłada obowiązek poświęcenia się matki, gdy ciąża zagraża jej życiu. Jest to oczywista nieprawda, gdyż z treści projektu i jego uzasadnienia jasno wynika, że projekt zezwala na prowadzenie przez lekarzy działań leczniczych, koniecznych dla ratowania życia matki, licząc się ze skutkiem śmiertelnym tych działań dla dziecka (np. w przypadku ciąży pozamacicznej). Gdy rozwój wypadków nieuchronnie prowadzi do śmierci matki lub dziecka, do matki musi należeć wybór pomiędzy ocaleniem jej życia lub życia dziecka. To jeden tylko z przykładów ukazujący skalę zakłamania proaborcyjnego frontu. Im bardziej prawdopodobny będzie sukces społecznej inicjatywy – w ramach „obróbki” medialnej z uporem maniaka ukazywanej jako „politycznej” lub „biskupiej” – tym bardziej szał aborcyjnego lobby będzie się wzmagał. Trzeba z uwagą przyglądać się jego działaniom. Oni z pewnością „nie będą brali jeńców”.

 

 

 

Łukasz Karpiel




Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie