30 sierpnia 2016

Odzież patriotyczna. Klęska lewicy w bitwie o symbole

(Fot.Maciek Markowski/FORUM)

Przez całe wakacje z lewicowych redakcji wydobywał się dźwięk gorzkiego jęku zawodu. Polacy mają czelność nosić się w odzieży patriotycznej! Eksperci i analitycy, od „Krytyki Politycznej”, przez „Newsweek”, „Politykę” i „Wyborczą” aż po sam „Tygodnik Powszechny” ubolewają nad popularnością ubrań z symbolami Polski Walczącej czy Narodowych Sił Zbrojnych, a przez to nad sukcesem obcych im idei. Lewica utraciła swój dotychczasowy oręż, przestrzeń w której nie miała sobie równych – młodzieżową modę. Teraz pozostało jej udawać, że moda ta jest tylko przejściowa.

 

Jeszcze dziesięć lat temu rynek t-shirtów z motywami jednoznacznie politycznymi był mocno ograniczony i istniał właściwie tylko po lewej stronie. Na ulicach spotkać można było ludzi odzianych w koszulki z komunistycznym zbrodniarzem Che Guevarą lub z hippisowską „pacyfką”. O Pileckim, „Nilu”, „Ince”, AK, NSZ-cie czy nawet husarii można było jednie pomarzyć.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dzisiaj jest inaczej. To patriotyzm zdominował segment ubrań „zaangażowanych”, co widać chociażby po geometrycznie wręcz rosnącej liczbie marek produkujących takie stroje. Lewicowo-liberalne ośrodki medialne przeszły więc do chóralnego ataku na coraz popularniejszy styl ubierania się młodych Polaków.

 

Jednym z powodów niezadowolenia wszelakich „Wyborczych”, „Newsweeków” i innych tego typu mediów jest „pustka”, jaka rzekomo przebija spod ubrań z wizerunkami patriotów czy symbolem Polski Walczącej. Gazety ubolewają, że młodzi ludzie nie wiedzą kim były osoby, których twarze zdobią ich ubrania. Media nigdy jednak nie powołują się przy tym na badania, dowodzące braków w wiedzy historycznej ludzi odzianych w taki sposób. Pozostaje więc stały, nudny już motyw odwołania się do zaprzyjaźnionego profesora, który z bólem przyznaje, że tak właśnie jest. Nadal jednak jest to wyłącznie niepodparta żadnym naukowym badaniem opinia.

 

Liberalnym mediom nagle zaczęło przeszkadzać, że młodzi – jak przekonują – zakładają ubrania nie wiedząc, jaka postać się na nich znajduje. Nie było jednak problemu, gdy kilkanaście lat temu na t-shirtach gościł Che Guevara, splamiona krwią ikona lewackiej pop-kultury, symbol rewolucji, „wyzwolenia”, który z zimną krwią mordował politycznych przeciwników swojej bandy. Wtedy media milczały, nie oburzały się faktem, że ignoranci promują mordercę i jego zbrodnicze pseudo-wartości. Problem pojawił się dopiero, gdy zamiast latynoskiego kata, na bluzach i koszulach typu t-shirt oraz polo pojawili się polscy bohaterowie walki o niepodległość, w tym walki z bolszewizmem.

 

Problemem nie jest bowiem – raczej domniemana niż faktyczna – niewiedza odzianych w „zaangażowane” stroje Polaków. Problemem dla lewicowych mediów jest to, kogo promują, z kim się w ten jednoznaczny sposób afiszują, z kim chcą być kojarzeni, do kogo się odwołują. A wartości, które reprezentują postaci rotmistrza Witolda Pileckiego, generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, Danuty Siedzikówny „Inki”, ale także Armia Krajowa, Polskie Państwo Podziemne, Narodowe Siły Zbrojne, czy nawet husaria i drużyna Bolesława Chrobrego są całkowicie odmienne od światopoglądu redaktorów „Wyborczej”, „Polityki” czy „Krytyki Politycznej”. Współczesnych lewicowców nie boli więc niewiedza, a patriotyzm.

 

Skala nienawiści wobec antykomunistycznego podziemia jest na lewicy tak ogromna, że rozmówczyni „KryPy”, słynna w PRLu projektantka Barbara Hoff odważyła się nawet powiedzieć: „Czy to wielka różnica, czy na wieszakach będzie wisiał Che Guevara czy ktoś inny? Lepiej, jak będzie to Che Guevara niż Bury”.

 

Tak! W roku 2016, gdy dostęp do wiedzy jest łatwiejszy niż kiedykolwiek, gdy o przeszłości możemy się dowiedzieć dzięki kilku ruchom przy komputerze, a większość bibliotek oferuje nam zamawianie książek przez internet, w obłędnie lewackich mediach padają tak absurdalne zdania. Nawet przyjmując upraszczającą historię do maksimum narrację lewicy, że „Bury” ma na sumieniu kilka ludzkich istnień, uznanie latynoskiego kata za kogoś lepszego jest niczym ponad skandaliczną próbę wybielenia lewicowego mordercy, wytarcia jego kapiących krwią rąk sztandarem antykomunistycznych Niezłomnych. Oburzyć mogą się jednak tylko ludzie przyzwoici. Dla lewactwa mordowanie przeciwników rewolucji to czyn chwalebny. Tak było i tak pozostanie.

 

Tłumaczenie fenomenu koszulek patriotycznych wyłącznie modą jest przejawem bezsilności i świadomości ideowej porażki. Lewica udaje, że bagatelizuje zagadnienie i sprowadza je do przejściowej fanaberii. Tak naprawdę żałuje jednak tego co straciła i boi się dalszych zmian w politycznych preferencjach Polaków. Czy podobny stosunek lewicowe redakcje miałyby do hipotetycznej mody na noszenie tęczowych koszulek lub opasek na rękach? Nie! W takiej sytuacji bylibyśmy zasypywani artykułami o dojrzałości Polaków do „tolerancji” oraz o głębokich i zacnych przemianach mentalnych. Gdy tymczasem nosimy na piersiach Pileckiego, jesteśmy wedle ich narracji ignorantami, którzy w następnym sezonie zapomną o dotychczasowym stylu.

 

Skąd więc taka skala zainteresowania lewicy koszulkami z polskimi bohaterami? Otóż pod maską ignorancji i umniejszania wagi zjawiska, lewica ukrywa głęboki ból. Ciężko im przyznać się do całkowitej klęski na polu niegdyś zdominowanym przez postępowców – symboliki. Mimo potężnych środków finansowych przeznaczanych na pedagogikę wstydu młode pokolenie wybiera nieznanych wcześniej bohaterów, zamiast lansowanych „ludzi honoru” w rzeczywistości pozostających nierzadko szumowinami bez kręgosłupa.

 

Lewicowcy próbują ukazać patriotyczną młodzież jako pustych pozerów podążających za tłumem. Przed takimi zarzutami nie obroni ich żaden publicysta. Temu wyzwaniu muszą stawić czoła samodzielnie, każdego dnia poszerzając swoje horyzonty i udowadniając kłamcom z liberalnego głównego nurtu, że ich tezy są fałszywe. Napędzana ideowym napięciem potrzeba rozwoju intelektualnego może zrodzić jednak szczerze i naprawdę głęboko antykomunistyczne pokolenie Polaków, którzy za kilkanaście lat przejmą ster władzy w państwie. Oby!

 

Michał Wałach




  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie