10 maja 2016

Aborcja zabija ciało i ducha

Nie sposób doszukać się rzetelnych naukowych badań dowodzących korzystnych dla zdrowia kobiety, długofalowych skutków tak zwanej aborcji. Istnieją za to liczne opracowania dowodzące efektów wręcz przeciwnych. Wbrew faktom i logice są one jednak w dyskusji społecznej z reguły pomijane. Samo zaś prenatalne uśmiercanie dzieci – kłamliwie, wręcz szyderczo – wpływowe gremia zaliczyły do kategorii „zdrowia reprodukcyjnego”.

 

Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko, by ono żyło – mówi 50-letni Paweł, który w latach 80. zorganizował narzeczonej tak zwany zabieg. – Wtedy mówiło się, że to zlepek komórek, nie było USG. Nie wiedziałem… Dziś robię wszystko, by moje dzieci nigdy czegoś takiego nie zrobiły.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Konsekwencje


Badania, których wyniki świadczą o negatywnych skutkach pozbawienia życia nienarodzonego dziecka, można przytaczać dość długo. Począwszy od przeprowadzonych przez Philipa G. Ney’a, twórcy terapii skierowanej między innymi do osób, które poddały się tzw. aborcji; poprzez amerykańskich psychiatrów i psychologów, jak prof. Anne Speckhard z Georgetown University, prof. Vincent Rue z Institute for Pregnancy Loss i prof. David Reardon z Elliot Institute; naukowców wykonujących badania porównawcze skutków zabójstwa prenatalnego w różnych kulturach, a wreszcie bogate doświadczenia terapeutów i osób, które taki czyn popełniły. Sporą część opracowań zgromadzono w wydanej pokonferencyjnie książce, pt. Aborcja. Przyczyny, następstwa, terapia pod redakcją naukową Bogdana Chazana i Wiktora Simona.

 

Według różnych autorów, silne poczucie winy występuje u 37, 73 oraz 92 procent kobiet, które dopuściły się uśmiercenia swojego nienarodzonego dziecka. Obniżone poczucie własnej wartości naukowcy zanotowali u 81 procent badanych. Znacznego odsetka ankietowanych dotyczyły takie negatywne skutki psychologiczne jak wycofanie się z życia i poczucie porażki życiowej – 75 proc.; odcięcia się od przeżywanych emocji – 92 proc., niechęć do współżycia płciowego i utrata zdolności przeżywania satysfakcji seksualnej – 69 procent kobiet. Rozpadu związku doświadczyło ok. 80 procent par niechcących wcześniej przyjąć własnych dzieci.

 

Ucieczka


Pomimo jednoznacznych rezultatów przytoczonych badań, w mediach wciąż powiela się powszechnie życzeniowe twierdzenie, iż zespół poaborcyjny nie istnieje, lecz się go kobietom wmawia. Jeszcze w 1987 r. syndrom taki był uznawany za jednostkę chorobową w amerykańskim spisie chorób DSM-III-R. Dziś nie figuruje ani tam, ani w analogicznych spisach europejskich. Wycofano go – podobnie jak niektóre inne jednostki chorobowe – nie przedstawiając żadnego merytorycznego uzasadnienia tej decyzji.

 

Warto się w tym kontekście zastanowić, co jest reakcją patologiczną, a co prawidłową i naturalną: niepokój, żal i depresja, czy też wypieranie, zaprzeczanie, bagatelizowanie jej znaczenia dla życia jednostki i rodziny.

 

Przynajmniej część osób z doświadczeniem aborcji potrzebuje pomocy psychoterapeutycznej, adekwatnej, empatycznej i fachowej – podkreśla w swoich publikacjach doktor psychiatrii Witold Simon, jeden z najbardziej znanych terapeutów i autorów książek o wychodzeniu z syndromu. – Nie służy im ani potępianie, ani „łatwe procedury ozdrowieńcze”, nie pomaga racjonalizowanie ani lekceważenie ich problemów somatycznych czy psychologicznych – dodaje. Doktor w swoich publikacjach omawia dokładnie przebieg mechanizmów obronnych występujących u osób dotkniętych syndromem.

Z kolei, jak wynika z badań prof. Wandy Franz z West Virginia University oraz prof. Priscilli Coleman z Bowling Green State University, wśród psychologicznych i społecznych przyczyn prenatalnego zabijania niezwykle ważną rolę odgrywa brak wsparcia dla matki ze strony ojca dziecka. Również ciężar skutków popełnionego czynu ponosi nie tylko matka. –  Konsekwencji doświadcza także mężczyzna, ich dzieci i personel medyczny ośrodka, gdzie dokonano aborcji – wskazuje Franz. Poświadczają to liczne przykłady terapeutów, opisane dokładnie w publikacjach NEST (New Experience for Survivors of Trauma) – terapii nastawionej na leczenie m.in. traum związanych z „aborcją” oraz z syndromem postaborcyjnym u rodzeństwa zabitego dziecka. Specyfiką problemów przeżywanych w takich okolicznościach przez mężczyznę zajmują się m.in. dr Catherine Coyle z University of Wisconsin i Andrzej Winkler, prezydent NEST. 

Efekty społeczne

Tak zwana aborcja w dłuższej perspektywie nie rozwiązuje żadnych konfliktów wewnętrznych czy relacyjnych. Przeciwnie – nasila je. Wpływa na stan zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego jednostek (matki, ojca, dzieci, innych osób), a przez to na kondycję całych społeczeństw. To oddziaływanie bardzo znaczące, gdyż na świecie liczbę tzw. aborcji szacuje się co roku na 53 miliony (dane ONZ). Biorąc pod uwagę tylko statystykę dotyczącą kobiet, które jej dokonały: w Rosji grupa ta obejmuje aż 75 procent kobiet, w Stanach Zjednoczonych i Danii – ok. 70 procent. W Polsce jeśli wierzyć oficjalnym danym – za sobą takie doświadczenie ma aż co piąta kobieta. To mroczne dziedzictwo czasów komunistycznych i funkcjonującej wówczas pełnej swobody pozbawiania życia nienarodzonego potomstwa.

 

Pokonanie moralnej bariery i zabicie własnego dziecka ma także swoje konsekwencje społeczne. Jeśli się upowszechnia, skutkuje coraz większym negowaniem wartości życia. Obowiązywanie prawa dopuszczającego tzw. aborcję – jak pokazują badania – zdecydowanie wzmaga jej skalę a wielu osobom zaangażowanym w ten proceder służy jako argument rzekomo usprawiedliwiający ich zbrodnicze działanie.

 

Jeśli zestawimy liczbę „aborcji” dokonywanych kilkadziesiąt lat temu (przykładowo w Polsce w latach 1974-1991 pozbawiono życia ponad 2 miliony dzieci wobec 11 milionów urodzonych) oraz uwzględnimy efekty działań środków wczesnoporonnych, których nie sposób precyzyjnie oszacować – jasno zobaczymy, że stanowią one jedną z przyczyn katastrofy demograficznej.

 

Nadzieja


Czyn nazywany eufemistycznie aborcją nie sprzyja ani budowaniu pomyślności – ani w skali jednostkowej czy rodzinnej, ani w wymiarze społecznym. Dotyczy to również sytuacji, gdy pozwolenie by na świat przyszło nasze dziecko  jawi się jako heroizm, niemal niemożliwy do podjęcia. Niemniej, gdy już do aborcyjnej tragedii doszło, koniecznie trzeba pamiętać o jednym: zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż zaprzeczanie lub ucieczka przed bólem w zaparcie się prawdy jest uznanie zaistniałego faktu, przebaczenie sobie i przyjęcie przebaczenia od Boga. A potem działanie tak – jak cytowany na początku artykułu Paweł – by ludzie poszerzali swoją świadomość, rozumieli i by nauczeni przykładem innych podobnych dramatycznych błędów nie popełniali.

 

Dorota Niedźwiecka

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie