3 lipca 2015

Barbaria oświecona

(fot.magebroker.net/FORUM)

W ostatnich miesiącach coraz częściej mówimy w Polsce o nienawiści muzułmanów do chrześcijan ukazującej swe krwawe oblicze w odległej Syrii, Iraku, Egipcie czy Nigerii. Solidnie przeformatowana w ostatnich dekadach europejska cywilizacja dorobiła się jednak swoich, mniej brutalnych w wyrazie, metod walki z wiarą w Chrystusa.

 

Od dłuższego już czasu oczy wielu Polaków z niepokojem zwracają się ku Bliskiemu Wschodowi, gdzie muzułmanie brutalnie mordują „niewiernych”, pastwiąc się głównie nad wyznawcami Chrystusa. Szkoda jednak, że tak niewielu uświadamia sobie, iż nienawiść do chrześcijan i – osobowo – Pana Jezusa to nieodłączny element aktywności „światłych” elit europejskich, których krajowa ekspozytura, znacząco finansowana z unijnych funduszy, dba o to, by obrzydzić każdą świętość. Taką jak choćby Najświętszy Sakrament, podniesiony z ziemi nie tak dawno przez prezydenta-elekta Andrzeja Dudę, który zapobiegł możliwej profanacji Ciała Chrystusa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Diabeł zawył

Egzorcyści zgodnie twierdzą, że w lżejszych przypadkach opętań zły duch unika manifestacji, wszak wygodniej jest mu działać w skrytości. Dopiero postawiony pod ścianą i wywołany modlitwą zmuszany jest do jawnego działania. Do takiej sytuacji dochodzi jednak rzadko, głównie wtedy, gdy opętanym zajmie się egzorcysta lub gdy nieszczęśnik przyjmuje Sakramenty Święte.

 

Czy może dziwić więc, że wrodzy Kościołowi przedstawiciele postpeerelowskich elit, jak choćby Magdalena Środa czy Jakub Wojewódzki, nieomal wściekłością zareagowali, gdy prezydent-elekt Andrzej Duda podczas Mszy Świętej podniósł konsekrowaną Hostię, która porwana przez wiatr upadła na ziemię? Nawet starając się mierzyć miarą laickich haseł „światłej Polski” Duda nie zrobił niczego, za co Środa i spółka mogliby żądać jego głowy. Świeżo upieczony prezydent nie atakował lewicowych ruchów, nie pozbawił ich ani jednego grosza z uzyskiwanych hojnych dotacji, nie przeznaczył żadnych państwowych majątków na rzecz Kościoła, nie powiedział też ani słowa o tym, że nauka tegoż Kościoła jest mu bliska. Jedyne, co zrobił to wziął udział w Mszy Świętej, a widząc niesioną przez wiatr Hostię rzucił się, by chwycić Najświętszy Sakrament i z widocznym przejęciem oddać Go w ręce biskupa.

 

Takie, dla katolika chwalebne, zachowanie Andrzeja Dudy w człowieku niewierzącym nie powinno budzić emocji. Wręcz przeciwnie – powinno mu być całkowicie obojętne. Powinno, ale nie jest, wszak deklaracja braku wiary zwykle wiąże się z niechęcią – jeśli nie nienawiścią – do tejże, nie zaś obojętnością. Reakcje na okazanie szacunku Panu Jezusowi przez prezydenta-elekta dowiodły tego dobitnie, obnażając fałsz rzekomo tolerancyjnych polityków, dziennikarzy czy publicystów.

 

A zaczęło się od drwin. Z zachowania Dudy pokpiwała posłanka PO Lidia Krajewska. Prostackim poczuciem humoru wykazał się również dziennikarz TVN Jarosław Kuźniar dopatrując się w trosce o Najświętszy Sakrament… politycznego kunktatorstwa. Nie omieszkał on wyrazić przy tym obaw o nadciągające podobno nad Polskę widmo… kościelnego państwa.

 

Kpiny to był jednak początek, bo zakończyć miało się bluźnierczą jatką. Ostrzej uderzyła już profesor Magdalena Środa, tłumacząc na łamach „Gazety Wyborczej”, iż w państwie, w którym „prezydent (elekt) wdzięcznie lata za hostią wypuszczoną z rąk biskupa (…) niezwykle potrzebni są ateiści” (pisownia oryginalna). Cały ów tekst nie jest wart większej uwagi, zaznaczmy jedynie, iż zapowiadał ostateczne zwycięstwo ateistów. Początkiem tego triumfu stać się miało przyznanie nagrody za promocję świeckiego państwa aktorowi Krzysztofowi Pieczyńskiemu, majaczącemu od dłuższego czasu na temat historii i misji Kościoła.

 

Środa uderzyła w intelektualne tony, zaś w wulgarne i rynsztokowe – zgodnie z podziałem ról – Jakub Wojewódzki, który w jednej z audycji radiowych zadzwonił do swojego ojca, by zaprosić go do „Klubu Ocalonej Hostii”. Ten skwitował to wulgaryzmami, okrutnie bluźniąc przeciwko Najświętszemu Sakramentowi.

 

Chrystofobia

Trudno powiedzieć, by kpiny, ateistyczny manifest, a wreszcie bluźnierstwo były atakami na prezydenta-elekta, którego zwycięstwo z Bronisławem Komorowskim z pewnością wielu zirytowało. Tu chodziło o coś znacznie więcej – obiektem kpin nie miał być Duda, ale sam Pan Jezus. To za Najświętszym Sakramentem miał „latać” nowowybrany prezydent, to uratowanie Hostii przed profanacją miało wywołać u dziennikarza TVN przerażenie i obawę o nadchodzące rychło rządy kleru. I w końcu Najświętszy Sakrament musiał zostać bezwzględnie znieważony przez jakiegoś odrażającego typa przy głośnym rechocie jego synalka. Trudno więc pozbyć się wrażeniu, że obiektem nienawistnego ataku był Chrystus, nie zaś Andrzej Duda.

 

W ostatnich miesiącach coraz częściej mówimy w Polsce o nienawiści muzułmanów do chrześcijan, przybierającej formę krwawaych mordów w odległej Syrii, Iraku, Egipcie czy Nigerii. Solidnie przeformatowana w ostatnich dekadach europejska cywilizacja dorobiła się jednak swoich, mniej brutalnych w wyrazie, metod walki z wiarą w Chrystusa. By obrazić Boga i napluć w twarz katolikom niepotrzebni są islamscy zbrodniarze – wystarczą łamy gazety, radiowy mikrofon i Twitter. To narzędzia ułatwiające pracę nad umysłami ich odbiorców, różniące się od bomby i maczety fizycznie mniej dotkliwymi skutkami działania. Jednak za ich sprawą bluźniercy i nienawidzący Pana Jezusa prostacy jawią się jako eleganccy i godni szacunku dziennikarze czy naukowcy. Miejsce zaś, do którego nas prowadzą wcale nie różni się zbytnio od miejsc obracanych w zgliszcza przez muzułmańską hałastrę.

 

 

Krzysztof Gędłek




Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie